środa, 15 czerwca 2022

Nocny Krzyk. Borja Gonzalez

 


Debiut Borja Gonzaleza, czyli „Black Holes”, odebrałem jako ciekawostkę. Ot, dobry, niezależny, interesujący w formie komiks, który pozostawił mnie bez większych refleksji. Sięgając po drugi album tego autora, nie spodziewałem się więc Hiszpańskiej inkwizycji. Być może dalej nie jest to arcydzieło, ale widać duży progres i bardzo cieszę się, że Non Stop Comics postawiło na tak nieoczywistego konia, konsekwentnie wydając jego komiksy. Trzeba wspierać młodych zdolnych.


Komiks traktuje o pewnej wydającej zina z gotycką grozą wiedźmie, która pewnego dnia jedzie do lasu i w przy pomocy magicznego rytuału przywołuje zaklętego w książce demona w postaci kobiety. Co ciekawe stwór okazuje się całkiem sympatyczny, a do tego czyta mangi, ogląda anime i ogólnie jest zafascynowany popkulturową Japonią. Trzecią postacią tego obrazkowego dramatu jest fanka wiedźmy, młoda czytelniczka jej zina śmigająca na desce i również poczytująca „Czarodziejkę z księżyca”. Komiks ma raptem 140 stron, a autorowi udaje się bardzo szybko zarysować ciekawe kobiecie postacie, które są najmocniejszym elementem tego tytułu. Fabuła jest bowiem pretekstowa i służy jedynie temu, byśmy przez chwilę poprzyglądali się tej uroczej menażerii. Są też fajne nawiązania do popkultury i kontrkultury przemycone pod postacią plakatów na ścianach i w gustach bohaterek. Autor nie ma przy tym za grosz kompleksów, nie aspiruje do opowiadania nie wiadomo jak głębokiej historii i nie podrabia żadnego ze znanych mi twórców komiksowych. Więcej związków znajduję tu z kinem niż z powieściami graficznymi.


Postacie rysowane przez Borja Gonzaleza nie mają twarzy. Tym bardziej ciekawi mnie to, w jaki sposób wyciąga on tyle ekspresji ze swoich bohaterek. Musi to być jakiś wrodzony talent albo magia, bo bardzo dobrze rozróżniamy nie tylko kto jest na kadrze, ale i wiemy, jakie ma samopoczucie, czy jest zirytowany, zły czy zachwycony. Artysta dużo wyraża za pomocą sylwetek bohaterek, których rysowanie doprowadził do perfekcji. Na brawa zasługują też świetnie dobrane, zgaszone kolory nadające wszystkiemu emo-gotyckiego charakteru. Mimo iż postacie to głównie kobiety, to nie jest to komiks nastawiony na fan service i jest tu zero erotyzmu. Jest zmysłowość, ale nie podszyta seksualnością.


Robiąc notkę na fanpage o „Black Holes” porównałem ten komiks do filmu "O dziewczynie, która wraca nocą sama do domu". Podtrzymuję to zestawienie przy okazji „Nocnego Krzyku”. Następuje jakieś duchowe podobieństwo między dziełami Borja Gonzaleza a kinem Any Lily Amirpour. Miłośnicy kultury niezależnej zdecydowanie mają tu czego szukać.

 

Brak komentarzy: