Tego należało się spodziewać. Po trwającej ponad rok pandemii, w temacie zabierają głos artyści. Na dobre i na złe. Z jedne strony zapewne wielu z nas ma już dość tego wiecznego biadania o Covid-19, które dobija się do nas ze wszelkiej maści mediów masowego rażenia, z drugiej strony wydaje się, że wrażliwość i przenikliwość twórcy, może znaleźć takie środki wyrazu, aby opowiedzieć o obecnej sytuacji coś więcej – coś oryginalnego, czego dotąd nie powiedziano. W literaturze już od pewnego czasu mamy wysyp dzienników pandemicznych. To swego rodzaju moda. Chyba każdy pisarz na kwarantannie coś tam sobie skrobie. Zniechęcająca jest powtarzalność opisywanych wrażeń oraz przekonanie piszącego o ich wyjątkowości. Wydawnictwo Centrala przygotowało dla nas pierwszy na polskim rynku komiksowy dziennik z lockdownu pt. „Panic!”.
Francesca Colombara to młoda, 26-letnia autorka mieszkająca we Włoszech. Jak wiemy, to właśnie tam mieliśmy pierwsze europejskie ognisko zarazy. Bohaterowie „Panic!” Diego i Viola znajdują się w bardzo charakterystycznej sytuacji. Siedzą w domu, oglądają tv, pracują online, sporadycznie (oczywiście w maseczkach) wychodzą na zakupy, lub na spacer z psem o imieniu Panika. Starają sobie jakoś radzić w świecie, który stanął na głowie.
Komiks nie jest długi, odnosi się wrażenie, że powstawał podczas kwarantanny i jest bardzo szczery, głęboko wchodzi w intymność bohaterów. Epizody są króciutkie i luźno powiązane ze sobą. Nie ma tu jednej linii dramaturgicznej, mamy za to szereg różnych wątków, których tłem jest pandemia. To ona prowokuje wiele zabawnych, czasem przykrych lub absolutnie surrealistycznych sytuacji. Podobnie jak lwia część społeczeństwa, nasi protagoniści częściowo ulegają paranoi ze sporą dawką zachowań panicznych.
Nie sposób pisać o fabule tego komiksy, nie wspominając jednocześnie o warstwie graficznej. Grafiki Colombary są surrealistyczne, proporcje i perspektywa podlegają poważnym zaburzeniom, jednocześnie mamy tu sporo uproszczeń i wesoły chaos charakterystyczny dla kreski stylizowanej na dziecięcą. Zaproponowana estetyka doskonale oddaje niepewność oraz nieustanną zmienność sytuacji kryzysowej. Motyw psa, który rośnie - w miarę jak okres lockdownu się wydłuża - aż w końcu wypełnia całe mieszkanie, jest moim zdaniem bardzo prawdziwy. Chyba każdy skazany na przebywanie z kimś w jednym pomieszczeniu, ma po jakimś czasie wrażenie, że przestrzeń miarowo się kurczy. Trzeba jednak wyraźnie zaznaczyć, że warsztat autorki daleko odbiega od rysunków Janka Kozy czy Jacka Świodzińskiego, którzy reprezentują podobny kierunek poszukiwań stylistycznych.
Daleko większy problem, niż z warstwą graficzną, miałem jednak z samą fabułą komiksu. Podniebnie jak literatom, Francesce Colomborze nie udało się uniknąć pewnych naiwności w sposobie przekazywania relacji z pandemii. Chodzi o to, że brak tu jakichkolwiek oryginalnych spostrzeżeń. Sytuacja bohaterów nie ma w sobie nic wyjątkowego. Można oczywiście powiedzieć, że jest to celowy zabieg (oto maluczcy i ich małe sprawy w sytuacji niezwykłej), niemniej czyni on opowieść mało interesującą. Nie takie kwarantanny widzieliśmy, lub przeżyliśmy osobiście. Od artysty oczekuję przekroczenia tego, co jest dostępne powszechnemu doświadczeniu. Obraz Diego i Violi jest tak naprawdę obrazem smutnym i to dużo smutniejszym niż planowała autorka. Z kart komiksu wychodzą oni na pozbawione jakiejkolwiek głębszej refleksji, totalnie zindoktrynowane przez siejącą panikę telewizję, bezwolne ofiary obostrzeń wprowadzanych przez władzę. Gdy czytelnik sobie to uświadomi, wszelkie pojawiające się w „Panic!” żarty, po prostu przestają śmieszyć, a zaczynają lekko irytować. Nie da się rozwodnić, zmiękczyć tragizmu położenia bohaterów. Można za to bliżej mu się przyjrzeć, lecz autorka tego nie czyni, zadowalając się powierzchownym opisem powszednich sytuacji i czynności - stąd rozczarowanie lekturą.
Wszyscy mają dość pandemii, niemniej przez najbliższe lata będzie to temat wiodący. Czeka nas zalew produktów artystycznych, które będą próbowały opisać tą sytuację w sposób charakterystyczny dla każdego poszczególnego medium. Miejmy nadzieję, że pojawią się w końcu dojrzałe dzieła i odważni artyści, potrafiący zmierzyć się z obecną sytuacją i wyciągnąć z niej wnioski inne niż te proponowane przez media głównego ścieku. Centrala – mądre komiksy wydała komiks, który nie jest specjalnie mądry, ale przeciera szlaki dla następnych – jak wierzę bardziej ambitnych i dających do myślenia – pandemicznych pozycji komiksowych.
Autor:Jakub Gryzowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz