Tekst pierwotnie ukazał się na łamach wortalu o książkach dla dzieci i młodzieży RYMS.
Kultura Gniewu to renomowane wydawnictwo specjalizujące się w ambitnym komiksie dla dorosłych. Właściciele jednak wpadli na pomysł by poszerzyć katalog o komiksy dla dzieci – tak narodziły się Krótkie Gatki, imprint prezentujący komiksy dla najmłodszych. Wydawnictwo ma już na koncie szereg publikacji, zarówno z polski jak i zagranicy, w tym dwa tomy frankofońskiej serii „Hotel Dziwny”.
Bohaterami komiksu jest personel tytułowego hotelu: fioletowy, psotny stworek Kaki, pan Snarf czyli duch recepcjonista, pan Leclair szczurowaty mól książkowy i dziewczynka Marietta. W tle, prócz innych dziwacznych stworków przechadza się też mieszkający nieopodal chłopiec Celestyn, który zwykł nosić kapelusz w kształcie grzyba. Wszystkie postacie poznaliśmy w dwóch wydanych do tej pory albumach. Pierwszy opowiada o przeciągającej się zimie (w tym okresie hotel jest zamknięty), i wyprawie bohaterów w poszukiwaniu zaginionego Pana Wiosny. Drugi traktuje o przygotowaniu hotelowej społeczności do święta muzyki, które przerywają pojawiający się nagle rabusie, którym, o ironio, ktoś zwinął ich największy skarb – pokaźnych rozmiarów rubin. Bohaterowie rozpoczynają więc śledztwo mające na celu odnalezienie artefaktu.
Gdy czytałem „Hotel Dziwny” towarzyszyło mi deja vu. Skądś znam te przygody, głównych bohaterów, a nawet stworki z tła. Komiks ten bowiem wydaje się twórczą wariacją na temat Muminków – autorka rysunków podrabia nawet kreskę Tove Jansson. Ba, motyw otwierający fabułę pierwszego tomu jest żywcem wyjęty z „Zimy Muminków” (nagłe przebudzenie bohaterów w zimie), chłopiec Celestyn to wypisz, wymaluj Włóczykij, a połowa bohaterów ma charakterystyczne ryjki, przy czym nie są to historie tak mocno rozwinięte fabularnie jak słynne opowieści o pociesznych trollach. Nie zrozummy się źle, „Hotel Dziwny” to sympatyczny komiks, ale chyba żaden twórca nie wyszedłby ze starcia z Tove Jansson obronną ręką, i trochę mnie dziwi, że wydawnictwo zdecydowało się właśnie na tą serię, która najzwyczajniej wydaje mi się wtórna.
Mam też wrażenie, że na pewnym poziomie potencjał został zmarnowany, bo już sam tytuł i menażeria (jednym z bohaterów jest wszak duch) sugerowały mi, że będę obcował z opowieścią grozy, może czymś bardziej w duchu twórczości Tima Burtona? Albo groteski Edwarda Goreya? Zamiast tego dostałem niezobowiązujące historyjki, o których zapomniałem zaraz po przeczytaniu i które aż tak dziwne nie są, a spodobać mogą się raczej tylko młodszym dzieciom. Może marudzę i szukam dziury w całym, bo z tego co widzę to oba tomy zgarniają w sieci dobre oceny, ale jeśli byście mnie pytali o zdanie, to jednak optuję za Muminkami.
1 komentarz:
Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
Prześlij komentarz