Wdzieliście na pewno baner po prawej. Określenie "Festiwal w Opolu" może niedługo nabrać nowego znaczenia. Howden co prawda bywa u nas stosunkowo często, ale Of the Wand & the Moon (jeden z moich ulubionych neofolkowych projektów) to prawdziwa gratka, więc nie będę ukrywał, że dla mnie owy festiwal to naprawdę wielkie wydarzenie. Do tego dochodzi - coś co mnie osobiście najbardziej cieszy - ponoć znakomite nagłośnienie (to sala opolskiego festiwalu - Narodowe Centrum Polskiej Piosenki ) i obietnica zorganizowania cyklicznego neofolkowego festu. Jak naprawdę sprawy się mają? Postanowiłem dopytać u źródeł.
Skąd pomysł na taką tematykę festiwalu?
Z prostej konkluzji, iż w polskim życiu kulturalnym (nawet tym bardziej awangardowy/undergroundowym) czegoś zdecydowanie brakuje. A także z oczywistego faktu, iż by obejrzeć swoje ulubione neofolkowe / eksperymentalne projekty trzeba było często ruszyć się poza granice Polski, co bywało kłopotliwe (głównie dla zawartości naszych kieszeni).
Mamy oczywiście wspaniały Wrocław Industrial Fest - chłopaki z Apostazja Magazine, czy Wrotycza też odwalają kapitalną robotę ściągając niesamowite kapele do naszego kraju, ale dzieje się to zdecydowanie za rzadko. Przecież tyle jest niesamowitych muzyków, którzy nigdy nie zagrali dla naszej publiczności!
Nie boicie się związanych z ową tematyką kontrowersji? Na pewno słyszeliście przykładowo o nieporozumieniach związanych z występami Wujka Douglasa ...
Mam wrażenie, że neofolk nie wzbudza już aż takich kontrowersji, to po pierwsze. Ludzie się przyzwyczaili. A po drugie...wiesz, Death In June to specyficzny projekt. Douglas bawił się kiedyś (w sferze wizualnej i tekstowej) bardzo niebezpieczną tematyką/symboliką, a to skłaniało częstokroć ludzi do wyrażania - często niezgodnych z prawdą - opinii na temat jego twórczości. Wiesz, Doug jest artystą bezkompromisowym, traktującym przy tym masę rzeczy z ogromnym dystansem i przymrużeniem oka, nie zwracając uwagi na nikogo. Taka postawa często wywołuje agresję.
Na całe szczęście artyści, którzy pojawią się na naszej imprezie bardziej dbają o jakość, klimat ich niezwykłej muzyki, aniżeli o niepoprawną otoczkę - brak zatem i kontrowersji. Zresztą, czy tak naprawdę Sieben , czy Irfan można wrzucić do szuflady z napisem "neofolk"? Chyba nie... Ich twórczość jest na tyle oryginalna, że wymyka się jakimkolwiek ramom, moim zdaniem.
Po ile będzie piwo ?:)
Knajpka jest w tym samym budynku co sala koncertowa, jest tam też pizzeria. A najtańsze piwko po 4pln :)
Jak faktycznie będzie z tym nagłośnieniem?
Do tej pory KAŻDA impreza jaką widziałem w NCPP była pod tym względem dopięta na ostatni guzik. Kładziemy - jako ogromni fani muzyki przecież - ogromny nacisk na kwestie techniczne w tym przypadku. Wszyscy przecież wiemy jak "brzmią" niektóre koncerty w Polsce (są oczywiście chlubne wyjątki). Warto pokazać, że można jednak inaczej, trochę bardziej profesjonalnie. Oczywiście wiele zależy od umiejętności nagłośnieniowców, ale mamy do nich pełne zaufanie.
Co jeśli ta edycja wypali? Czego możemy się spodziewać w przyszłym roku. Blood Axis? Woven Hand? Di6 jest chyba nie osiągalne...
Oj...mógłbym wymieniać cały dzień, kogo z miła chęcią zobaczyłbym na drugiej edycji... Możliwości jest bardzo, bardzo wiele. Wiesz, w tym przypadku naprawdę WSZYSTKO zależy od frekwencji. Jeśli impreza okaże się pod tym względem sukcesem, zapracujemy sobie tym samym na pewien kredyt zaufania, który z pewnością dobrze wykorzystamy!
Mogę Ci tylko zdradzić, że w kuluarach nieśmiało (i tylko szeptem) wymieniane były nazwiska piękniejszej połowy Dead Can Dance, ktoś wspominał o fińskim Tenhi ( który zresztą nagrywa właśnie nową płytę), Rome, a nawet Blood Axis... Ale to na razie czyste spekulacje. Zobaczymy co się wydarzy. Na taką rozmowę przyjdzie czas w chwilę po pierwszej edycji!
Za rozmowę dziękuję Piotrowi ze Stowarzyszenia OPAK
Z prostej konkluzji, iż w polskim życiu kulturalnym (nawet tym bardziej awangardowy/undergroundowym) czegoś zdecydowanie brakuje. A także z oczywistego faktu, iż by obejrzeć swoje ulubione neofolkowe / eksperymentalne projekty trzeba było często ruszyć się poza granice Polski, co bywało kłopotliwe (głównie dla zawartości naszych kieszeni).
Mamy oczywiście wspaniały Wrocław Industrial Fest - chłopaki z Apostazja Magazine, czy Wrotycza też odwalają kapitalną robotę ściągając niesamowite kapele do naszego kraju, ale dzieje się to zdecydowanie za rzadko. Przecież tyle jest niesamowitych muzyków, którzy nigdy nie zagrali dla naszej publiczności!
Nie boicie się związanych z ową tematyką kontrowersji? Na pewno słyszeliście przykładowo o nieporozumieniach związanych z występami Wujka Douglasa ...
Mam wrażenie, że neofolk nie wzbudza już aż takich kontrowersji, to po pierwsze. Ludzie się przyzwyczaili. A po drugie...wiesz, Death In June to specyficzny projekt. Douglas bawił się kiedyś (w sferze wizualnej i tekstowej) bardzo niebezpieczną tematyką/symboliką, a to skłaniało częstokroć ludzi do wyrażania - często niezgodnych z prawdą - opinii na temat jego twórczości. Wiesz, Doug jest artystą bezkompromisowym, traktującym przy tym masę rzeczy z ogromnym dystansem i przymrużeniem oka, nie zwracając uwagi na nikogo. Taka postawa często wywołuje agresję.
Na całe szczęście artyści, którzy pojawią się na naszej imprezie bardziej dbają o jakość, klimat ich niezwykłej muzyki, aniżeli o niepoprawną otoczkę - brak zatem i kontrowersji. Zresztą, czy tak naprawdę Sieben , czy Irfan można wrzucić do szuflady z napisem "neofolk"? Chyba nie... Ich twórczość jest na tyle oryginalna, że wymyka się jakimkolwiek ramom, moim zdaniem.
Po ile będzie piwo ?:)
Knajpka jest w tym samym budynku co sala koncertowa, jest tam też pizzeria. A najtańsze piwko po 4pln :)
Jak faktycznie będzie z tym nagłośnieniem?
Do tej pory KAŻDA impreza jaką widziałem w NCPP była pod tym względem dopięta na ostatni guzik. Kładziemy - jako ogromni fani muzyki przecież - ogromny nacisk na kwestie techniczne w tym przypadku. Wszyscy przecież wiemy jak "brzmią" niektóre koncerty w Polsce (są oczywiście chlubne wyjątki). Warto pokazać, że można jednak inaczej, trochę bardziej profesjonalnie. Oczywiście wiele zależy od umiejętności nagłośnieniowców, ale mamy do nich pełne zaufanie.
Co jeśli ta edycja wypali? Czego możemy się spodziewać w przyszłym roku. Blood Axis? Woven Hand? Di6 jest chyba nie osiągalne...
Oj...mógłbym wymieniać cały dzień, kogo z miła chęcią zobaczyłbym na drugiej edycji... Możliwości jest bardzo, bardzo wiele. Wiesz, w tym przypadku naprawdę WSZYSTKO zależy od frekwencji. Jeśli impreza okaże się pod tym względem sukcesem, zapracujemy sobie tym samym na pewien kredyt zaufania, który z pewnością dobrze wykorzystamy!
Mogę Ci tylko zdradzić, że w kuluarach nieśmiało (i tylko szeptem) wymieniane były nazwiska piękniejszej połowy Dead Can Dance, ktoś wspominał o fińskim Tenhi ( który zresztą nagrywa właśnie nową płytę), Rome, a nawet Blood Axis... Ale to na razie czyste spekulacje. Zobaczymy co się wydarzy. Na taką rozmowę przyjdzie czas w chwilę po pierwszej edycji!
Za rozmowę dziękuję Piotrowi ze Stowarzyszenia OPAK
1 komentarz:
Do zobaczenia w Opolu!
Prześlij komentarz