Przyznam szczerze, że mam złe zdanie o imprincie Black Label, ale przez lata nauczyłem się nie skreślać z góry konkretnych pozycji. Jak już wspominałem kilka razy, sam pomysł na powieści graficznie z bohaterami DC o niskim progu wejścia wydaje się genialny. Problemem jest jednak jakość tego, co dostajemy. Na szczęście komiks Warrena Ellisa „Grób Batmana” podratował wizerunek tej linii na tyle, że przestałem się nabijać z poziomu tych publikacji i sięgnąłem po jeszcze jedną pozycję z tej stajni.
Autorem rysunków i scenariusza do „Wyjątkowo mrocznej nocy” jest dość znany i ceniony rysownik Jock. Cokolwiek napiszę w dalszej części tekstu nie zmieni oczywistego faktu – facet umie rysować i moim zdaniem fajnie, że DC dało mu zielone światło na stworzenie tej opowieści. Obcowanie z jego talentem rysowniczym wynagradza zresztą dużo, więc pewnikiem warto sięgnąć dla niego po ten album. Jock znakomicie odnajduje się w świecie rysunku cyfrowego. W przeciwieństwie do wielu artystów robiących komiksy superbohaterskie, w cyfrze ten autor nie popada w nieznośny kicz. Jego krecha i kolory są mroczne, niepokojące i idealnie nadają się do opowiedzenia historii z Batłomiejem w roli głównej. To niewątpliwy plus tej publikacji.
Drugim elementem, który sprawia, że chce się mieć ten album na półce to jakość wydania. To powiększony format, do tego z pięknymi wyklejkami (wewnętrznymi stronami okładek). Wzór tego, jak powinno się prezentować historie z Nietoperzem. Po latach kolekcjonowania komiksów stałem się wybrednym bibliofilem i forma podania zawartości jest dla mnie ważna. Tego albumu z półki nie wygoniłby żaden wybredny komiksiarz. Jest po prostu ślicznie.
Niestety, od strony fabularnej nie jest szczególnie dobrze i Jock nie zrewolucjonizuje spojrzenia na Nietoperza jak Frank Miller. To dość generyczna historia, do tego okraszona jakimiś pierdoletami, bo występują tu postacie z nadprzyrodzonymi mocami. Rzecz w gruncie rzeczy trochę kojarzy się z Akirą. Ja wolę te opowieści, w których Nietoperz i jego przeciwnicy działają na ulicznym levelu. Gdzie ważna jest psychologia postaci i mrok, a nie lasery z dupala.
Nie chcę wylewać dziecka z kąpielą, bo czuję do Jocka i jego pracy szacunek i dużą sympatię. Po głębszym zastanowieniu i szukaniu pozytywów muszę dodać do listy plusów jeszcze jeden. Jockowi udało się wykreować znakomite Gotham. To miasto to tętniąca życiem strefa wojny i najzwyczajniej czuć to podczas lektury. Trochę szkoda, że Jock nie skorzystał przy pisaniu scenariusza z pomocy kogoś, kto podbiłby poziom tej opowieści albo przynajmniej miał na nią dobry pomysł, bo graficznie i od strony atmosfery jego Batman to prawdziwa uczta. Świat, w który wchodzi się łatwo jak w masło i szybko wsiąka się w gęsty, duszny klimat. Gdyby taki, dajmy na to, Ed Brubaker coś tu pomajstrował przy scenariuszu, mogłoby być lepiej. Rysunki Jocka na to zasługują.