sobota, 2 września 2023

Ciemność. Hubert/Mallie

 


 

Gdy otwieramy ten album, przede wszystkim rzuca nam się w oczy jego jakość wydania i przepiękne rysunki. Graficznie Mallie rzeza tak, że wióry lecą z jego ołówka. To rzecz ukazana w quasi-średniowiecznym kostiumie dostosowanym do baśniowego fantasy, nie każdy potrafi się odnaleźć w tym anturażu. Semi-realistyczna krecha odwołująca się ni to do Disneya, ni to do Loisiela, jest po prostu mistrzowska i stawia ten komiks od razu w otoczeniu takich klasyków jak „W poszukiwaniu Ptaka Czasu” czy „Szninkiel”.


Tak, to ten poziom rzemiosła, okraszony jednak pewną dawką cartoonu, przez co graficznie osobny. Nie jest przy okazji od strony rysunku – co istotne – nudnym frankofońskim czytadłem. Momentami pojawi się tu ten semi-realistyczny duch „Gnata”– świetnie przecież poruszającego się w późniejszych odsłonach w tych schematach – którego grafikę sam autor porównywał do połączenia stylu „Walta Kelly'ego i Moebiusa”. To coś takiego, ten poziom narracji obrazem i lekko cartoonowa stylówa wykorzystane do rysowania fantasy. Kolory na te piękne grafiki położył Bruno Tatti. Świetnie uzupełniają one bajkowy świat opowieści Huberta i Mallie'a i są w odpowiednich momentach mroczne, pochmurne, a gdzie trzeba bardziej rozjaśnione. O dziwo są to komputerowe barwy, ale nie czuje się w nich zupełnie kiczu i w swojej klasie też są na najwyższym poziomie.


Świętej pamięci Hubert dostarcza nam natomiast nieuchronnie smutną historię o miłości, zanurzoną jedną nogą w baśniach a drugą w „Grze o tron”. Historię miłości rycerza i jego wybranki, która jednak ostatecznie nie potoczy się drogami typowymi dla fantasy. Ogólnie, patrząc na swoiste Hubertverse, musimy zgodzić się, że autor był konsekwentny i na podstawie opublikowanych u nas jego dzieł jawi się współczesnym baśniopisarzem pierwszego sortu. Przy okazji wynosił ten rodzaj opowieści do rangi sztuki. Nie jest to jednak nachalny postmodernizm, to nie opowieści Gaimana, nie jest też okraszony tarantinowską przemocą i przerysowaniem. Charakteryzuje się natomiast znakomitym ogrywaniem baśniowych schematów i ich archetypów. Szukaniem w nich ukrytej prawdy o ludziach i ich pragnieniach. Jest to też przecież opowieść o odmienności i jej konsekwencjach, Hubert nie byłby sobą, gdyby nie zawarł takiego przesłania, wszak wszystkie jego komiksy mają jakieś nietypowe, alegoryczne zaplecze.


Ogólnie to bardzo dobra rzecz w swojej klasie – komiksu fantasy, który ukochałem bardziej niż literaturę tego typu. Nie jest to może najlepszy scenariusz Huberta, bo inne (szczególnie „Piękna”) zamiatały mną bardziej, ale to dalej wysoka półka i sądzę, że komiks ten zostanie wyróżniony w podsumowaniach roku. U mnie zostaje wpisany na listę the best of 2023, dopiero jako piaty w tym roku album, więc już miejcie go na uwadze podczas zakupów.


 

Brak komentarzy: