Do tego wpisu podchodzę bóg wie który raz.Zrobiłem błąd że nie pokazałem wam Hala Strana od razu po odkryciu, na spontanie... Zacząłem googlac i jak zobaczyłem dyske spirytus movens sprawy - Stevena R. Smitha - jeno pokrzywiłem się nad ilością materiału do zbadania... Od tego czasu (trzy - cztery miesiące?) próbuję to nadgryźć z różnym skutkiem... ostatecznie przesłuchałem trzy LP pod szyldem Hala Strana i jedną nagraną jako S. R. Smith. O ile mam już jakiś obraz tego co prezentuje HS to rzeczy firmowane nazwiskiem są dla mnie dalej zagadką. Następnym problemem jest fakt że trudno mi dobrać materiał do prezentacji... to z tego względu że wszystko co wrzucam do playera jest cholernie dobre.
Zacznę od tego że mamy do czynienia z awangardową etno/folkową mieszanką... z jednej strony znajdujemy etno-trans cechujący krautowy stuff z okolic Popol Vuh z drugiej drony z parafii Theater of Eternal Music (John Cale, La Monte Young itd itp ) z trzeciej "amerykański prymitywizm" ala John Fahey. O wpływie muzyki ludowej różnych rejonów sracza(świata) nawet nie wspominam, acz zdecydowanie wszystko jest tu przefiltrowane przez wrażliwość awangardowych, ambitnych(kontrkulturowych) nurtów XX wieku. To muzyka która nigdy nie zaistniała w świadomości ogółu, więc mimo tego że Smith umieszcza swój twór na tych eksploatowanych już kiedyś "planetach", to dalej ten rodzaj ekspresji jest dla większości odbiorców przybyszem z przysłowiowego "kosmosu". Do tego nie boi się oszczędności więc nagrania, przez realizacje (lo-fi .tfu.) brzmią zdecydowanie jak rzecz z epoki(z epoki zadymionych piwnic przełomu 60s/70s). Jeśli rozumiecie wszystko co powyżej pisze to na pewno zdajecie sobie sprawę że albo jest to muzyczny grafomański bełkot (pitu, pitu) albo rzecz wybitna - w tym przypadku optuje za drugą wersją. Z pozoru ciśnie się na usta stwierdzenie że jest to dość "eklektyczna mieszanka", nic bardziej mylnego, te wszystkie kierunki, tutaj przecinają się z niesamowitą gracją, w żadnym wypadku nie funkcjonują "obok siebie" a tworzą jedną, oszczędnie i z wyczuciem zagospodarowaną przestrzeń, która u mało osłuchanego odbiorcy zapewne nie wywoła uczucia obcowania z odległymi sobie stylistkami. Ale z drugiej strony niezbyt wierzę żeby ta muzyka zainteresowała człowieka nie grzebiącego w awangardowym stuffie... W przypadku s/t mamy też dużą ilość postrocka wiec na pewno ta płyta może się spodobać fanom co mądrzejszych rzeczy z tej gupiej szufladki. Na pewno zainteresują się tym (ci mniej przychylni rockowi) krautowcy. Może kupią to osobnicy uwielbiający soundtracki Cave/Ellis (wpływy Węgier są dość duże M.Vigiem to nieraz aż ocieka --> przykład).
Zacznę od tego że mamy do czynienia z awangardową etno/folkową mieszanką... z jednej strony znajdujemy etno-trans cechujący krautowy stuff z okolic Popol Vuh z drugiej drony z parafii Theater of Eternal Music (John Cale, La Monte Young itd itp ) z trzeciej "amerykański prymitywizm" ala John Fahey. O wpływie muzyki ludowej różnych rejonów sracza(świata) nawet nie wspominam, acz zdecydowanie wszystko jest tu przefiltrowane przez wrażliwość awangardowych, ambitnych(kontrkulturowych) nurtów XX wieku. To muzyka która nigdy nie zaistniała w świadomości ogółu, więc mimo tego że Smith umieszcza swój twór na tych eksploatowanych już kiedyś "planetach", to dalej ten rodzaj ekspresji jest dla większości odbiorców przybyszem z przysłowiowego "kosmosu". Do tego nie boi się oszczędności więc nagrania, przez realizacje (lo-fi .tfu.) brzmią zdecydowanie jak rzecz z epoki(z epoki zadymionych piwnic przełomu 60s/70s). Jeśli rozumiecie wszystko co powyżej pisze to na pewno zdajecie sobie sprawę że albo jest to muzyczny grafomański bełkot (pitu, pitu) albo rzecz wybitna - w tym przypadku optuje za drugą wersją. Z pozoru ciśnie się na usta stwierdzenie że jest to dość "eklektyczna mieszanka", nic bardziej mylnego, te wszystkie kierunki, tutaj przecinają się z niesamowitą gracją, w żadnym wypadku nie funkcjonują "obok siebie" a tworzą jedną, oszczędnie i z wyczuciem zagospodarowaną przestrzeń, która u mało osłuchanego odbiorcy zapewne nie wywoła uczucia obcowania z odległymi sobie stylistkami. Ale z drugiej strony niezbyt wierzę żeby ta muzyka zainteresowała człowieka nie grzebiącego w awangardowym stuffie... W przypadku s/t mamy też dużą ilość postrocka wiec na pewno ta płyta może się spodobać fanom co mądrzejszych rzeczy z tej gupiej szufladki. Na pewno zainteresują się tym (ci mniej przychylni rockowi) krautowcy. Może kupią to osobnicy uwielbiający soundtracki Cave/Ellis (wpływy Węgier są dość duże M.Vigiem to nieraz aż ocieka --> przykład).
Czy polecam? Heh : "Paszeko! Paszeko! W imieniu Pana Naszego, nakazuję Ci, słuchaj i śnij."
Zalecam ściągac w takiej kolejności:
Hala Strana - s/t [2003]
Download
(najbardziej postrockowa z tych trzech)
próbka 1
próbka 2
próbka 3
Hala Strana - Heave The Gambrel Roof [2007]
Download
(mój faworyt z tych trzech)
próbka 1
próbka 2
próbka 3
Hala Strana - Karst [2003]
Download
próbka 1
próbka 2
masę płyt HS i R.Smitha znajdziecie na tym blogu experimentaletc.blogspot.com
Download
(najbardziej postrockowa z tych trzech)
próbka 1
próbka 2
próbka 3
Hala Strana - Heave The Gambrel Roof [2007]
Download
(mój faworyt z tych trzech)
próbka 1
próbka 2
próbka 3
Hala Strana - Karst [2003]
Download
próbka 1
próbka 2
masę płyt HS i R.Smitha znajdziecie na tym blogu experimentaletc.blogspot.com
1 komentarz:
Trafiłem przed chwilą na to na bandcamp, googlam a tu rękopis znaleziony w arkham:)
Genialne!
Prześlij komentarz