Gościnny występ na KMF film.org.pl Wywiad z Piotrem Sawickim autorem książki "Odrażające, brudne, złe. 100 filmów gore" o której pisałem w zeszłym roku na łamach Dwutygodnika (klik). Wtedy też odbyła się niniejsza rozmowa, ale los sprawił, że przeleżała swoje w notatniku. Na szczęście nie zdezaktualizowała się. Zapraszam do lektury.
Krzysztof Ryszard Wojciechowski: Twoje
teksty zawsze kojarzyłem z kinem artystycznym, kulturą wysoką. Warto
wspomnieć też, że piszesz teraz książkę o Kurosawie. Dlaczego
czytelnikom przedstawiasz się publikacją o "złych filmach"? Skąd w ogóle
pomysł na książkę o gore?
Piotr Sawicki: Zaczęło
się od tego, że kilka lat temu telewizja, chyba regionalna, wyemitowała
"Noc żywych trupów", napędzając mi tym filmem wielkiego stracha. Byłem
tak wstrząśnięty, że natychmiast zapragnąłem obejrzeć oba sequele filmu
Romero. Po ich obejrzeniu zachciało mi się zobaczyć włoskie wariacje – w
ten sposób odkryłem m.in. filmy Fulciego. I tak oto, metodą domina,
ogarniałem temat coraz bardziej, przy okazji pisząc teksty do portalu
Horror Online. Był to czas, gdy wyjątkowo makabryczne filmy zaczynały
szturmować ekrany multipleksów, co wcześniej się nie zdarzało na taką
skalę; do kin wchodziły właśnie remake "Teksańskiej masakry" i "Świtu
żywych trupów", "Pasja", "Śmiertelna gorączka", "Blady strach"; nieco
wcześniej było już "Nieodwracalne". Zauważyłem też, że w kinie XXI wieku
na plan pierwszy wysunęły się kwestie ciała, dewiacje, a erozja
wartości, która zaczęła się w okolicach roku 1968, osiągnęła punkt
krytyczny. Gore wydał mi się doskonałym papierkiem lakmusowym dla stanu
patologicznego materializmu, przed którym ponad 100 lat temu ostrzegał
Dostojewski. Trudno o lepsze odzwierciedlenie czasów, w których zewsząd
atakuje nas psychologia ewolucyjna, stale podkreślany jest biologiczny
imperatyw naszych poczynań, i gdy nawet ludzką inteligencję,
emocjonalność czy wartość dzieł sztuki próbuje się czynić policzalnymi.
Oczekujemy od życia konkretów i gotowych odpowiedzi na wszystko? Proszę
bardzo: gore to taki konkret, że bardziej już nie można. Jedyne, czego
możemy być pewni w kulturze przeżartej postmodernizmem, to że mamy
ciało, które kiedyś się rozpadnie.
2 komentarze:
Ja mam wrażenie, że trochę się ruszyło w temacie kina gatunków. Jest o azjatyckich horrorach, obszerna i kompleksowa książka poświęcona Ridley'owi Scott'owi, a także widziałem gdzieś pozycje o Billy'm Wilder'ze. Zdaje się, że jest też publikacja o westernach, o kinie gangsterskim, o polskich kryminałach. Nawet tak mało znany u nas Douglas Sirk doczekał się monografii, to facet od melodramatów uwielbianych przez homoseksualistów. Trochę tego jest, choć na przedzie wybijają się te o kinie artystycznym. Zresztą wszystkie te powyższe publikacje patrzą na swoich bohaterów nie jak na reżyserów gatunków, ale jak na artystów. Tak sobie myślę, że o gatunkach trudno pisać. To bardzo sformatowany zagadnienie, dużo na ich temat jest zagranicznych publikacji. Trudno pozostać oryginalnym.
Wywiad ciekawy! I nawet tu popłynąłeś w kierunku komiksów.
Dzięki.
Nie słyszałem o nowej książce nt kina gangsterskiego. Na półce mam tylko tę wiekową napisaną przez Panią Helman. Było coś o noir wydane w 2010 ale nakład musiał być żałosny bo książki od dawna nigdzie nie ma.
"I nawet tu popłynąłeś w kierunku komiksów."
A bo wiedziałem, że Piotra można pociągnąć za język.
Prześlij komentarz