czwartek, 12 grudnia 2013

Jaś Ciekawski. Podróż do serca oceanu - Matthias Picard





Trójwymiarowość w sztukach wizualnych  nie jest żadną nowością - stereoskopię znano już w XIX wieku, a pierwszy komercyjny pokaz filmu w 3D odbył się w 1922 roku. Jednak dopiero w ostatnich latach technologia ta triumfalnie wróciła do kin i zdaje się, że tym razem podbiła je na dobre. Można narzekać na wartość artystyczną tego typu filmów, ale trzeba pamiętać, że podobne reakcje towarzyszyły pojawieniu się technikoloru. Wszelkie niepewności co do potencjalnej wartości takich produkcji szybko rozwiał Werner Herzog oznajmiając, że to przyszłość kina dokumentalnego i realizując "Jaskinię zapomnianych snów".

Co prawda wartościowych filmów wykonanych w tej technice jest obecnie jak na lekarstwo, ale oto na naszym rynku pojawia się komiks dla dzieci Matthiasa Picarda, do którego dołączono specjalne okulary i opatrzono magicznym napisem elektryzującym każde dziecko: "książka 3D".

"Jaś Ciekawski" to twór podstępny, bez pardonu wkradający się w łaski małych czytelników, a przy tym rzecz niesamowicie intrygująca i przemyślana od strony artystycznej, przy okazji realizująca program, który dla filmowej technologii 3D zaplanował Herzog. Tytułowy Jaś Ciekawski to bowiem taki mały Jacques Cousteau, który zakłada skafander do nurkowania i schodzi na dno oceanu. Fabuła jest więc jedynie pretekstem do tego, by czytelnik podziwiał fantazyjnie narysowaną oceaniczną faunę i florę.

Słyszałem opinie, że filmowe 3D bywa dla widza przytłaczające. W przypadku książeczki do oglądania przepych ten sprawi jedynie, że chętnie sięgniemy po nią jeszcze nie raz. "Jaś Ciekawski" to zaledwie kilkudziesięciostronicowy album, ale zdecydowanie jest to pozycja wielokrotnego użytku. Na poziomie wizualnym dzieje się tu tak dużo, że za pierwszym, czy nawet drugim, trzecim razem, nie jesteśmy w stanie wychwycić wszystkich szczegółów.


(Obrazek poglądowy. 
Urok "Jasia" można docenić dopiero po założeniu specjalnych okularów)

W zależności od wieku czytelnika (i jego wrażliwości na sztukę) warstwa plastyczna może być odbierana dwojako. Dla dziecka będzie to niesamowita eskapada pobudzająca wyobraźnię, a przy tym posiadająca walory edukacyjne, gdyż ilustracje pełne są egzotycznych rybek i innych podwodnych stworzeń. Dla osoby dorosłej "Jaś Ciekawski" to intensywna psychodeliczna sesja, będąca połączeniem Beatlesowskiej "Żółtej Łodzi Podwodnej" ze spuścizną ekspresjonistów i elementami awangardowej sztuki współczesnej. 3D tak wzmacnia doznania, że z prostej graficznej opowiastki czyni prawdziwą surrealną ucztę. Dziecko zwiedzi wraz z Jasiem zatopioną antyczną metropolię, która osobie obeznanej z popkulturą zapewne skojarzy się z miastem R'lyeh znanym z mitologii Howarda Phillipsa Lovecrafta. Gdzie malec będzie widzieć podwodne wulkany, tam rodzic zobaczy minimalistyczne abstrakcje podrasowane trójwymiarowością. Paradoksalnie, obie te interpretacje w żaden sposób nie kolidują ze sobą i funkcjonują w całkowitej symbiozie - nie czynią z "Jasia Ciekawskiego" komiksu trudnego i przerażającego dla młodszych odbiorców, jak i nie czynią zeń tworu trywialnego dla dorosłego czytelnika. Milusiński odbierze ten komiks jako "podróż do serca oceanu", a dla brodatego trzydziestolatka będzie to eksperyment mający na celu "wyważenie drzwi percepcji".

Grudzień to okres rozliczeń i podsumowań. Właśnie zbieramy pokłosie zapowiadanej na ten rok ekspansji komiksu dziecięcego. Akcja zaczęła się dość nieśmiało, ale ostatnie miesiące dały mi w końcu poczuć, że pomysł wydawców na reanimowanie tej gałęzi medium powiódł się. Po lekturze "Jasia Ciekawskiego", niedawno wydanej "Hildy Folk" i "Bartnika Ignata i skarbu puszczy" mogę z ręką na sercu powiedzieć, że mamy w Polsce komiksy dla dzieci z prawdziwego zdarzenia i że stają się one ponownie - taką mam nadzieję - ważnym elementem pejzażu kulturalnego.


1 komentarz:

Agnes pisze...

Kupię, kupię. Tylko kiedy, ech.