wtorek, 1 lipca 2014

Anarchia przy stole


Izraelska artystka Rutu Modan uzyskała w ostatnich latach wysoki status na światowej scenie komiksowej. Jej „Rany wylotowe” zostały wyróżnione nagrodą Eisnera, a „Zaduszki” znalazły się w większości najważniejszych branżowych podsumowań 2013 roku. Mimo iż artystka ma na koncie ilustrowanie literatury dla najmłodszych (stworzone wraz z Etgarem Keretem „Tata ucieka z cyrkiem” ), to nie spodziewałem się, że następnym albumem jej autorstwa będzie komiks dla dzieci.

Małą Ninę rodzice strofują przy stole: „Jedz z zamkniętą buzią!”, „Nie jedz rękami!”. Jej ojciec, próbując przemówić jej do rozsądku, pyta: „A co byś zrobiła, gdybyś została zaproszona przez Królową Anglii na ucztę?”. Chwilę później do mieszkania wkracza herold i uroczyście zaprasza bohaterkę na wystawną kolację do Pałacu Buckingham. Podczas uroczystego posiłku Nina wprawia monarchinię i jej dystyngowanych gości w zdumienie swym ekspresyjnym sposobem jedzenia. Zarys fabuły wskazuje więc na to, że mamy do czynienia z nudną opowieścią edukacyjną – fabularyzowaną lekcją manier. Tak by było w każdym szanującym się komiksie dla dzieci. Ale nie u Modan. „Uczta u królowej” to na swój uroczy sposób kontestujący komiks, skierowany do dzieci w wieku przedszkolnym. Ostatecznie bowiem „Uczta u królowej” staje się opowieścią o radości jedzenia i satyrą na wszelkie jadalniane konwenanse. Bo nieistotne jest, czy makaron je się rękami, widelcem czy wciąga przez nos. Ważne jest tylko to, żeby nam smakowało.



Oczywiście przypadek ukazany w komiksie można odnieść do innych dziedzin życia i szukać w dziele Modan czegoś więcej, ale nie ma co się oszukiwać – „Uczta u królowej” to prosta, zabawna opowiastka dla małych dzieci. Od strony fabularnej nie zawiera nic, co przyciągnęłoby do niej dojrzałego czytelnika. Jest jednak pewien istotny powód, dla którego dorosły odbiorca powinien postawić ten komiks na swojej półce. To zdecydowanie najlepiej narysowany album izraelskiej autorki, jaki miałem w rękach. Narracja Modan zazwyczaj jest bardzo literacka, a jej gęsto zapełnione okienkami plansze przedstawiają dyskutujące ze sobą postacie pozamykane w ciasnych, niewielkich kadrach. Do tej historii artystka podeszła zupełnie inaczej. Otworzyła szeroko okna i wpuściła trochę świeżego powietrza do swojego stylu, który wydawał się przecież w pełni ukształtowany. Postawiła na sekwencyjność i ukazywanie scen w szerszym planie. Powiększenie jej rysunków spowodowało, że pojawiło się w nich sporo przestrzeni, przez co robią znacznie większe wrażenie i pozwalają w pełni docenić ilustracyjny kunszt artystki.



Czytając komiksy dla dzieci, zawsze wyobrażam sobie, jak styl danego rysownika może wpłynąć na twórczość najmłodszych. Wiele bym dał, by zobaczyć rysunki dzieci, które zainspirowała książeczka Modan, bo od strony graficznej sam jestem tym komiksem zauroczony. „Ucztę u królowej” odebrałem nie tylko jako odpoczynek autorki od poważniejszych tematów, ale przede wszystkim jako wyzwanie ilustracyjne. Styl izraelskiej artystki ewoluuje w bardzo dobrym kierunku, a jej charakterystyczne ligne claire (nawiązujące do twórczości Hergé) zaczęło przypominać rysunki Winsora McCaya. Rutu Modan być może nie zrobi wielkiej kariery jako autorka komiksów dziecięcych, ale uważam, że jej najnowszy album bardzo dobrze rokuje na przyszłość i daje nadzieję, że swoją następną powieścią graficzną artystka mile nas zaskoczy. 


Brak komentarzy: