poniedziałek, 7 stycznia 2019

Kaznodzieja tom 5



„Kaznodzieja” to jedna z najsłynniejszych serii w katalogu Vertigo – obchodzącemu właśnie dwudziestopięciolecie imprintowi DC Comics, prezentującemu komiksy dla dojrzałego czytelnika, w którego ramach wychodziły takie perły horroru jak „Saga o Potworze z Bagien” czy „Hellblazer”. Niniejsza seria nie ma jednych określonych ram, i w rezultacie to zgrabne połączenie horroru, urban fantasy, opowieści drogi, komedii a nawet westernu.

Głównym bohaterem cyklu jest pewien teksaski kaznodzieja, który delikatnie mówiąc, zaczął tracić wiarę. Los jednak chciał, że podczas niedzielnego kazania uderzył w niego spadający z nieba duch zwany Genesis, potężny byt zrodzony z niezwykłego mezaliansu: romansu anioła z demonem. Mniej więcej w tym samym czasie okazało się, że Bóg zniknął, porzucił niebo i ukrył się gdzieś na ziemi. Obdarzony nadludzką mocą – może rozkazywać każdej żywej istocie, która będzie musiała spełnić jego życzenia – tytułowy kaznodzieja rusza przez Amerykę w poszukiwaniu stwórcy, któremu ma zamiar zadać kilka niewygodnych pytań. Naszemu bohaterowi w podróży będą towarzyszyli jego była dziewczyna Tulip i Irlandzki, mocno pogrywający sobie z otoczeniem, punkowy wampir Cassidy, który w intrygę wplątał się tylko przypadkiem. Niestroniąca od alkoholu gromadka niczym tajfun przemierza Stany Zjednoczone i po pewnym czasie ściąga na siebie uwagę pradawnej organizacji religijnej znanej jako Graal, która ma plany wobec obdarzonego nadludzką mocą bohatera. W trakcie trwania serii (u nas wznowionej niedawno w opasłych tomach – na rynku jest pięć, szósty, finałowy jest w drodze) Ennis kilkukrotnie schodzi ze ścieżki głównej fabuły i snuje historie poboczne, za pomocą których opowiada między innymi o rasizmie Południa Stanów Zjednoczonych, czasach Dzikiego Zachodu czy wojnie w Wietnamie.

To między innymi eklektyzm gatunkowy sprawia, że seria ta ma szeroki target, niemniej nie jest pozycją dla każdego. Powodem jest szalony Irlandzki scenarzysta Garth Ennis, którego poczucie humoru, często bez litości dotyka zjawisk będących taboo naszej kultury: jak religia i seks. Autor nie ma za grosz sumienia i uderza konserwatywnych czytelników poniżej pasa, boksując przy tym w krocze niczym w worek treningowy (spodobało by mu się to porównanie). Jeśli więc posiadasz uczucia religijne, to zapewniam, że zostaną urażone i nie masz tu czego szukać.
Mimo to trzeba jednak dostrzec w Ennisie znakomitego, utalentowanego gawędziarza, który ma niebywałe ucho do dialogów. Rozmowy jego postaci pełne są trafnych uwag na temat otaczającej nas rzeczywistości. Co ciekawe tytułowy bohater nie jest rozbestwionym cynikiem – przy czym mam wrażenie, że sam autor nim jest. Samemu kaznodziei wydaje się bliski Amerykański Mit, wierzy również w przyjaźń i miłość. Jest jak bohater klasycznego westernu, co więcej nawet widuje Johna Wayna, który symbolizuje przecież wszelkie cnotliwe wartości (mowa oczywiście o westernie sprzed czasów antywesternu) tego gatunku.

Warstwą graficzną zajął się nieżyjący już Steve Dillon. Dla mnie nie jest mistrzem komiksu, bo wszyscy rysowani przez niego bohaterowie wyglądają kropka w kropkę tak samo, ale trzeba przyznać, że bez niego „Kaznodzieja” nie byłby tym samym komiksem. Przez lata dobrze ilustrował serię i pokazał, że mimo wszystko jest sprawnie opowiadającym obrazem rzemieślnikiem. Natomiast ikonicznymi już okładkami po mistrzowsku zajął się Glenn Fabry, genialny Brytyjczyk, który artystycznie porusza się głównie w ramach hiperrealizmu. Jego rysunki, często korzystające z horrorowych motywów (np. ta przedstawiająca Wampira Cassidyego, która nawiązuje do filmu „Near Dark” (1987) robią niesamowite wrażenie i idealnie podkreślają tematykę komiksu.

Osobiście jestem sceptyczny wobec twórczości Ennisa, bo mam wrażenie, że często się powtarza, stosując te same niesmaczne żarty, ale Kaznodzieję bardzo lubię, bo to seria w której zawiera się wszystko z czego słynie Irlandczyk i jeśli chcecie poznać jego twórczość to zacznijcie właśnie od tego cyklu. Będziecie już wtedy wiedzieli czego się po tym wariacie spodziewać.

Brak komentarzy: