Przygodę z Corto Maltese Pratt
rozpoczął od stworzenia pełnometrażowego albumu, kultowej i
nagradzanej „Opowieści Słonych Wód”, ale potem przez dłuższy
czas w ramach tego cyklu opowiadał tylko krótkie historie. Szósty
tom zatytułowany „Na Syberii” to jego powrót do tworzenia
pełnometrażowych scenariuszy. Komiks ten to rozrysowana na 100
stron wielowątkowa, pełna zwrotów akcji historia, która pokazuje,
że Pratt radzi sobie świetnie z dłuższymi formami.
Akcja rozpoczyna się w Hong Kongu,
gdzie Corto zostaje zatrudniony przez tajną organizację zwaną
Czerwonymi Latarniami. Jego zadaniem będzie polegać na przejęciu
carskiego złota transportowanego pociągiem na mroźnej Syberii
szarpanej przez konflikty zbrojne. W owym czasie w tym regionie
obecne były różne nacje: Japończycy, Rosjanie, Amerykanie,
Chińczycy i Mongołowie, i wszystkie odegrają jakąś rolę na
kartach tego komiksu. Jak to zwykle u Pratta bywa Corto pozna również
autentyczne postacie historyczne. Najważniejszą w tym tomie jest
słynny dowódca Azjatyckiej Dywizji Konnej Baron Roman Ungern von
Sternberg, na poły szalony mistyk uważający się za wcielenie
Czyngis-chana, na poły zbrodniarz wojenny, który marzy o zbudowaniu
imperium Mongolskiego. Gdzieś w tle przemknie również dawno
niewidziana drugoplanowa postać tej serii – Rasputin, który na
kartach komiksu Pratta został całoetatowym, chadzającym własnymi
ścieżkami awanturnikiem, więc jego losy przecinają się nieraz z
przygodami Corto.
Rysunki Pratta są znakomite i nie
pozostawiają mi złudzeń – to jeden z Bogów komiksu. Swobodne,
pozornie lekko niedbałe, gdzie trzeba świetnie uzupełnione
czernią, bądź gęstszą kreską wyglądają jak żywcem
wyciągnięte z jakiegoś brulionu podróżnika i znakomicie obrazują
awanturniczą treść przygód Corto. Warto wspomnieć, że Pratt
miał ogromny wpływ na historię komiksu, i echa jego grafik
pobrzmiewają w warsztacie Franka Millera czy Mike'a Mignoli.
Album ten ukazał się już kiedyś w
naszym kraju. Tym razem dostajemy wersję koloryzowaną, bo trzeba
pamiętać, że opowieści o Corto w oryginale były tworzone w
czerni i bieli. Mimo iż początkowo utyskiwałem na te z pozoru
„niepotrzebne” barwy, to po pewnym czasie przekonałem się do
nich. Teraz już nie mam zastrzeżeń. Kolorowe wydanie „Na
Syberii” prezentuje się oszałamiająco – stroje i mundury z
epoki w barwach przedstawiają się znakomicie i przyznam, że nie
już nie wymieniłbym tego komiksu na czarno-białą edycję.
Bodaj jedynym minusem wydania Egmontu
pozostaje brak wstępów, a o ile pamiętam to ten do pierwszego
wydania tego tomu był szczególnie interesujący, bo obszernie
opisywał losy Barona Romana von Ungerna-Sternberga, które swoją
drogą są jeszcze ciekawsze niż to co przedstawił Pratt w swoim
komiksie.
Od wielu lat jestem fanem tej serii,
dlatego niezmiernie cieszy mnie, że w końcu dane nam jest
przeczytać ją w całości. To żelazna klasyka, która zestarzała
się bardzo szlachetnie, a do tego Pratt bardzo dobrze się rozwijał
i z tomu na tom staje się coraz bieglejszy w opowiadaniu za pomocą
komiksu. Czytałem zbliżające się tomy w pierwszych wydaniach i
zapewniam, że to co najlepsze jeszcze przed nami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz