niedziela, 12 grudnia 2021

Rozmowa z Marią Rostocką.

 


Dziś coś specjalnego. Maria Rostocka - autorka wspaniałego komiksu pt. „Koniec Lipca”, który znalazł się w oficjalnej selekcji festiwalu w Angoulême - odpowiedziała na parę pytań dotyczących jej pracy.

Jakub Gryzowski: Jest Pani malarką oraz autorką krótkich form komiksowych. Dlaczego tym razem zdecydowała się Pani na dłuższą formę wypowiedzi? Czy przestrzeń jednej planszy wydaje się czasami zbyt mała dla ujęcia pewnej problematyki?

Maria Rostocka: To tak wygląda jedynie z zewnątrz. Większość twórców ma szuflady pełne tekstów czy rysunków których nikt nie widział. Zawsze chciałam robić albumy komiksowe, musiałam jedynie nabrać pewności siebie by uwierzyć w to że mogę go stworzyć całkowicie sama. Bez niczyjej pomocy.

JG: Historia opisana w Końcu lipca wypada bardzo autentycznie. Czy można powiedzieć, że jest to na poły komiks autobiograficzny?

MR: Bardzo się cieszę, że opowieść wypada autentycznie. Niemniej zupełnie, ale to zupełnie nie jest autobiograficzna. Chciałam stworzyć fabułę, która miałaby podobną strukturę do książek Jane Austen. Portret pewnej grupy ludzi, który staje uniwersalnym portretem psychologicznym. Umiejscowiłam całość w wymyślonym miejscu, choć dość mocno inspirowanym podwarszawską wsią którą znam, bo stamtąd pochodzi część mojej rodziny. Głównie chodzi o chaotyczną strukturę miejscowości, powstającej przez ostatnie 100 lat, bez sensownego planu zagospodarowania przestrzeni.

JG: Czy wybór narracji komiksowej ułatwia opowiedzenie czegoś, co przy użyciu innego medium nie jest tak łatwo dostępne?

MR: To jest taka jednoosobowa produkcja filmowa, bez potrzeby kompromisów związanych z budżetem, bo eksperymenty formalne nie wiążą się z kosztami, i nie trzeba pracować w zespole. Można więc być panem całego projektu. Dodatkowo w komiksie jest jeszcze wiele do odkrycia, wiele miejsca na nowe sposoby łączenia słowa i obrazu. To jest bardzo ekscytujące.

JG: „Koniec Lipca” spotkało niezwykłe wyróżnienie (festiwal w Angoulême). Czy planuje Pani powrócić do swych postaci w następnym komiksie, bądź też dziele innego typu?

MR: Nie mam tego w planach. Właściwie w ogóle nie przyszło mi to do głowy. To zamknięta całość. Spędziłam z moimi bohaterami dużo czasu i zżyłam się z nimi, ale to już koniec.

JG: Czy komiks autorski, który Pani proponuje ma swego czytelnika w Polsce? Jak Pani sądzi do kogo trafiają tego typu historie?

MR: Nie zastanawiam się nad tym zbytnio. Ale faktycznie wielu potencjalnych odbiorców mojej książki jeszcze nawet nie wie że istnieje taki gatunek. Więc czekam cierpliwie aż w końcu ludzie, które zawsze odwracają się plecami do półki z komiksami sięgną po powieść graficzną i zmienią zdanie.
Na szczęście Polska nie jest bańką, mamy internet, pilnie śledzimy kulturę najnowszą innych krajów Europy, i USA. Zawsze będą wśród nas zatwardziali konserwatyści, przekonani że powieść dla dorosłych powinna zawierać jedynie litery. Ale to mnie w ogóle nie obchodzi, nie gadam z konserwatystami.

 

Brak komentarzy: