sobota, 9 czerwca 2018

Ultimate Spider-Man. Tom 1. Bendis.



W dzieciństwie byłem wielkim fanem i kolekcjonerem komiksów o Pajęczaku. Gdy dorosłem wszystko sprzedałem. Po lekturze znakomitego komiksu Spider- Man: Blue obiecałem sobie też, że nie będę psuł pięknych wspomnień i to będzie ostatni tomik z Pająkiem jaki przeczytam. Już raz złamałem dane sobie przyrzeczenie i sięgnąłem po „Zło, które ludzieczynią” autorstwa Kevina Smitha. To był błąd, komiks mi się nie podobał. Jestem może naiwny, ale gdy na polskim rynku zapowiedziano Ultimate Spider-Man postanowiłem jednak po niego sięgnąć. Znów skusiło mnie nazwisko scenarzysty – tym razem był to Brian Michael Bendis, odpowiedzialny między innymi za genialny run Daredevila (pisałem o nim tu, tu i tu).



Ciąg zeszytów Bendisa zaczyna się od restartu serii. Początek jest kanoniczny i oparty na motywach komiksów ze Spider-manem autorstwa Stana Lee i Steave'a Ditko. Oto poznajemy Petera Parkera, ucznia szkoły średniej, którego ugryzł laboratoryjny pająk. Po pewnym czasie młodzieniec zaczyna odkrywać, że ugryzienie wywołało u niego pojawienie się supermocy. Chce pomóc finansowo rodzinie, więc wykorzystuje swoje nadnaturalne zdolności i rozpoczyna karierę zapaśniczą. Pewnego dnia jest świadkiem napadu. Nie ingeruje w niego i pozwala bandziorowi uciec. Jakiś czas później jego wuj ginie zastrzelony przez bandytę. Okazuje się, że to ten sam bandzior którego Peter widział podczas napadu. Targany wyrzutami sumienia bohater postanawia walczyć ze złem. Zakłada maskę i staje się Spider-Manem. Na jego drodze wkrótce pojawią się złoczyńcy, których czytelnik może znać z oryginalnej serii.

Komiks Ultimate Spider-Man teoretycznie nie jest dla mnie. Od pierwszych zeszytów widać, że to seria adresowana raczej do dzieciaków. Tym razem jednak nic nie stało na przeszkodzie bym na kilka godzin mentalnie zmienił się w dzieciaka, schował do kieszeni wspomnienie poważnych arcydzieł komiksowych i świetnie się bawił. Bendis wie jak pisać przekonujące komiksy super-bohaterskie i mimo iż w jego Pająku nie znajdziemy szczególnie rozbudowanej psychologii, to codzienne zmagania Petera (super-bohaterstwo koliduje z jego życiem prywatnym niemal tak samo jak Daredevilowi) nie zostawiły mnie obojętnym. Oczywiście, wątki obyczajowe to (jak to ktoś zarzucił temu komiksowi na grupie Komiksy bez granic) teen dramy, i fakt, że autor poświęca im dużo czasu, ale przecież czytamy opowieść o nastolatku. Są one temu komiksowi potrzebne by urealnić życie Parkera, a na szczęście są napisane na tyle sprawnie, że bez problemu wsiąknąłem w świat kreowany przez scenarzystę. 



Głównym problemem tego komiksu są rysunki autorstwa Marka Bagley'a. Tekst piszę na bloga, więc pozwolę sobie w tej materii na więcej niż zazwyczaj – są najzwyczajniej obrzydliwe. Komiks powstawał w początku lat 2000 i jest znakomitym przykładem tego jak brzydko zestarzał się styl graficzny tamtego okresu. Kreska ma charakterystyczny dla tamtych czasów lekko mangowy sznyt, a kolory to potworne, oczojebne komputerowe koszmarki. Jak już wspomniałem w dzieciństwie byłem koneserem komiksów o pajęczaku, i dobrze pamiętam za co ceniłem ilustratorów tej serii. Dynamiczne walki, i świetne oddanie anatomii pająka ubranego w obcisły kostium, to głównie to co lubiłem u grafików zajmujących się Spider-manem. W Ultimate walki są przedstawione najzwyczajniej średnio atrakcyjnie, a sylwetka pająka jest w wielu przypadkach nieproporcjonalna. Jeśli więc szukacie ładnie narysowanego komiksu, to Ultimate Spider-Man Was zawiedzie. Inna sprawa, że od strony narracyjnej Bagley jest bardzo sprawnym rzemieślnikiem: komiks pozostaje czytelny i obcuje się z nim bez zgrzytania zębami. 



Pisząc o „Zło, które ludzieczynią” stwierdziłem, że komiks nie podobał mi się bo nie był adresowany to gości po 30. Tym razem to też nie jest seria dla mnie, a całkiem mi się podobało. Znalazłem podczas lektury to wszystko za co kochałem w dzieciństwie komiksy o Pająku. Dodatkowo, to znakomicie napisana seria i muszę przyznać, że Bendis stanął na wysokości zadania i polecam ten komiks każdemu fanowi Spidera. Gdyby nie te koszmarne rysunki uznałbym Pająka za naprawdę znakomite dzieło. Oczywiście w swojej kategorii.

Brak komentarzy: