sobota, 19 grudnia 2009

Mark Hollis - Mark Hollis [1998]




zapisałem to jakiś czas temu(dobry miesiąc -może dwa) ale daje dopiero teraz...Trzymałem na taką chwile gdy nie będzie mi się chciało pisać ;).

Może i się kompromituje ale będę szczery - nigdy świadomie nie słuchałem muzyki Talk Talk. Nazwa jest mi oczywiście znana ale kiedy o nich myślę to mylę ich z TOTO (to i tak nieźle bo Caligariemu się z modern talking kojarzyli). Do sięgnięcia po ta płytę zachęciły mnie tagi : postrock, akustik i songwraiter. Nie miałem pojęcia że słucham solowej płyty legendarnego wokalisty z jakiegoś legendarnego zespołu... po przesłuchaniu i bardzo pozytywnych wrażeniach zacząłem googlowac i naprawdę było mi wstyd że nie znam Talk Talk. No ale wracając do tematu. Płyta od razu skojarzyła mi się z Davidem Sylvianem. Mark Hollis podchodzi do pop-rockowej piosenki na avangardowo i zarazem z dużą dawką dojrzałego songwraiterstwa. Wszystko jest zaaranżowane bardzo oszczędnie i nie da się tego wepchnąć w jakies ramy. Znajdziemy tu między innymi bardzo mądrze zrealizowane okolice jazzu i nie jest to ani free jazzowa grafomania ani kotletowa piosenka pokroju Daiany Kral. Najlepszym określeniem jest kolokwialne 'muzyka eksperymentalna' - jasne, ale na takiej zasadzie jak eksperymentalny bywał Sylvian czy w pewnym sensie jak eksperymentalne potrafią być piosenki Thoma Yorka(to może być porównanie nad wyrost). Uderzyło mnie tez podobieństwo do pierwszego LP Autistic Daughters... a raczej świadomość ze gdy teraz poznaje ludzi pokroju Marka Hollisa czy właśnie Sylviana (którego na dobrą sprawę słucham od roku z hakiem, może 2 lat) to muzyka AD już nie jawi mi się aż tak bardzo nowatorską.

Jeśli nie znacie Holisa musicie go posłuchać.

próbka1
(chyba mój fav z tej płyty)

próbka 2

ps. talk talk dalej nie słuchałem...

1 komentarz:

kornwalia pisze...

Chyba po raz pierwszy poznałam coś wcześniej od Helmera ;) Również polecam.