sobota, 21 listopada 2020

Orwell. Christin/Verdierer

     


 Pomysł na powieść graficzną o znanym pisarzu wydaje się ryzykowny. Chociaż komiks biograficzny ma już swoją ustaloną pozycję na naszym rynku (są dostępne komiksy o Marcinie Lutrze, Mari Curie, czy Pablu Picassie), to często jest on skierowany do młodego czytelnika. Atrakcyjna forma historyjki obrazkowej ma za zadanie skłonić go do sięgnięcia po „poważniejszą” pozycję na dany temat w dorosłym życiu. Wielkie postacie, wybitne umysły tej czy innej epoki, posiadają swoje opasłe literackie tomy, które - skrupulatnie odmalowując tło historyczne protagonisty - kumulują w sobie: wyczerpujące opisy nawet najdrobniejszych wydarzeń jego życia, materiały faktograficzne, dokumenty, relacje. Na co tu jeszcze komiks?  Autorzy komiksu „ORWELL”, próbują znaleźć oryginalny sposób na to, jak wykorzystując formę komiksu dla dorosłego czytelnika, opowiedzieć historię o twórcy Roku 1984. Czy jest to próba udana?
          
    Z jaskrawo czerwonej okładki komiksu spoziera na nas charakterystyczny fizys głównego bohatera. Pod drukowanym dużymi literami tytułem „ORWELL” mamy wyliczankę: „absolwent Eton, policjant, robociarz, dandys, bojownik, dziennikarz, buntownik, powieściopisarz, ekscentryk, socjalista, patriota, ogrodnik, pustelnik, wizjoner”. Tyle wcieleń Georga Orwella zmieściło się na 140 stronach dzieła obu francuzów. Po krótkim wprowadzeniu dotyczącym przodków rodu Erica Arthura Blaira (prawdziwe imię i nazwisko Orwella), autorzy przeprowadzają nas przez kolejne epizody jego życia. Beztroskie dzieciństwo zostaje zakłócone wejściem w tryby systemu edukacji, w których młody Blair – osobowość już indywidualna i odrębna - po raz pierwszy styka się z przemocą ze strony władzy oraz innymi urokami społeczeństwa klasowego. Kadr za kadrem obserwujemy rozwój specyficznych zdolności głównego bohatera, do których niewątpliwe należy niezwykle wyczulony zmysł obserwacji realnych stosunków panujących między ludźmi oraz w życiu przyrody. Nie będę kradł przyjemności czytelnikowi, streszczając cały przebieg fabuły. Skupię się przede wszystkim na formie komiksu. 

 Jak na dzieło o pisarzu, to stosunkowo niewiele w nim słów. Autor scenariusza swoją wiedzę o bohaterze czepie z bogatej literatury wielu źródeł (w warstwie tekstowej komiksu mamy także fragmenty wspomnień napisanych przez samego Georga Orwella). Cały ten ogrom przyswojonej wiedzy został z niezwykłym wyczuciem wycyzelowany i ujęty w komiksowy skrót fabularny. Z oczywistszych względów wiele zdarzeń z życia protagonisty jest pominiętych, mamy spore przeskoki i luki czasowe. Przez jedną stronę przelatują nam całe dekady. Jednak niektórym epizodom, czasem pozornie drobnym, poświęcono większą ilość stron. Dramaturgiczna rola tych scen sprowadza się do tego, że czytelnik ma wrażenie obcowania z żywą postacią a nie z wpisem z Wikipedii. Czasem myślimy nawet, że czytamy awanturniczy komiks przygodowy. Sugestywne  i porywające niczym dobre kino, są choćby obrazy z wojny domowej w Hiszpanii. 


Wydawnictwo Marginesy przyzwyczaiło nas do pozycji olśniewających od strony graficznej. Tak jest i tym razem. Czarno-białe rysunki Sebastein Verdier są utrzymane w manierystycznej estetyce realizmu. Na uwagę z pewnością zasługuje niezwykle precyzyjne oddanie detalu oraz scenerii opisywanych czasów, w szczególności architektury (w tym kontekście nasuwa się porównanie z Berlinem Jasona Lutesa). Tak zapewne wyglądał komiks, w swoich najlepszych przejawach, wydawany w czasach Orwella. Ten swoisty retro styl, to celowy zabieg budujący nobliwy klimat dzieła. Klasyczne jest także kadrowanie. Nie znajdziemy tu jakiś specjalnie awangardowych i nowatorskich rozwiązań. Ciekawostką jest sporadyczne użycie koloru, w celu podkreślenia jakiegoś najczęściej niewielkiego obiektu. Trudno dopatrzeć się jakiejś głębszej intencji w tym zabiegu, który osobiście uważam za przyjemny, choć odrobinę efekciarski. 

 




Na warstwę graficzną składają się także kolorowe, najczęściej jednostronicowe grafiki zaproszonych do projektu znanych rysowników (wśród nich także Enki Bilal). Tworzą oni swoisty komiks w komiksie, ilustrujący - często w sposób symboliczny - poszczególne książki napisane przez Georga Orwella. W ten sposób narracja biograficzna przetykana jest wyraźnie odrębnymi fragmentami Orwellowskiej fikcji. Komiks wskazuje nam te miejsca, gdzie rzekomo fantastyczne pomysły pisarza, miały swoje silne zakorzenione w jego życiorysie oraz ówczesnej rzeczywistości. 


Jaki obraz brytyjskiego pisarza wyłania się z opisywanej lektury? Od pierwszych stron zdajemy sobie sprawę, że autorzy są zakochani w swoim bohaterze. Nie robią mu jednak laurki. W dziele Christin  i Vedrier udało się pomieścić całe bogactwo, różnorodność, a także w pewnym sensie przewrotność osobowości Georga Orwella. W obszernym posłowiu zamieszczono szereg informacji o współczesnej recepcji twórczości Orwella, wspominając także o próbach zawłaszczenia go przez różne, często przeciwne sobie obozy polityczne. Lecz w samym komiksie mamy historię zagorzałego socjalisty, który jest jednocześnie konserwatywnym patriotą jak i antykomunistą; antyimperialisty, który uprawia rządową propagandę na antenie radia BBC, mającą na celu poparcie Indii dla brytyjskiego wysiłku wojennego. Takich pozornych - ale być może w oczach wielu dyskwalifikujących sprzeczności - w komiksie jest więcej. Autorzy z dużą inteligencją zadbali o to, aby ich bohatera nie dało się łatwo zaszufladkować. Jednocześnie nie starają się – za pomocą autorytetu wielkiego pisarza i wyciętych ad hoc fragmentów z jego twórczości - zbudować przekazu, który byłyby intencjonalny, jednoznaczny politycznie. Uważam to za jedną z większych zalet tego komiksu. 



    Wybór postaci Georga Orwella jest jednocześnie szczęśliwy, jak i nastręczający problemów. Nie da się ukryć, że to jeden z najbardziej rozpoznawanych - także w naszym kraju - pisarzy XX wieku. Wydawano go przed laty, za PRL-u, a obecnie mamy kolejne wznowienia jego książek. Za moich czasów (nie wiem jak jest teraz) „Folwark zwierzęcy” figurował w kanonie lektur szkolnych. Jak pamiętam, oprócz głównych jego dzieł, sporą popularnością cieszył się zbiór esejów wydany w latach 80' pt. „I ślepy by dostrzegł”. Reasumując, nie jest to postać z mroków zapomnienia wyciągnięta, wielu mogło i zapoznało się dziełem, charakterystyką poglądów i kolejami życia brytyjskiego pisarza. W ostatnim czasie ze względu na sytuację pandemiczną dystopie literackie zyskują jeszcze większą popularność. Książki Orwella i Huxleya - przed kolejnym zamknięciem bibliotek - były ponoć najczęściej wypożyczanymi pozycjami (o obu pisarzach na arte.tv można obecnie zobaczyć film dokumentalny, który mimo iż ciekawy, nie pozbawiony jest pewnej lewicowej tendencyjności charakterystycznej dla tego kanału). Wiele osób ma wrażenie, że teorie spiskowe stały się zwyczajową praktyką spisku międzynarodowego, a permanentna kontrola i presja społeczna, ponurą codziennością. 


Tak więc, mimo powszechnej wiedzy na temat dzieła Georga Orwella, warto „przerobić go” na nowo, gdyż być może mylnie sądziliśmy, że wiemy już wszystko i jesteśmy odporni na manipulacje i zagrożenia, przed którymi profetycznie ostrzegał nas autor Roku 1984. Zachętą do tego niech będzie komiks „ORWELL”. Jego funkcja dydaktyczna - które narzuca się mimowolnie i nie miałoby sensu od niej uciekać - wcale mu nie umniejsza.  

Autor: Jakub Gryzowski

Brak komentarzy: