sobota, 10 września 2022

Czarodzieje i ich dzieje. Tom 2.

 


 

Przez zalew fantasy w naszej kulturze spędzam ostatnio czas głównie w tego typu światach. Z dobrych rzeczy oglądam właśnie „Ród smoka”, anime „Claymore”, a czytać przyszło mi w tym samym czasie właśnie disnejowski komiks „Czarodzieje i ich dzieje”. Aż dziw bierze, że mimo ilości i intensywności, z jaką jesteśmy bombardowani tworami tego typu, te wszystkie opowieści trzymają wysoki poziom. Są oczywiście nietrafione pozycje z tej półki, ale na szczęście ten album do nich nie należy. Zresztą osobiście cenię w fantasy komiksy bardziej od książek. 

 


 


Pierwszy album włochów (bo to franczyza na licencji Disneya tworzona w Italii) zaczynał się nieźle, ale muszę przyznać, że autorzy skrzydła rozwinęli dopiero w niniejszej, drugiej książeczce. Mamy tu nie tylko magiczne pojedynki, ale i szukanie artefaktów, brawurowe walki quasi-mechami jak i smoki. Dużo smoków, co bardzo mnie cieszy, bo (jak pewnie większość z Was) kocham te stworzenia. W tej opowieści nie są one bezmyślnymi bestiami – oprócz rozumności i zdolności mowy mają również własną historię i mitologię, cele, osobiste niesnaski. Są równoprawnymi, nie lada charakternymi bohaterami tej opowieści, co cholernie cieszy i jest mądrze wykorzystane. Przez to wszystko „Czarodzieje ich dzieje” to nie jest zwykła disnejowska humoreska dla dzieci, tylko pełnokrwiste fantasy ze wspaniale rozbudowanym, przemyślanym światem i pełnokrwistymi bohaterami. Album ten, utwierdza mnie w przekonaniu, że dobrze wybieram, zabierając się za akurat ten rodzaj eskapizmu. Jeśli więc lubicie fantasy, to koniecznie sprawdźcie tę pozycję. Nawet jeśli już dawno nie jesteście dziećmi. 

 



Graficznie rzecz jest dość prosta, co bynajmniej nie znaczy, że kiepska. To dynamicznie pociśnięte animorfy, ślicznie pokolorowane, a graficy świetnie odnajdują się w świecie fantazy, mimo pewnej groteskowości, prezentując całe dobrodziejstwo inwentarza związanego z tym gatunkiem.


Przy pierwszym tomie porównywałem ten komiks do „Hugo” czy „Gnata” zaznaczając, że jest nieco gorszy. W tomie drugim jakościowa przepaść jest coraz bardziej zasypywana. „Czarodzieje i ich dzieje” dla mnie będzie miło wspominaną klasyką komiksu fantasy i na pewno nie pozbędę się tych tomów. Gdybym, tak jak Przemek Pawełek przyznawał komiksom znak jakości, to ten na pewno by go dostał. 

 


 

 

Brak komentarzy: