czwartek, 27 kwietnia 2023

Faragmenty chaosu. Paweł Gawrol.

 


 

Zdarza się, że obrazy mówią same za siebie. Niepotrzebna im potęga słowa. W komiksowej narracji Pawła Gawrola jeden obraz wynika z drugiego, płynnie przechodzą one w barwnym korowodzie, który mieni się znaczeniami. Tematem może być wszystko, każdy element naszej rzeczywistości zanurzonej w kosmicznej dziwności istnienia. Śląski artysta udowadnia, że granicą możliwości medium, którym się posługuje, jest wyłącznie jego fantazja.

Zaczyna się - po bożemu - od Adama. A ściślej: następuje wielkie „Bum!” - zradza się wszechświat, z niego zaś drzewo żywota, z którego z kolei zeskakuje człekokształtny. Taki jest punkt wyjścia owej historii pozbawionej tradycyjnej spójności linearnej i pojedynczego bohatera, historii podzielonej na parostronicowe epizody. Przechodzimy od jednego do drugiego na zasadzie skojarzeń wizualnych, często przenosząc się jednocześnie w zupełnie inne przestrzenie i wymiary. Zmienne są też wątki dyktowane jedynie grą wyobraźni autora. 

 


 


Być może trudno w to uwierzyć, ale od powieści o Adamie i Ewie, płynnie przechodzimy do dykteryjki z życia owadów, a z niej do historii ukrytej w talii kart. Te wolty ponawiają się co 4, 5, lub 6 stron – myślę że nie ma potrzeby ich tu streszczać. Ważniejsze wydaje się zaznaczenie pewnych punktów wspólnych. Jednym z nich jest filozoficzna refleksja na temat przenikalności i powiązania ze sobą wszystkich rzeczy na tym świecie. Poza tym mamy tu przewijający się stały futurystyczny motyw upadku cywilizacji. 

 


 


Paweł Gawrol nie serwuje nam filozoficznego wykładu na serio. Zasadniczym środkiem wyrazu, którym się posługuje, jest groteska. Robot roni łzę obserwując piękno konającego świata, małpolud przyszłości jest jak maszyna, która potrafi wyłącznie zmieniać kanały w telewizorze, domowy kot tęskni do prawdziwego życia w naturze, mysz zaś pod wpływem seansu Toma i Jerrego zakłada sektę religijną. To właśnie między innymi ta kalejdoskopowość sekwencji sprawia, że „Fragmenty chaosu” to bardziej przeżycie wizualne niż strawa dla intelektu.

Tym sposobem dochodzimy do zasadniczego waloru komiksu – jej szaty graficznej. Rysunki Pawła Gawrola są gęste, a niekiedy nawet mroczne, co kontrastuje z charakterystyczną karykaturalnością postaci (zwierząt, maszyn i ludzi). Artysta używa sporej palety barw i różnych technik kolorowania, od farb olejnych po komputerową obórkę obrazu. Wypada to bardzo wdzięcznie i spójnie, zdradzając jednocześnie ogrom włożonej pracy rozłożonej na lata.

Zachwyt nad dziwnością, czy nawet psychodeliczną dziwacznością świata, w którym tkwi coś niepokojąco mrocznego przypominał mi nieco „Podróże Franka” Jima Woodringa. Z tą różnicą, że u amerykańskiego autora, jest jeszcze więcej surrealizmu. Poza tym opowiastki Gawrola prowadzone są w taki sposób, aby podbić - bardzo wyraźnie zarysować efektowną (może nieco efekciarską?) puentę. Woodring wydaje się w tej kwestii zostawiać dużo więcej niedopowiedzeń. Opowiadam tu jednak o dwóch różnych w pełni ukształtowanych artystach. 


 


„Fragmenty chaosu” mogą być łatwo przyjęte i zrozumiane w każdym kraju, w którym istnieje rynek komiksowy. Przemawia za tym choćby to, że historie Pawła Gawrola są z natury uniwersalne, pozbawione wątków oraz kontekstów czysto lokalnych. Poza tym nie ma w nich słów, które trzeba by było tłumaczyć. Ma to jednak tą niewielką wadę, że komiks szybko się czyta – tfu – przegląda – tfu - to także niedobre słowo, gdyż takie dzieło po prostu się przeżywa i wyobrażam sobie, że można je także kontemplować - dłużej niż przez chwilę potrzebną do zapoznania się z sensem samej akcji. Czego szczerze Wam życzę.

 

Autor: Jakub Gryzowski 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz