piątek, 13 sierpnia 2021

BBPO. Znany Diabeł. Mignola i spółka

 

 
Pomyliłem się. Myślałem, że poprzedni tom BBPO jest ostatnim. Nie, to był tylko finałowy odcinek sagi „Piekło na ziemi”. Zwieńczenie serii jest dopiero tutaj, w „BBPO: Znany diabeł”.

Co najważniejsze (nie będzie to chyba spoiler, bo jego postać widnieje na okładce), w tym tomie Hellboy wraca do żywych, by jeszcze raz, ramię w ramię z innymi członkami biura, dać łupnia potworom, które wypełzły z czeluści Ziemi. Mimo iż wyskakuje jak przysłowiowy diabeł z pudełka, to bardzo cieszyłem się z możliwości ponownego zobaczenia go. Do struktur biura wraca też nie kto inny jak Abe Sapien, co jest kolejnym fajnym elementem, bo po jego osobnej serii, którą Egmont dopiero zaczął wydawać, polubiłem go jeszcze bardziej. Jak wspomniałem w poprzedniej recenzji, zajebiście cenię brawurowo wykreowaną Warwarę, demona zamkniętego w ciele małej rosyjskiej dziewczynki i bardzo cieszy mnie wysunięcie w ostatnich aktach tej postaci na pierwszy plan, bo okazuje się, że w tym tomie jest jej jeszcze więcej niż w poprzednim i to ona gra główne skrzypce w całej intrydze. Dostajemy między innymi retrospekcję i zajebisty origin, który sprawił, że ciarki chodziły mi po ciele. Zdarzają się tu też inne zaskakujące powroty domykające bądź odgrzebujące dawno pootwierane wątki, ale o reszcie Wam nie napiszę, żeby nie psuć lektury. Gwarantuję, że twórcy wiele dla Was przygotowali i zabawa będzie przednia. Niemniej buzia na kłódkę.
 



Jaki jest więc ogólnie ten grande finale? Napiszę podobnie jak w przypadku przedostatniego tomu – wszystko nieco zawodzi na poziomie emocjonalnym, nie chwyta dostatecznie mocno za serce. Natomiast na płaszczyźnie spektakularności nie mam czego zarzucić i od strony fabularnej wszystko poprowadzone jest bardzo sprawnie. 
 



Rysunki są jak zwykle bardzo dobre, a w finale na kilka chwil, przed gramofony wraca sam Duży Mike, siejąc zniszczenie swoim piekielnym ołówkiem. Kolory jak zwykle pocisnął Dave Stewart, ujednolicając całą sagę. Już wspominałem go wiele razy, ale to zdecydowanie jeden z najważniejszych bohaterów całej sagi i chyba zasłużenie zyskał sławę jednego z najlepszych kolorystów w historii medium.

Mimo iż seria teoretycznie została domknięta, to Mignola i spółka postanowili nie zarzynać kury znoszącej złote jaja i oto niedługo do naszych rąk trafi prequel wydarzeń z Hellboya i BBPO.  Z jednej strony to ryzykowna decyzja, z drugiej, pamiętając wysoki poziom tego spin-offa, mam nadzieję na materiał wysokiej jakości i cieszę się, że w gruncie rzeczy nie muszę się jeszcze żegnać z członkami biura.




Brak komentarzy: