Jako dziecko zaczytywałem się w
przygodach Spider-Mana. Kilka lat temu, po lekturze znakomitego
komiksu Spider – Man „Niebieski” obiecałem sobie, że ten
tytuł będzie tym ostatnim, nie będę sobie psuł wspaniałych
wspomnień i nie przeczytam już nigdy żadnej opowieści o
Człowieku-pająku. Ostatnio jednak złamałem przyrzeczenie i
sięgnąłem po album „Spider-Man i Czarna Kotka: zło, które
ludzie czynią”. Wszystko przez scenarzystę tego komiksu:
legendarnego reżysera filmowego Kevina Smitha, autora takich
pamiętnych dzieł jak „Sprzedawcy”, „Dogma” czy „Cichy Bob
i Jay kontratakują”.
Po pięciu latach nieobecności Czarna
Kotka wraca do Nowego Jorku. Szuka swojej przyjaciółki która
zaginęła w dziwnych okolicznościach. Szybko okazuje się, że
tropem który podjęła podąża też Spider-Man. Wraz z biegiem
historii Smith wprowadzi na scenę również inną ulubioną przez
czytelników postać – Daredevila. Bohaterowie łączą siły by
dalej razem prowadzić śledztwo. Jednak wszystko potoczy się
zupełnie inaczej niż można się spodziewać, a Czarna Kotka nie
przypadkowo figuruje w tytule obok pająka, bo odegra w tej historii
kluczową rolę.
Nie czytam od dawna nowych komiksów o
Człowieku- pająku, więc trudno mi powiedzieć jak na ich tle
wypada historia pisana przez Smitha, ale ogólnie to przyzwoicie
poprowadzona opowieść, do tego nieoczekiwanie skręcająca w rejony
których nie spodziewałem się po komiksie o Spider-manie. Jednak
mimo tego, że fabuła zawiera w sobie coś poważniejszego niż
typowa super-bohaterska bitka(nie chcę zdradzać tego elementu
fabularnego by nie psuć zabawy) to scenarzysty nie interesuje
dekonstrukcja gatunku. Mimo iż autor stawia swojego bohatera w
niewygodnej sytuacji (Czarna Kotka to wszak jego była dziewczyna) to
trudno tu też szukać szczególnie pogłębionej psychologii, ale
byłbym głupcem gdybym tego oczekiwał po opowieściach ze
Spider-manem. Również temat czyniący z tego komiksu coś
poważniejszego jest ledwie polizany. Nie znajdziemy tu też
odważnych zabaw formalnych, a rysunki są co najwyżej dobre w
swojej klasie. Historia ta nie ma też w sobie dawki nostalgii która
czyniła ze wspomnianego Spider-man „Niebieski” dzieło
nietuzinkowe i adresowane do ludzi którzy zaczytywali się – tak
jak ja - w dzieciństwie opowieściami obrazkowymi o pająku. Komiks
Smitha pozostaje historią dla nastolatków. Od razu zaznaczam więc,
że fani dojrzałych opowieści super-bohaterskich spod znaku Alana
Moore'a nie mają tu czego szukać.
Mógłbym powiedzieć, że spodziewałem
się po tej historii więcej, ale tak naprawdę nie miałem
wygórowanych oczekiwań. Niemniej przed lekturą towarzyszyła mi
niepewność której nie powinien czuć recenzent komiksowy, któremu
zdarza się pisać na poważnie nawet o publikacjach dla małych
dzieci – czy przypadkiem nie jestem już za stary na opowieść o
Spider-manie? Ostatecznie muszę pogodzić się ze smutną prawdą -
nie jestem już targetem tego dzieła. Z drugiej strony, jako fan
Kevina Smitha, który tak jak ja jest brodatym grubasem, czuję się
nieco zawiedziony, że nie napisał tej historii także dla mnie.
Mógł przewidzieć, że ze względu na jego nazwisko sięgną po ten
komiks jegomoście po trzydziestce. Zupełnie zapomniał, że wraz z
wielką mocą wiąże się wielka odpowiedzialność.