Jak sam tytuł wskazuje komiks ten traktuje o bitwie. Na tapetę wzięto walkę pod Essling, jedną z najsłynniejszych potyczek z czasów wojen napoleońskich. To będący adaptacją nagradzanej książki drobiazgowy fresk historyczny, po który zapewne powinni sięgnąć przede wszystkim miłośnicy tematu. Ja, kompletny laik patrzący na tę opowieść po prostu jak na komiks, mam jednak pewne zastrzeżenia.
Przede wszystkim niniejsze dzieło nie podoba mi się graficznie. Widziałem jednak rysunki tego autora bez komputerowych kolorów i werdykt jest jeden – to cyfrowo nakładane barwy zniszczyły jego robotę, bo z tego, co dostrzegłem w jego pracach, w wersji sauté jest bardzo zdolnym rzemieślnikiem. Da się to przeżyć, ale nie kupiłbym tego albumu ze względu na grafiki, a w opowieści batalistycznej to bardzo ważny element składowy. Marzeniem w takich wypadkach jest, by rysunki wyglądały jak realne ryciny z pola walki. W tym wypadku tak nie jest i na tym poziomie potencjał został zmarnowany. To jak powinna wyglądać ta opowieść, ukazuje okładka albumu. Niestety to zwykłe oszukaństwo typowe dla anglosaskich komiksów, bo to, co znajdziemy w środku, nie ma nic wspólnego z awersem okładki.
Przede wszystkim niniejsze dzieło nie podoba mi się graficznie. Widziałem jednak rysunki tego autora bez komputerowych kolorów i werdykt jest jeden – to cyfrowo nakładane barwy zniszczyły jego robotę, bo z tego, co dostrzegłem w jego pracach, w wersji sauté jest bardzo zdolnym rzemieślnikiem. Da się to przeżyć, ale nie kupiłbym tego albumu ze względu na grafiki, a w opowieści batalistycznej to bardzo ważny element składowy. Marzeniem w takich wypadkach jest, by rysunki wyglądały jak realne ryciny z pola walki. W tym wypadku tak nie jest i na tym poziomie potencjał został zmarnowany. To jak powinna wyglądać ta opowieść, ukazuje okładka albumu. Niestety to zwykłe oszukaństwo typowe dla anglosaskich komiksów, bo to, co znajdziemy w środku, nie ma nic wspólnego z awersem okładki.
Fabularnie jest również przeciętnie. Część dotycząca walk jest oczywiście podana całkiem sprawnie, ale prowadzone na arenę fikcyjne postacie, przez których pryzmat mamy odbierać snutą historię, są dość nieciekawe i osobiście nic do nich nie czuję. Nie jestem specem od tego okresu w historii, lubię jednak bardzo film „Pojedynek” Ridleya Scotta osadzony w tych realiach i to chyba jedyna rzecz, do której mogę porównać niniejszy komiks. Wspominam o tym obrazie też dlatego, że dwóch głównych bohaterów „Bitwy”, podobnie jak postacie z filmu Scotta, wchodzi ze sobą w konflikt. Motyw ten jednak nie zostaję podchwycony i nie ma niemal wcale konsekwencji tej zwady. Rozumiem, że w zamyśle autora chodziło o opowiedzenie o bitwie, a nie o konflikcie dwóch postaci, ale gdyby ta historia była lepiej nakreślona, laikowi komiks czytałoby się przyjemniej.
Najważniejsza jest tu jednak bitwa znajdująca się oczywiście na pierwszym planie. Została ukazana bardzo sprawnie i jako bryk z historii album ten sprawdza się bardzo dobrze. Po lekturze zostałem ze sporą ilością informacji z przebiegu działań wojennych i z powodzeniem mógłbym zostać z tego odpytany, bo bez problemu streściłbym przebieg walk. Dodatkowo autorom udało ukazać się bezsens i tragedię wojny, a to zawsze się chwali.
Bardzo lubię linię wydawniczą Egmontu „Plansze Europy”, bo chętnie obcuję z frankofońską klasyką, ale akurat ten komiks to dla mnie niewypał. Istnieje szansa, że miłośników wojen napoleońskich „Bitwa” może oczarować, ale według mnie, ze względu na to, że rysunki wyglądają najzwyczajniej źle (wspomniane kolory), szanse na to są nikłe, a sam przebieg bitwy zainteresowani pewnie znają bardzo dobrze.