piątek, 24 maja 2019

Ultimate Spider-Man. Tom 3. Bendis/Bagley




Stali czytelnicy tego bloga zapewne pamiętają z poprzednich recenzji Pajęczaka, że w dzieciństwie kolekcjonowałem zeszyty opowiadające o jego przygodach. Jestem przez to samozwańczym koneserem komiksów o Spider-manie i podchodzę do nich z dużą rezerwą, bojąc się, że ktoś zdepcze moje piękne wspomnienia. Już trafiły mi się niewypały, ale cykl Ultimate, pisany przez Briana Michaela Bendisa, przypadł mi do gustu. 



To już trzeci tom serii tworzonej niejako po restarcie, od początku. Z poprzednich dowiedzieliśmy się o tym, jak Peter Parker został superbohaterem i do historii wprowadzono szereg postaci z mitologii Człowieka-pająka. Pajęczak tłukł się już z Doktorem Octopusem i Kravenem Łowcą. Związał się z rudowłosą Mary Jane, na arenie pojawiła się też Gwen Stacy. W tym tomie czytamy dalej o prywatnych sprawach Parkera, które są bardzo zgrabnie zaserwowane, ale uprzedzam, że mogą drażnić ludzi uczulonych na teen dramę. Ja jednak broniłbym tego elementu, bo wszak jest to komiks o nastolatku, kierowany do młodzieży, więc takie obyczajowe rozkminy są jak najbardziej na miejscu. Ze znanych wrogów wprowadzony zostaje symbiont Venom, żyjący kostium, który przywdziewa przyjaciel Parkera - Eddie Brock. Ważną postacią w opowieści staje się też nieżyjący ojciec Petera. Pojawia się w historii nie tylko symbolicznie, ale też jako nagrania na kasetach, które zostawił synowi w spadku. Element ten, podany w formie monologów, wprowadza do serii trochę niebanalnych spostrzeżeń na temat świata i Bendis mógł się dzięki temu popisać swoją elokwencją („nigdy nie ufaj ludziom w krawatach”!). Sprawia to też, że nie jest to tylko „głupi komiks o facecie w rajtuzach”, i ewidentnie czuć, że autor ma coś do przekazania – dzieciakom, bo wszak jest to komiks dla nastolatków. 



Wielkim minusem tej serii serii są rysunki Marka Bagleya i ubolewam, że to właśnie on jest nadwornym malarzem tego bardzo fajnego cyklu. Jego grafiki to znak czasów i jest w nich wszystko co złe w komiksowym medium początku wieku. Są tu zarówno dość ordynarne wpływy mangi jak i oczojebne, koszmarne, komputerowe kolory. Bardzo cieszę się, że jako dzieciak obcowałem ze Spider-manem z zupełnie innego okresu i komiks ten nie spaczył mi gustu. Wypada mi jednak pochwalić tego rysownika jako skutecznego narratora, bo mimo wszystko komiks czyta się bezboleśnie i szybko.

Serię na szczęście ratują scenariusze i mimo wszystko szczerze polecam ten cykl jako pewniak nie tylko dla nastolatków, ale też dla starszych czytelników, którzy tak jak ja wychowywali się na Spider-manie. Bednis to fachura i nawet jeśli ten komiks to tylko czytadło, to obcuje się z nim bardzo przyjemnie i na bank będę śledził dalsze losy Parkera. Bardzo się cieszę, że Egmont zdecydował się na wydawanie u nas właśnie tego cyklu. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz