sobota, 19 czerwca 2010

Harvestman - Lashing the Rye (2005)



Sypało ostatnio znakomitymi płytami, sypało, sypało, aż kibel się zatkał. W playerze gości u mnie dużo staffu (starszego i nowszego), ale niewiele zostaje tam na dłużej. Organizm ignoruje słabszy towar...


...Ale akurat od tej płyty nie mogę się uwolnić. Podrzucił mi ją ktoś mający równie wielkie zaległości w pobocznych projektach Von Tilla(klik) co ja. Miały to być parafrazy folkowych klasyków, ale gdybym o tym nie wiedział, to bym tego w życiu nie odczytał. Dopiero gdy patrzę w rozpiskę widzę tytuł Jack the Orion i przypomina mi się że przecie Bert Jansch śpiewał taką piosenkę. Wszelkie notki w internecie nt tej płyty są dość zachowawcze i nikt tego (ze strachu przed kompromitacją zapewne) nie chce mi naświetlić. Wg mnie nie mamy co się oszukiwać. Nie wiem jakie były zamiary Von Tilla, ale efekt jest inny niż nagranie tributu i nie trzeba tego w jakikolwiek sposób odnosić do pierwowzorów. Tym bardziej, że koncept (mówię o tematyce tej podróży) nie jest ostatecznie sprecyzowany. Wydaje mi się, że tradycyjne folkowe tytuły funkcjonują tu obok psych-folkowych przełomu 60/70. Ostatecznie, nie ma to prawie nic wspólnego ani z jednym, ani z drugim. Za wyjątkiem dwukrotnego udziału kobzy, dosłownych śladów folku trudno tu szukać, a oprócz dwunastominutowego Surround Me żadnej z tych kompozycji nie da się nazwać piosenką. Duża cześć materiału to dronowe suity połączone z floydowskimi przestrzeniami ( tak, tak... Zresztą Von Till przyznaje się do fascynacji floydami - palec w oko floydowym hejterom). Druga dostrzegalna tendencja jest zdecydowanie bardziej oszczędna i awangardowa, ociera się momentami o ambient a często nawet przypomina kraut okolic Popol Vuh ( np Shepp-Crook and Black Dog brzmi jak dźwignięty wprost z ich repertuaru ). Ze strzępków informacji jakie znalazłem w internecie dowiedziałem się że nagrywanie tej płyty było dla Tilla sprawdzeniem możliwości studyjnych zabawek. Zapewne stworzył coś, czego by sam chciał posłuchać i tak się fajnie składa że ja też chcę tego słuchać.

próbka 1

próbka 2

kupić się już chyba nie da... tzn pewnie na ebaju się pojawia.

ps. jesli ktoś jest mi wstanie naświetlić więcej nt zawartości tej płyty to chętnie przeczytam.

edit : szperam dalej za jakimiś info nt tej płyty i trafiłem na ten wywiad(klik) .Sam Von Till mówi o tej płycie:

"Well, the first one was sort of like my first solo album. I didn't have a project in mind, I just had a collection of recordings from over the years of strange stuff that wasn't Neurosis, wasn't Tribes of Neurot, wasn't Steve Von Till songwriting stuff. After a while it took shape and I realized there was a body of work there that was leaning more towards a guitar-based home-recorded psychedelic tribute to European folk songs and folklore and Celtic and Germanic mythology, taking all the things I was interested in and filtering it through traditional filters but coming up with something (laughs) very unorthodox as far as a tribute to traditional music might go. While it looks towards European folklore and folk songs and folk music, it also looks towards what I like about what I think is modern Celtic and Germanic folk music: the krautrock, the space rock, the psychedelic music of the free festivals in England and the folk rock revival of the '70s. How those things inspire me, putting it through my own filter of using my home studio as an instrument to create these strange pieces of music."

Brak komentarzy: