sobota, 21 września 2024

Futuro Darko. Krzysztof Nowak.

 


 

„Futuro Darko” miało być czarnym koniem tegorocznego MFK. Fantastyczna okładka obiecywała wręcz zbyt dużo. Faktycznie, komiks narysowany jest na światowym poziomie. Od krajobrazów po postacie, wszystko budzi duży respekt i udowadnia, że Nowak umie robić cuda w swoim specyficznym, groteskowym ligne claire. Gdyby Kubrick czy Tarantino spotkali Pana Nowaka, zrobiliby razem niejeden komiks. To aż taki talent, świetnie odnajdujący się w pulpie science-fiction i prawdopodobnie też udałoby mu się to w innych nurtach. Nie jest jednak tak, że nie ma problemów z tym albumem.

Bo może i Nowak jest znakomitym, charakterystycznym rysownikiem, ale umówmy się: Kubrick czy Tarantino z niego żaden. Power w łapie to dużo, ale jednak nie wszystko. Storytelling leży tu i kwiczy. Zabrakło solidnej, zapamietywalnej fabuły. Czegoś, co prócz rysunków zostałoby ze mną na dłużej. Przez to ten komiks w rezultacie spłynął po mnie jak po kaczce.

Ogólne pomysły Nowaka nie są złe, można się nawet czasem uśmiechnąć w czasie lektury, ale brakuje tu długiej, rozbudowanej historii. Dostajemy dłuższe bądź krótsze (nie przekraczające kilku stron) szoraciaki, niby wyrwane z jakiegoś komiksowego magazynu i powiązane ze sobą głównymi postaciami. Nie ma w albumie niestety opisu określającego gdzie, co i jak było pierwotnie opublikowane, więc nie wiem, skąd powyrywano kartki, by zlepić ten zbiór. Jeśli to nie jest suma wcześniej publikowanych prac, to pomysł na taką a nie inną formę jest fatalny i bardzo wpływa na odbiór tego dzieła. Coś tu w strukturze najzwyczajniej nie bangla.

Bohaterowie, jak wspomniałem, są co prawda fajni (to dwaj polscy bracia żyjący w futurystycznej Ameryce), więc niewykluczone, że jeszcze coś dobrego dostaniemy z uniwersum „Futuro Darko”. Trzymam za to kciuki. Worldbuilding też jest w porządku, w groteskowy świat Nowaka łatwo uwierzyć, wykreowano go zresztą z nie lada jajami. Wątki polskie w fabule, przedstawiające Rzeczpospolitą jako giganta światowego, są też bardzo zabawne. Brakuje tu jednak, jak już wspomniałem, dobrej historii z rękami i nogami. Jeśli nastawiliście się (tak jak ja) na rozbudowaną powieść graficzną, to przykro mi, ale tu tego nie dostaniecie.

Przeglądając prace Nowaka szykowałem sobie w głowie tekst o „najlepszym polskim komiksie tego roku” i chciałem napisać recenzję o innym, bardziej pozytywnym charakterze. Powtarzam bowiem: graficznie to klasa światowa. Świetne od strony warsztatowej projekty futurystycznych autek kojarzą się z trochę już dziś zapomnianym „Carmagedonem” czy szukając dalej „Mad Maxem”, którego bohater zresztą pojawia się na kartach tego komiksu we własnej osobie. Tego wszystkiego nie da się nie lubić. Nie można też Nowaka nie docenić i trzeba głaskać jako jednego z naszych najzdolniejszych nowych grafików. „Futuro Darko” to jednak też ten smutny przypadek w którym trzeba mu powiedzieć szczerze: znajdź chłopie scenarzystę.

Brak komentarzy: