czwartek, 6 stycznia 2022

Boska Komedia Oscara Wilde'a. Javier de Isusi.

 


 

Powieść graficzna opowiadająca o ostatnich latach życia Oscara Wilde'a. To okres, gdy słynny pisarz wyszedł z angielskiego więzienia po dwóch latach, które odbębnił za sodomię. Po odsiadce spierdolił ze wstydu do Francji, gdzie ze względu na lżejsze obyczaje mógł spokojnie oddać się dekadencji.


Wilde jest już tylko cieniem wielkiego dandysa, jakim był przed pudłem. Śmiga zarzygany dorożkami po Paryżu, naciąga znajomych na kolejne kolejki absyntu i Bóg wie co jeszcze. Prześladują go długi i duchy przeszłości. Rzecz nie ma prawa skończyć się dobrze. Niczego się nie nauczył w więzieniu, bo jak dziś wiemy, w Paryżu chlał na potęgę i rżnął masowo młodych mężczyzn (już im w metrykę dla dobra Wilde’a nie będę zaglądał). 

 



Autor niniejszej powieści graficznej jednak nie skupia się na seksualności, co (gdyby nie rozbudowana sekcja z posłowiami i sylwetkami osób związanych z pisarzem) graniczy z przekłamaniem, bo przecież seksualność jest bardzo ważnym elementem tożsamości słynnego Anglika. Postacie pojawiają się i tylko zgadywać możemy, czy Wilde dorwał im się do majtek, czy nie. Autor daje mu za to być oratorem, co w efekcie jest bardzo nie komiksowe, bo dostajemy tu niemal same gadające głowy bez ciekawie narysowanego tła (a wszystko dzieje się przecież w Belle époque, która aż prosi się o barwny komiksowy portret). Owszem, są autorzy, którzy robią podobnie i tworzą dzieła wybitne (nie szukając daleko – Daniel Clowes i Adrian Tomine), ale Javier de Isusi do nich nie należy. Są tu momenty lepsze – wtedy dzieło Hiszpana przypomina dokonania Willa Eisnera, do tego pochwalę pięknie wykorzystane czarne akwarele tudzież rozwodniony tusz (a może to technika komputerowa?) – ale przewaga jest jednak tych gorszych. 

 



Jako osoba zainteresowana Wildem, a nie wiedząca niemal nic o tych latach jego życia, czytałem niniejszy tom z zainteresowaniem, ale nie mogę powiedzieć, żeby to był udany komiks. To trochę daleko posunięty cytat z Wilde'a (który był ponoć lepszym mówcą niż pisarzem), a trochę błąd w sztuce. Tak, jest tu aż tak literacko, gdyż fabuła ponadziewana jest wywiadami z przyjaciółmi pisarza, narysowanymi zresztą na tyle nieumiejętnie, że trudno ich odróżnić. Trochę zaprzeczę sobie, bo choć uważam to dzieło za nieudane, jest ono przy tym dobrym nośnikiem informacji o genialnym twórcy jakim był Wilde. Niemniej, prócz ludzi zainteresowanych jego życiem, nie wiem komu ten komiks miałbym polecić. Przez przegadanie brak w nim bowiem najważniejszej rzeczy jaką musi mieć dobra powieść graficzna – zrozumienia języka komiksu. 

 


 

 

Brak komentarzy: