Tekst pierwotnie ukazał się na stronach Wirtualnej Polski.
Egmont hucznie świętuje 25-lecie słynnej amerykańskiej linii komiksowej dla dojrzałego czytelnika, która zmieniła oblicze medium – Vertigo. Na rynku znajdziemy więc już niemal wszystkie najważniejsze tytuły, które ukazały się w ramach imprintu przynależnego do oficyny DC Comics. Jednym z nich jest "Transmetropolitan" - słynna seria pisana przez poczytnego brytyjskiego scenarzystę Warrena Ellisa. Do księgarń trafił właśnie 2. tom tej opowieści.
Mimo iż seria tworzona jest przez Anglika, to akcja rozgrywa się w USA, w niedalekiej, acz dystopicznej przyszłości. Głównym bohaterem jest Pająk Jeruzalem, postać wzorowana na słynnym, szalonym i prowokacyjnym dziennikarzu Hunterze S. Thompsonie. Aktywnym politycznie żurnaliście, twórcy stylu gonzo i legendarnej książki "Strach i odraza w Las Vegas". Jeśli znacie tę postać, to zapewne wiecie już czego się spodziewać – protagonista nie stroni od wszelkiej maści używek i pisze artykuły odważne w formie i treści (które, swoją drogą są w tym komiksie używane jako jeden ze środków narracyjnych). Mimo ekstrawagancji jest bohaterem proletariatu, nazwanego w tym tomie przez jednego z polityków "nowymi mętami społecznymi".
Poprzedni album składał się z krótkich, luźno powiązanych ze sobą historii i skupiał się bardziej na problemie życia człowieka w stechnologizowanym świecie i zmianach kulturowych wymuszanych postępem. Ten album to jedna długa opowieść i tematycznie stawia głównie na politykę. Nadszedł czas wyborów, więc Pająk Jeruzalem chcąc, nie chcąc musi przystąpić do opisywania kampanii. Tego wymaga od niego wydawca, tego chcą czytelnicy. Czyni to niechętnie, tym bardziej, że jego rubryka jest wpływowa, i jeśli poprze któregokolwiek z polityków to może wpłynąć na wynik wyborów. Pająk nie ufa żadnemu z kandydatów, niemniej daje się wciągnąć w wyborczą grę, co może być ostatecznie opłakane w skutkach.
Dostajemy więc do ręki dzieło dość nietypowe, bo komiksy traktujące o polityce można policzyć na palcach jednej ręki. Tylko pozornie jest to fantastyka naukowa, bo problemy poruszane przez jej pryzmat są bardzo aktualne, a temat jest podejmowany w taki sposób, że opowieść nie prędko się zestarzeje. Wiem, to ogólnie cecha dobrej fantastyki, niemniej w tym tomie futurystyczna otoczka jest niemal niedostrzegalna, a autora interesuje jedynie rola mediów w kampanii, proces społeczny jaki zachodzi w trakcie wyborów i jego konsekwencje – acz te w całej rozciągłości będą zapewne ukazane dopiero w następnych częściach.
"Transmetropolitan" uznawany jest dziś za klasykę komiksu dla dorosłych. Mi też się podoba, doceniam wkład jaki seria wniosła w rozwój medium, ale chyba nie cenię jej aż tak bardzo jak inni recenzenci i nie czuję się wielkim miłośnikiem Ellisa. Tak, jego wizja mnie przekonuje, ale mam wrażenie, że mówi mi to, co już dawno widziałem: politycy są źli do szpiku kości i nie zawahają się przed niczym by dopiąć swego. Być może jest to jednak pozycja adresowana do trochę młodszego czytelnika? Do kogoś, kogo trzeba odrzeć z resztek złudzeń.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz