piątek, 26 lipca 2024

Czekanie. Keum Suk Gednry-Kim

 



 

Potrzebujemy dziś utworów antywojennych jak lekarstwa, lub może raczej zimnego prysznica, który ostudziłby co poniektóre rozpalone głowy. Mieliśmy już w tym temacie do czynienia z arcydziełami w każdym gatunku sztuki („War Requiem” Brittena, „Guernica” Picassa, „Idź i patrz” Klimowa). Z komiksów przychodzi mi do głowy choćby „To była wojna okopów” Tardiego. „Czekanie” koreańskiej autorki Keum Suk Gednry-Kim to propozycja nieco innego typu. Narracja skupia się przede wszystkim na zwykłych ludziach oraz ich prywatnych tragediach. Nie ma tu wielkich scen batalistycznych, ani chłodnej analizy geostrategicznej. Mimo to komiks ten jest dla mnie dojmującym apelem przeciwko wojnie, dlatego że oddaje głos osobom najsłabiej słyszalnym – ofiarom wśród cywili.

Z twórczością Keum Suk Gednry-Kim zapoznałem się przy okazji polskiej premiery jej monumentalnego dzieła pt. „Trawa”. Powieść graficzna poruszała przemilczaną kwestię niewolnictwa seksualnego w japońskiej armii podczas II Wojny Światowej. „Czekanie” zawiera w sobie podobny ciężar dramatyczny i tożsame – przesycone poetycką wrażliwością - spojrzenie na problem ludzkiego cierpienia. Komiks ten wypada jednak jeszcze bardziej osobiście, ponieważ dotyka spraw tak delikatnych i drażliwych, jak relacja autorki z jej matką.

Historia zaczyna się jak typowa obyczajówka. Czasy współczesne i problemy bohaterki - alter ego autorki – z opłatami za wynajęte mieszkaniem. Tutaj polski czytelnik – mimo wszelkich kutrowych różnic - może poczuć się jak u siebie. Keum wkrótce się wyprowadzi, zostawiając mieszkającą nieopodal matkę Gwiję, co rodzi u niej wyrzuty sumienia. Starsza pani ma swoje dziwactwa, nie zawsze jest w stanie bezpośrednio okazać, jak bardzo jest przywiązana do córki. Narracja przybiera nowy obrót, kiedy matka artystki dowiaduje się z telewizyjnych wiadomości o zjeździe rodzin rozdzielonych w czasie Wojny koreańskiej. Pojawia się nadzieja na ponowne ujrzenie utraconego syna.

Przenosimy się w czasie i przestrzeni. Korea północna, 1937 rok. Poznajemy Gwiję jako dziecko wychowujące się na wsi, w skromnych warunkach graniczących z ubóstwem. Jednak prawdziwa bieda dopiero nadejdzie. Najpierw okupacja japońska i II Wojna Światowa, która zabiera brata bohaterki. Potem swoje porządki zaprowadzają komuniści (kradzieże, gwałty). Mimo wszystko protagonistka stara się żyć normalnie, wychodzi za mąż i ma dwójkę dzieci. Jednak krótki okres względnej normalności zakłóca Wojna koreańska.

Rozpoczyna się exodus bohaterki. Razem z mężem i dziećmi próbują razem z tabunami innych ludzi umknąć wojennej zawierusze. Będzie to czas wielkich wyzwań i wyrzeczeń. Nie każdy będzie im w stanie sprostać. Wojna jest ukazana jako absolutnie destrukcyjna siła, istny demon, który dąży do rozbicia wszelkich międzyludzkich więzi. Nie ma żadnych stron, nikt nie ma racji. Charakterystyczna jest scena bombardowania torów - którymi masowo przemieszczają się cywile - przez lotnictwo amerykańskie. Śmierć i zniszczenie przychodzą z każdego kierunku - nagle i niespodziewanie. Warunki totalnego, nieustającego zagrożenia doprowadzają słabsze charaktery do moralnego zbydlęcenia.

To smutna opowieść, przynosząca podobne konstatacje jak parę lat wcześniejsza „Trawa”. Życie nie jest lekkie, jednak gdy wkrada się w nie „wielka polityka”, zaczyna przypominać koszmar. Wiele krzywd zadanych w czasie wojny, zostaje z bohaterami na całe życie, a później traumę dziedziczą kolejne pokolenia. Tylko niewielu uda się ponownie zobaczyć swoich członków rodziny, niewidzianych od czasu podziału Korei. Te spotkania, zaaranżowane w sposób sztuczny przez Władzę - jeśli już do nich dochodzi - są krótkotrwałe, a czasem też - z różnych przyczyn - rozczarowujące. Tytułowe „Czekanie” można więc interpretować jako postawę osoby dotkniętej utratą, która wypatruje upragnionego przełomu, prawdziwego połączenia z drugim człowiekiem, jakie jest możliwe tylko na tamtym świecie.

Keum opowiada swoją historię z rzadkim rodzajem wrażliwości. Mimo tragicznego wymiaru zdarzeń, nie rezygnuje z wplecenia w nie elementów piękna. Charakterystyczne jest ukazanie przez nią elementów natury – np. nieba, drzew - jako nośników symbolicznych znaczeń. Przyroda jest personifikacją duchowej głębi. Wszystko to doskonale jest oddane w czarno-białej warstwie plastycznej, wg mnie bardziej zwartej, lepiej dopracowanej niż w poprzednim dziele autorki („Trawa”). Kreska jest surowa i delikatna zarazem. W momentach wyjątkowej intensywności emocji, staje się niezwykle ekspresyjna. Sugestywność niektórych obrazów (w tym licznych „milczących kadrów”) angażuje czytelnika na tyle, że trudno choć na chwilę oderwać się od lektury.

Szczerość autorki, jej bezwzględna ocena własnej postawy wobec matki, sprawiają że „Czekanie” zwyczajnie wzrusza. Nie jest to łatwy efekt do osiągnięcia w tym gatunki sztuki. Choć jednocześnie, tylko w komiksie mamy możność tak bezpośredniego obcowania z przeżyciami autora, które ten zawiera nie tylko w słowach, ale i w niuansach linii swojego rysunku. Intymny sposób opowiadania Keum Suk Gendry-Kim, który jest niczym jej szept przy naszym uchu, przekuwa w czyn teoretyczne rozważania Tokarczuk a propos Czułego narratora. Skoro komiks jest w stanie doprowadzić do łez, to chyba trudno wyobrazić sobie lepszą rekomendację dla tego tytułu.

 

Autor:  Jakub Gryzowski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz