Trójwymiarowość w sztukach wizualnych nie jest żadną nowością -
stereoskopię znano już w XIX wieku, a pierwszy komercyjny pokaz filmu w 3D
odbył się w 1922 roku. Jednak dopiero w ostatnich latach technologia ta
triumfalnie wróciła do kin i zdaje się, że tym razem podbiła je na dobre. Można
narzekać na wartość artystyczną tego typu filmów, ale trzeba pamiętać, że
podobne reakcje towarzyszyły pojawieniu się technikoloru. Wszelkie niepewności
co do potencjalnej wartości takich produkcji szybko rozwiał Werner Herzog
oznajmiając, że to przyszłość kina dokumentalnego i realizując "Jaskinię
zapomnianych snów".
Co prawda wartościowych filmów wykonanych w tej technice jest obecnie jak na
lekarstwo, ale oto na naszym rynku pojawia się komiks dla dzieci Matthiasa Picarda,
do którego dołączono specjalne okulary i opatrzono magicznym napisem
elektryzującym każde dziecko: "książka 3D".
"Jaś Ciekawski" to twór podstępny, bez pardonu wkradający się w
łaski małych czytelników, a przy tym rzecz niesamowicie intrygująca i przemyślana
od strony artystycznej, przy okazji realizująca program, który dla filmowej
technologii 3D zaplanował Herzog. Tytułowy Jaś Ciekawski to bowiem taki mały
Jacques Cousteau, który zakłada skafander do nurkowania i schodzi na dno
oceanu. Fabuła jest więc jedynie pretekstem do tego, by czytelnik podziwiał
fantazyjnie narysowaną oceaniczną faunę i florę.
Słyszałem opinie, że filmowe 3D bywa dla widza przytłaczające. W przypadku
książeczki do oglądania przepych ten sprawi jedynie, że chętnie sięgniemy po nią
jeszcze nie raz. "Jaś Ciekawski" to zaledwie
kilkudziesięciostronicowy album, ale zdecydowanie jest to pozycja wielokrotnego
użytku. Na poziomie wizualnym dzieje się tu tak dużo, że za pierwszym, czy
nawet drugim, trzecim razem, nie jesteśmy w stanie wychwycić wszystkich
szczegółów.
(Obrazek poglądowy.
Urok "Jasia" można docenić dopiero po założeniu specjalnych okularów)
W zależności od wieku czytelnika (i jego wrażliwości na sztukę) warstwa
plastyczna może być odbierana dwojako. Dla dziecka będzie to niesamowita
eskapada pobudzająca wyobraźnię, a przy tym posiadająca walory edukacyjne, gdyż
ilustracje pełne są egzotycznych rybek i innych podwodnych stworzeń. Dla osoby
dorosłej "Jaś Ciekawski" to intensywna psychodeliczna sesja, będąca
połączeniem Beatlesowskiej "Żółtej Łodzi Podwodnej" ze spuścizną ekspresjonistów
i elementami awangardowej sztuki współczesnej. 3D tak wzmacnia doznania, że z
prostej graficznej opowiastki czyni prawdziwą surrealną ucztę. Dziecko zwiedzi
wraz z Jasiem zatopioną antyczną metropolię, która osobie obeznanej z
popkulturą zapewne skojarzy się z miastem R'lyeh znanym z mitologii Howarda
Phillipsa Lovecrafta. Gdzie malec będzie widzieć podwodne wulkany, tam rodzic
zobaczy minimalistyczne abstrakcje podrasowane trójwymiarowością.
Paradoksalnie, obie te interpretacje w żaden sposób nie kolidują ze sobą i
funkcjonują w całkowitej symbiozie - nie czynią z "Jasia
Ciekawskiego" komiksu trudnego i przerażającego dla młodszych odbiorców,
jak i nie czynią zeń tworu trywialnego dla dorosłego czytelnika. Milusiński
odbierze ten komiks jako "podróż do serca oceanu", a dla brodatego
trzydziestolatka będzie to eksperyment mający na celu "wyważenie drzwi
percepcji".
Grudzień to okres rozliczeń i podsumowań. Właśnie zbieramy pokłosie
zapowiadanej na ten rok ekspansji komiksu dziecięcego. Akcja zaczęła się dość
nieśmiało, ale ostatnie miesiące dały mi w końcu poczuć, że pomysł wydawców na
reanimowanie tej gałęzi medium powiódł się. Po lekturze "Jasia
Ciekawskiego", niedawno wydanej "Hildy Folk" i "Bartnika
Ignata i skarbu puszczy" mogę z ręką na sercu powiedzieć, że mamy w Polsce
komiksy dla dzieci z prawdziwego zdarzenia i że stają się one ponownie - taką
mam nadzieję - ważnym elementem pejzażu kulturalnego.
1 komentarz:
Kupię, kupię. Tylko kiedy, ech.
Prześlij komentarz