Znów rzucam palenie. Nauka pisania bez papierosa to jak ponowna nauka chodzenia. Gdyby było niespójnie to proszę o wyrozumiałość.
(oryginalny zeszyt w którym pojawiła się historia pisana przez Moore'a - październik 1985)
Legenda głosi, że publikowany przez Eclipse w latach 80*. "Mr. Monster" jest parafrazą postaci, która wcześniej pojawiła się na papierze tylko raz - w zamierzchłych latach czterdziestych, na łamach kanadyjskiego magazynu Super Duper Comics (wiem, brzmi jak fejk, ale pismo chyba faktycznie istniało: http://www.comicvine.com/super-duper-comics/4050-38603/ ).
W oryginale spotykały się tendencje bardzo popularne u schyłku Golden Age - komiks superbohaterski i groza. W uwspółcześnionej wersji, pisanej przez Michela T. Gilberta, "Mr. Monster" został dodatkowo wzbogacony o elementy komediowe. Dziś i ta interpretacja jest bezsprzecznie ramotą, ale akurat mnie, miłośnika kalesonów i horroru, potrafi dalej skutecznie rozśmieszyć. W wydaniu zbiorczym, zawierającym pierwsze zeszyty "Mr Monstera", opatrzonym wstępem Alana Moore'a (pisanym pod fałszywą tezę "I don't like superheroes anymore") znalazł się również jego krótki komiks o walce tytułowego bohatera ze śmietniko-potworem zrodzonym ze zwłok starej kloszardki.
("Mr. Monster: His Books of Forbidden Knowledge" wydanie zbiorcze - styczeń 1996)
Mówienie o tej kilkunastostronicowej historyjce jako o rzeczy mądrej byłoby nadużyciem, ale na tle innych szortów z Mr.Monsterem to na pewno inteligentnie napisany komiks. Od pierwszych chwil przykuwa uwagę czytelnika zaskakującym rozwiązaniem formalnym - prócz tradycyjnych boxów z narracją pozakadrową, Moore umieścił tekst na sylwetkach bohaterów. Zagrał również z konwencją graficzną ówczesnego gotyckiego horroru komiksowego i przykładowo zamiast efektownych ram paneli zdobionych mrocznymi elementami (ramy starych obrazów, kości etc), wystylizował jedną z plansz na kubeł ze śmieciami. "The Riddle of the Recalcitrant Refuse!", bo tak się nazywa ów epizod, wyróżnia się bardzo spośród innych zawartych w zbiorze. Jest bardzo interesujący od strony formalnej, błyszczy humorem, a do tego Moore przemyca w nim charakterystyczną dla undergroundowych prac zgryźliwość i krytykę współczesnego społeczeństwa.
Niestety, atrakcyjność historii Moore'a znacznie poprawia znajomość kontekstu, a by go poznać trzeba kupić wspomniane wydanie zbiorcze - "Mr. Monster: His Books of Forbidden Knowledge" - zawierające inne historie z tą postacią. Zaznaczę, że owe komiksy są fajne, ale nie aż tak dobre, by sprowadzać sobie zza oceanu cały album.
(Mr. Monster's Gal Friday...Kelly! - maj 2000)
"The Riddle of the Recalcitrant Refuse!" nie jest jedynym komiksem dziejącym się w tym uniwersum, jaki Moore miał okazję napisać. W 2000 roku, nakładem Image ukazała się trzyzeszytowa miniseria "Mr. Monster's Gal Friday...Kelly!" opowiadająca o życiowej partnerce głównego bohatera. W ostatnim zeszycie możemy odnaleźć kolejny krótki komiks stworzony przez Moore'a. Mimo iż wszystko sugeruje, że mamy do czynienia ze spin-offem, to dostajemy po prostu historyjkę o Mr. Monsterze, który wybiera się ze swoją dziewczyną na zakupy. Niestety, jest to rzecz do bólu sztampowa i w porównaniu do komiksu z lat 80 nie warta uwagi. Tylko dla ortodoksyjnych komplecistów - czy to Moore'a czy Mr. Monstera (o ile kompleciści Mr. Monstera w ogóle istnieją).
* w tamtym okresie publikowali amerykańską edycję pisanego przez Moore'a "Marvelmana".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz