piątek, 20 maja 2022

Dni Piasku. Aimee de Jongh

 


Jest na rynku wiele pięknych komiksów, ale nawet na ich tle „Dni Piasku” to prawdziwe zjawisko. Komiks opowiadający o fotografie wysłanym przez rząd w czasach wielkiego kryzysu do Dust Bowl, regionu Stanów Zjednoczonych ogarniętego burzami piaskowymi wywołanymi przez złą eksploatację terenów rolniczych. Gdzieś na boku toczy się również fikcyjna historia samego głównego bohatera i jest ona nie mniej poruszająca niż tragedia ludzi, których życie przybył sportretować.


Mimo iż ilustracje są do bólu komiksowe, Eisnerowskie, cartoonowe w swej naturze, to całość ma charakter dość przejmującego, realistycznego dokumentu. Krecha autorki wchodzi w niuanse opowieści niczym piasek w płuca biednych, głodujących farmerów zamieszkujących ten region zmasakrowany ekonomicznie przez wspomniane burze piaskowe. Mimo iż sama historia jest fikcyjna, a komiks piękny w swej cartoonowej umowności, to całość jest mistrzowskim popisem publicystyki w ramach mojego ulubionego medium i jednym z najlepszych dzieł reportażowych, jakie czytałem od lat. Nic nie zostaje przytłoczone tu gadającymi głowami, których zazwyczaj nie cierpię w tego typu komiksach. Tekstu jest naprawdę niewiele, autorka stawia na sekwencyjność i opisywanie rzeczywistości za pomocą rysunku. Album ten to zachwyt nad możliwościami narracyjnymi jakie daje dobrze poprowadzona powieść graficzna. Istny triumf gatunku i jeden z najlepszych komiksów tego roku.

 



Do tego dochodzi wybitna warstwa edytorska. Rzecz wydana jest jak stary, gruby album z fotografiami. Okładka pod obwolutą imituje płótno. W środku zaś, znajdziemy, prócz rysunków, sporo zdjęć urealniających tę opowieść. Również w samej historii pojawiają się fotografie. Tym razem nie prawdziwe, a narysowane przez autorkę. Za ich pomocą toczy się opowieść na innym poziomie. Historia Dust Bowl snuta za pomocą czarno-białych obrazów zdjęć, które zrobił główny bohater. Zdjęć, co trzeba podkreślić, często pozowanych, komponowanych tak, by przedstawiały jak najlepiej sytuację mieszkańców zapiaszczonej dziury na końcu świata i ich życia zniszczone przez wszechobecny piach. To daje nam do myślenia na temat fotografii dokumentalnej i sposobów jej wykorzystania. Sam fakt, iż ma ona przedstawiać prawdę, nie przeszkadza jej być sztuką, swoistą kreacją. Dziełem autora, który za jej pomocą (w podobny sposób jak w komiksie!) chce opowiedzieć o tragediach zwykłych ludzi. 

 



Pisząc ten tekst otworzyłem swój plik-notatnik, w którym wypisuję najlepsze twory kultury, z jakimi zetknąłem się w tym roku. „Dni Piasku” zostały tam dopisane obok „Pięknej” i „Silver Surfer: Czarny”. Wszystkie trzy pozycje są olśniewające graficznie, ale to „Dni Piasku”, mimo iż europejskie, w rodowodzie mają w sobie to coś, o co w Eisnerowszczyźnie chodzi. Aimee De Jongh, mimo pewnej prostoty swej wypowiedzi, rozumie język komiksu jak mało który twórca. Chcę mieć ten album w kolekcji. Prawdopodobnie Wy też chcecie. 

 


 

Brak komentarzy: