czwartek, 15 października 2009

bionulor - trututu reklama.

Reklama bo nie mam mp3. Mam tylko myspace.

Bionulor to jednoosobowy projekt Sebastiana Banaszczyka, którego znacie bliżej jako ''robotnika remontującego aptekę Lubiczów''. Tak, grał w Klanie i jest z wykształcenia aktorem. Przepraszam za tę tabloidową informację, ale nie mogłem się powstrzymać. Co by się zreflektować dodam, że ma na koncie też sporo ról teatralnych w ciekawszych, ambitniejszych rzeczach.

Nie wiem, czy mam się rozpisywać na temat muzyki... wszędzie wpadam na notki o identycznym przekazie i właściwie od siebie dodałbym tylko, że mi się podoba. No ale... Muzyka Bionulor od razu przynosi skojarzenia z Basinskim i od tego nazwiska wymienianego przy okazji debiutanckiej płyty Bionulor się już nie uwolni. Ja dodałbym jeszcze, że mam na końcu ucha Lundvalla , ale takego, jak np. na płycie ''Ice''. Momentami (np. track - PVN czy taki z dźwiękiem fortepianu L.FLL ) gliczuje to i wędruje w okolice kolaboracji Sakamoto /Alva noto . Sam "Pan który remontował aptekę Lubiczów'' przyznaje się do fascynacji Coil i NWW, czyli jakby nie patrzeć to nasz kuliega po uchu. Dodatkową sympatię wywołuje fakt, że to niemal mój krajan bo ze zdolnego śląska jest (przynajmniej tak ma na myspace) ze Świdnicy dokładnie... ja sem z Oleśnicy , więc jak to mi młodzież w okresie letnim pod oknami śpiewała : ''Quantanamera jesteśmy z miasta Hitlera!''. Więc oba jesteśmy jeno z innych. Wracając do muzyki , to tylko czekać, aż go jakieś zagramaniczne producenty (a'' za granicą jest diabeł'' ) dopadną i obwieszczą całemu światu że ten oto pan, bierze pojedyncze fragmenty z gdzieś tam zarejestrowanych utworów muzyki dawnej i przetwarza je w zupełnie inną strukturę (to se wszystko doczytajcie na myspace). Nie ma to wiele wspólnego z samplingiem, bo nie ten fragment go w ostateczności interesuje, a przekształcenie go, powiedzmy że coś jak ten słynny rozpad taśm u Basinskiego ale ''to jeszcze co innego ale w tym kierunku ''. To co piszę sugeruje pewnikiem, że miałaby to być jakaś skrajna minimalistyczna awangarda... jest to w pewnym sensie prawdą, tyle że w ostateczności jest to wybitnie przyjemne i słuchalne (nie skłamię, jeśli napiszę, że jest tak miodne jak Jacaszkowe rzeczy). I o ile sam Pan odżegnuje się od ambientu (możecie go posłuchać w radiowym wywiadzie na majspejsie), to innego miejsca sobie nie znajdzie. No chyba, że se to jakoś jak Lundvall nazwie ( sam sugeruje 100% recycling ale to z pupy) . Swoją droga pewnie lubi Lundvalla.


''I tu się pojawia magiczne słowo 'kupno' '' Bo downloadu nie ma w googlach... ja sam nie zakupiłem ale chyba się na dniach zdecyduję, albo może na industrial festival gdzieś kupię? Cena to całe 10 zł plus 5 zł przesyłka -->KUPIC MOŻECIE TUTAJ

Polecam!

Zapraszam na Myspace ''tylko lepiej w nocy bo wtedy ludzie śpią i nie ma zakłóceń''.



Brak komentarzy: