czwartek, 20 stycznia 2011

Towering Inferno - Kaddish (1993)




Owy tekst wygrzebałem ze swoich przepastnych notatników. Pisałem go bodaj latem. Miałem się bliżej przyjrzeć temu albumowi - ale z pewnych względów zaprzyjaźnić się z nim nie sposób. W każdym razie warto przypomnieć o jego istnieniu, bo pewnikiem jeśli na Arkham się o nim nie napisze, to wiele osób nigdy się o nim nie dowie.


75 minutowy memoriał dla ofiar Holocaustu. Do sięgnięcia po tę płytę zachęciły mnie porównania do genialnego Different Trains Steve'a Reicha. Szczerze powiedziawszy, nie bardzo rozumiem skąd pomysł by zestawiać tak skrajnie różne dzieła. Oprócz ( poniekąd ) podobnego konceptu, prawie nic tych płyt nie łączy. Za to znajduję duże podobieństwa do późnej twórczości Scotta Walkera - najbliżej temu do soundtracku Pola X i niektórych traum z dualogii Tilt/Drift. Kompozycje z Walkerem bezpośrednio łączy forma, która mimo eklektyzmu ostatecznie wędruje w rejony które umownie nazwijmy industrialem (kto słucha Walkera, ten wie o co chodzi) . Wyczuwalny jest tu też ten bardzo nieprzyjemny ciężar, który nie pozwala mi zwykle wysłuchać Drift do końca. Prawdą jest, że są tu cechy martialu, więc ludzie lubujący się w tego typu dźwiękach powinni być oczarowani, ale nazywanie tego martialem byłoby raczej krzywdzące. Skojarzeń szukałbym też poza pop/kontrkulturą, choćby w awangardowych operach Xenakisa - ale do Different Trains to na pewno nie jest podobne. To bardzo dobra płyta - ale jak pewnie się już domyślacie - nie dla każdego, a wysłuchanie jej nie jest miłym doświadczeniem.

4 komentarze:

Wazkoner pisze...

Te próbki są całkiem ładne. Jeżeli reszta jest stylistycznie zbliżona, to wcale nie musi to być takie nieprzyjemne doświadczenie.

Krzysztof Ryszard Wojciechowski pisze...

Rozrzut jest duży i mimo że na pewno można wielokrotnie mówic że to "ładna" rzecz to jednak mi osobiście trudno wytrzymać do końca. Sprawdź sam, podobać ci się na pewno będzie. Są tu nawet elementy Jazzu i Metalu, połączone z żydowskimi śpiewami ale nie wychodzi z tego zornowa awangarda. Czuć mocno tematykę i koncept - stają się ważniejsza niż sama muzyka. W przypadku Different Trains jest na odwrót - pokusił bym się nawet o stwierdzenie że koncept był dopisany do muzyki , albo urodził się w trakcie tworzenia.

Wazkoner pisze...

Przyznam się szczerze, że Zornowe Masady jakoś mnie nie powalają, już wolę te jego szalone projekty albo Naked City. Wracając, jeżeli to ma coś z Diffrent Trains to się skuszę nap pewno. Zapewne są też nawiązania do MB. Widziałem pole x ale nie całą. Miałem napisy ang i coś mi źle się to czytało, widziałem ten fragment z tego faktory. Niezła rzecz.

Krzysztof Ryszard Wojciechowski pisze...

No piesze przecie że nic z DT nie ma wspólnego.