piątek, 21 kwietnia 2023

Rany Wylotowe. Rutu Modan.

 


 

Z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu. Chyba że takiego zdjęcia nie ma. W takim wypadku należy polegać wyłącznie na swojej subiektywnej interpretacji przeszłości, lub po prostu się od niej odciąć. Główny bohater Ran wylotowych nie będzie miał komfortu tego drugiego rozwiązania. Pojawienie się dawnej kochanki ojca otworzy wiele niezabliźnionych ran, które staną się asumptem do przemiany jego obecnej egzystencji. Rutu Modan, artystka uznana i wielokrotnie nagradzana, opowiada o tym w sposób niezwykle subtelny i wiarygodny, tworząc komiks, który stał się już klasyką opowieści autorskich tego medium.

Jesteśmy w Tel Awiwie. Kobi Franco, zgorzkniały i zmęczony życiem mężczyzna, pracuje jako taksówkarz. Poznajemy jego rodzinę – ciotkę oraz wujka, z którymi mieszka. Niespodziewanie nawiązuje z nim kontakt młoda kobieta o imieniu Numi. Ta dosyć dziwnie zachowują się osoba sugeruje mu, że jego ojciec, z którym ten od lat nie utrzymywał kontaktu, mógł zginąć podczas samobójczego zamachu bombowego w Haderze.

Nasz bohater stawia wyraźny opór wobec próby dowiedzenia się prawdy, ponadto trudno mu zaakceptować charakter związku jego ojca z Numi. Niemniej od tego momentu komiks zamienia się w istny film szpiegowski, gdyż oto śledzimy dwójkę bohaterów, która ze zmiennym szczęściem, spotykając na swej drodze różnych ludzi - m.in. świadków zamachu - przemierza Izrael w celu ustalenia, czy ojciec Kobiego żyje. Przy okazji tej często porzucanej i na nowo podejmowanej wędrówki, autorka obnaża szereg szczegółów dotyczących stosunków społecznych i obyczajowości, jakie panują w państwie na terytorium Palestyny. Na uwagę zasługuje na przykład zobojętnienie i dystans niektórych postaci wobec makabrycznych aktów przemocy, które dla Żydów przynajmniej w niektórych okres bywają normalnością dnia codziennego.

Mimo iż zamach terrorystyczny jest niejako kołem napędowym akcji, powieść graficzna Modan unika zagłębienia się w tło polityczne sytuacji na Bliskim Wchodzie. W zamian dostajemy dramat obyczajowy w najlepszym wydaniu z wyraźnie zarywanymi charakterami dwójki bohaterów, których cały czas od siebie oddala a następnie ponownie zbliża, niewyjaśniona tajemnica ojca. Można powiedzieć, że mamy tu przykład klasycznej, dobrze już zadomowionej w naszej kulturze narracji, w której to pusta egzystencja współczesnego egoisty jest przełamana obrazem niedostępnego ojca. Podobnie jak w filmie Zwiagincewa „Powrót” figura ojca może symbolizować utracony świat metafizyczny – ukrytego za zasłoną chmur, niedostępnego Boga. Stąd też pytana: czy żyje czy też umarł, staję się pytaniami dużo cięższego kalibru. Warto zwrócić uwagę, że ojciec Kobiego – Gabriel - ma imię wywodzące się z języka hebrajskiego, które oznacza „mąż boży”.

Z tej - być może dla niektórych wygodnej - konserwatywnej interpretacji, wybija nas sama autorka, ogniskując swój punkt widzenia na trudnej relacji dwójki protagonistów. Okazuje się, że odnalezienie ojca wcale nie jest głównym tematem fabuły. Szansą na nowe życie jest dostrzeżenie tego, co jest tuż obok. Natomiast zagłębianie się w przeszłości przynosi wyłącznie samo rozczarowanie. Żadne więzy rodzinne, żadne zobowiązania wynikające z tradycji i kultury, nie mogą przysłonić tego, co najważniejsze – możliwości zakiełkowania prawdziwego uczucia. W nim, a nie w ewentualnym powrocie syna marnotrawnego, mogą kryć się zalążki zbawienia. Zatracenie siebie w drugiej osobie wymaga jednak nie lada odwagi.

Rutu Modan snuje swoją opowieść w sposób bardzo filmowy. Mamy głębokie wrażenie prawdziwości przestawionej historii, mimo użycia wcale nie hiperrealistycznej kreski. Rysunki autorki Zaduszek odznaczają się prostotą, w której najpełniej uwidacznia się wyrazista linia obrysu, do której dochodzą czyste barwy wypełniające. Szlachetny styl pociągnięć piórka rysowniczego przywodzi mi na myśl prace Hergé'a, czy Paco Rocki. U tego drugiego można ponadto doszukać się podobieństw z zakresu podejmowanej tematyki oraz samego sposobu snucia historii. Minimalizm warstwy graficznej Ran wylotowych stara się zbytnio nie odciągać nas od uważnego i pełnego emocji śledzenia akcji.

Historia Kobiego i Numi być może nie przeszyje waszych serc na wylot, jak zapowiada Etgar Keret na tylnej stronie okładki, niemniej na pewno sprawi dużo satysfakcji podczas lektury. Pozwolę sobie jednak na pewne krytyczne i być może nazbyt uogólniające spostrzeżenie. Dla twórców z Izraela charakterystyczne jest skupianie się na psychologi jednostek, kosztem odmalowania ogólnej sytuacji politycznej oraz jej indywidualnej interpretacji. Uzyskujemy wejrzenie w głąb, ale nie wszerz. Przychodzą mi tutaj na myśl głośne tytuły Izraelskich filmów (koprodukcji): „Walc z Baszirem”, „Liban”, czy „Foxtrot”, w których to narracja bezpośrednio związana jest z wojną, lecz autorzy uciekają od badanie jej przyczyn, ukazując jedynie skutki ogólnych nieszczęść na przykładzie wewnętrznych rozterek pojedynczego bohatera, niemal zupełnie pozbawionego świadomości politycznej. Sam konflikt militarny jest zaś wielkim abstrakcyjnym złem, które spada na niewinnych ludzi niczym grom z jasnego nieba. Moim zdaniem taka optyka to bardziej wynik (auto)cenzury, niż wyboru artystycznego. Mówimy tu bowiem o twórcach uznanych „oficjalnie” (Modan otrzymała nagrodę od Izraelskiego Ministra Kultury). Odkładając jednak te zawiłe kwestie na bok i pochylając się nad samym komiksem, nie można nie zauważyć jego doskonałego warsztatu oraz zawartego w snutej historii sporego bagażu życiowego doświadczenia. Choćby tylko z tego względu jest to opowieść, po którą zdecydowanie warto sięgnąć.  

 

Autor: Jakub Gryzowski

Brak komentarzy: