Jest piątkowy wieczór, a ja (niemal jak prawdziwy pisarz) spędzam go nad edytorem tekstu, próbując nadrobić zaległości narosłe przez świąteczne lenistwo. Na szczęście moja rola dziś jest dość wdzięczna, bo przyjdzie mi opowiadać Wam o bardzo dobrym komiksie, mianowicie o drugim tomie „Śpiocha” pisanym przez Eda Brubakera i ilustrowanym przez Seana Phillipsa.
Ten komiks niezwykle cenionego przeze mnie duetu (o pierwszym tomie pisałem tutaj klik) to pełnokrwisty szpiegowski thriller noir. Szczerze powiem, że nie są tu nawet szczególnie ważne same wydarzenia, a raczej wybitna narracja, zaczerpnięta z klasyków czarnego kryminału. Zarówno jej literacka część jak i ta graficzna stoją na najwyższym poziomie i według mnie w mainstremowym komiksie mało kto z duetem Brubaker/Phillips może się równać. Dodatkowo „Śpioch” to zdecydowanie jedno z ich szczytowych osiągnięć, z którym konkurować może chyba tylko opus magnum tego duetu, czyli wybitne „Criminal”.
Mimo iż to nie fabuła jest tu najistotniejsza, to trzeba zauważyć, że to dość ciekawa hybryda. Autorzy bowiem tworzą szpiegowski spin-off dla superbohaterskiego uniwersum Wildstorm. Mocno inspirowana „Strażnikami” Alana Moorea opowieść o podwójnym agencie zakamuflowanym w szajce przestępczej składającej się z superłotrów. Rzecz pełna fabularnych twistów, mięsistej narracji i postaci niejednoznacznych moralnie oraz ideowo.
Prócz wybitnego czarnego kryminału, który został nam zaserwowany, chciałbym zwrócić uwagę na to, że w niniejszym tomie nieco więcej miejsca poświęcono Tao. To superłotr stworzony nie przez kogo innego jak przez samego Alana Moore'a w czasach, gdy ten pisał swój run WildC.A.T.s. Brubaker postanowił przypatrzeć się genezie złoczyńcy i uwikłał w nią mocno Lyncha, jedną z postaci drugoplanowych, przełożonego głównego bohatera. Być może nie jest to studium na miarę „Strażników”, ale fragment ten był bardzo intrygujący.
Już przy recenzowaniu pierwszego tomu wiedziałem, że „Śpioch” będzie dla mnie jedną z najlepszych serii AD 2020. Przy dwójce nie zmieniłem zdania i uważam te albumy za pozycje, które na regale powinien mieć każdy miłośnik komiksu, nie tylko kryminału czy superhero. Bardzo fajnie, że to zamknięta w dwóch tomach, niedługa całość, powieść graficzna nie stworzona na siłę (acz Brubaker w posłowiu wspomina, że został namówiony do rozdmuchania serii). Można się zastanawiać, czy to rzemieślnicza robota, czy dzieło autorskie, ale sądząc po jakości tego, co zaprezentowali obaj panowie, nie ma sensu postrzegać tytułu w takich kategoriach. „Śpioch” to mistrzostwo świata. Sięgnijcie po ten komiks i przekonajcie się sami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz