czwartek, 9 lutego 2023

Armada. Tom 4. Morvan/Buchet

 


Piszę czwarty raz o „Armadzie”. Podchodziłem do niej trochę nieufnie, ale ostatecznie polubiłem tę serię. Nie będę jednak owijał w bawełnę. To frankofońskie czytadło ze wszelkimi przywarami pozycji z tej szufladki. Potrafi jednak, jak to dobre czytadło, sprawić odbiorcy radość, więc chętnie do niego wracam.


Frankofońskie czytadła charakteryzują się pewnymi cechami. Często są to lewicujące komiksy, a w przypadku „Armady”, stojącej najbliżej kultowego „Valeriana”, już w ogóle nie można było tego uniknąć. Na kartach tego komiksu tłoczą się bowiem różne rasy i problemy społeczno-polityczne, jakie mnożą się w tytułowej Armadzie, ruchomym mieście-państwie przemierzającym galaktykę. Narosłe w nim problemy są proste jak drut i rozwiązywanie ich ma być pretekstem do błahych przemyśleń na tym tle. To nie jest jednak ułomność tej serii. Pewna prostota pozwala autorom przemycić uniwersalne wartości, które mogą budować empatię i świadomość społeczno-polityczną młodych odbiorców z kosmopolitycznych miast, jakimi w dzisiejszych dziwnych czasach stają się nawet pipidówy. Są tu zawarte bowiem same dobre wzorce. We wcześniejszych tomach ubolewałem nad drobną golizną, bo inaczej można byłoby dać ten komiks młodym czytelnikom. W tym tomie cycków nie ma niemal wcale. Są za to dołożone tematy ekologiczne, co się bardzo twórcom chwali.


Warto również zaznaczyć, że grafika – mimo iż rzemieślnicza – jest całkiem udana. Szczególnie we fragmentach napakowanych akcją autorowi rysunków udaje się sięgnąć poziomu ilustracyjnego dzieła z wyższej półki. Jedyne, co mi tu nie bangla, to nieco oczojebne kolory, ale i tak jest dużo lepiej niż w odpowiednikach tego typu komiksów z USA.


Ogólnie „Armada” jednak, przy całej mojej sympatii dla tej serii, to taki „Valerian” dla ubogich. Wielkich filozoficznych treści tu nie znajdziecie, choć komiks ten może być wstępem dla jakiejś mądrzejszej rozkminy. Nie wylewałbym więc dziecka z kąpielą. To dobry tytuł, acz moim zdaniem lepiej zadziała dla młodszych czytelników. Stare cyniczne dziady mogą nieco się wynudzić.

Brak komentarzy: