czwartek, 3 stycznia 2019

Łasuch. Tom 2. Jeff Lemire

 Tekst pierwotnie ukazał się na łamach Fenixa.
 
 
 

Jeff Lemire do niedawna znany był w naszym kraju jako twórca niezależnej, obyczajowej powieści graficznej „Opowieści z Hrabstwa Essex”. W tym roku wszystkoto  się zmieniło, bo na rynek trafiło kilka pozycji, które ten autor napisał dla dużych wydawnictw. Jedną z nich jest „Łasuch”, stworzony dla Vertigo, słynnego imprintu DC Comics, kierowanego do dorosłego czytelnika, szukającego w medium rozbudowanych, dojrzałych historii.

„Łasuch” to seria w konwencji postapo, opowiadająca o świecie, w którym ludzkość została zdziesiątkowana przez tajemniczą zarazę, a wszystkie dzieci, które przyszły na świat po niej, rodzą się z przeróżnymi cechami zwierzęcymi. Głównym bohaterem jest chłopiec, który ma na głowie jelenie rogi. Dorastał pod kloszem, z dala od brutalnej rzeczywistości, w małej chatce w lesie, pod okiem swojego ojca mającego hopla na tle religijnym. Gdy tata umarł zrządzeniem losu chłopca znalazł szorstki w obyciu, były hokeista Tom Jeppard i razem ruszyli przez zrujnowaną Amerykę, szukając legendarnej Ostoi – osady, w której zwierzęce dzieci mogą żyć bezpiecznie.
 


Na rynku pojawił się właśnie drugi tom „Łasucha”. Na przestrzeni dwóch części w fabule zdążyło już kilka razy zaiskrzyć, dostaliśmy emocjonujące zwroty akcji, a postacie zostały porządnie rozbudowane. Postapokaliptyczne tło tej serii nie jest zbyt oryginalne, niemniej warto odnotować, że Lemire nie opowiada bardzo spektakularnej historii z kataklizmem na pierwszym planie. Stawia raczej na kameralność i interesują go głównie relacje między sportretowanymi tu postaciami. To sprawia, że mimo pewnej dozy wtórności, historia chłopca-jelonka jest całkiem świeża, wzruszająca i interesująca od strony fabularnej.

Z pośród setek komiksów dużych wydawnictw „Łasucha” wyróżnia warstwa graficzna. Ilustrowaniem serii zajął się sam Lemire, którego kreska przynależy raczej do świata komiksu niezależnego. Warstwa plastyczna dobitnie podkreśla, że mamy do czynienia z dziełem autorskim i czyni z tych albumów dzieła jeszcze bardziej oryginalne i godne uwagi. Autor pracował ostatnio z innymi rysownikami, ale akurat tą serię postanowił narysować sam, i wydaje mi się, że historia chłopca-jelonka była jego prawdziwym oczkiem w głowie. Ten komiks ma najzwyczajniej duszę, której brakuje wielu utworom należącym do głównego nurtu.
 


Być może „Łasuch” nie jest największym dokonaniem Lemire’a, zresztą mi samemu bardziej podoba się jego superbohaterska seria „Czarny Młot”, która też ostatnio się u nas ukazała. Niemniej to bardzo dobrze napisany i narysowany komiks. Powinni po niego sięgnąć nie tylko miłośnicy postapo. Lemire rośnie w moich oczach i zaczynam uważać go za jednego z najlepszych twórców pracujących dziś w głównym nurcie branży komiksowej.
 


Brak komentarzy: