Kolejny gościnny występ na Arkham. Wiem, że Jakub Gryzowski, mój serdeczny kolega, bardzo interesuje się Pileckim (to on jest odpowiedzialny za filmowy Projekt Pilecki) dlatego poprosiłem go o recenzję komiksu "Raport W", który opowiada o rotmistrzu. Tak jak myślałem - tekst wyszedł mu znakomity i mam nadzieję, że da się jeszcze namówić Kubę, żeby napisał coś czasem na Arkham.
Jeszcze kilka lat temu w powszechnej świadomości postać Pileckiego kojarzyła się przede wszystkim z marszami nacjonalistów, którzy wrzucali go do jednego wora razem z innymi tzw. żołnierzami wyklętymi. Zawłaszczanie historii to praktyka charakterystyczna dla wszystkich ruchów politycznych. Nie da się jednak ukryć, że od jakiegoś czasu można zaobserwować wzmożone zainteresowania dla postaci rotmistrza, podzielane przez wiele środowisk. Kręcą o nim film fabularny, ponoć najdroższy w historii polskiej kinematografii (niedawno od mocno zaawansowanej produkcji odsunięto reżysera - Leszka Wosiewicza), na youtube co jakiś czas pojawia się kolejny odcinek niezależnego serialu pt. „Pilecki Project Performance” (wariacja na temat Pileckiego oparta na tekście sztuki „Wyzwolenie” St. Wyspiańskiego), wychodzą kolejne książki (jak choćby głośny „Ochotnik” amerykańskiego historyka Jacka Fairweathera), powstają także murale oraz pomniki. Jest nawet kolorowanka z Pileckim. Działania powstałego w 2017 roku Instytutu Pileckiego promują postać ochotnika do Auschwitz, sprzyjając swoistej modzie na tą postać. W całej tej patriotycznej cepelii roi się jednak od nieznośnych szablonów, jednowymiarowych narracji, dających obraz papierowej, wręcz strywializowanej historii, której głównym konsumentem ma być młodzież. Stąd nierzadki ton dydaktyczny. Najlepszym przykładem tego zjawiska są infantylne komiksy o Pileckim spod znaku IPN. Na szczęście pewien Francuz pokazał nam jak w ciekawy i mądry sposób podejść do historii oraz jej wielkich postaci. Gaetana Nocq napisał wybitny komiks „Raport W.” o pobycie rotmistrza Witolda Pileckiego w Auschwitz.
Opowieść zaczyna się od przybycia Witolda Pileckiego - ukrywającego się pod pseudonimem Tomasz Serafiński - do obozu w Oświęcimiu. Jako członek konspiracyjnej organizacji TAP (Tajna Armia Polska) dostał on zadanie zebrania informacji na temat warunków panujących w obozie oraz ewentualnego zawiązania tam ruchu oporu. W tym celu dał się ująć w warszawskiej łapance, po czym wywieziono go do Auschwitz. Warunki, które tam zastał, przekraczały wszelkie ludzkie pojmowanie. Mimo to, w owym piekle na ziemi, sam nieraz stając na progu śmierci, Witold zakłada siatkę konspiracyjną w celu podnoszenia więźniów na duchu, realizowania akcji dywersyjnych oraz ratowania tych, których dało się jeszcze uratować.
Komiks Gaetana Nocq nosi taki sam tytuł jak pierwszy raport Pileckiego, który ten napisał zaraz po ucieczce z Auschwitz, jednak odnosi się także do obszerniejszej relacji z pobytu w obozie, którą rotmistrz sporządził w 1945 roku we Włoszech. Ta podstawa literacka jest wykorzystana w sposób zarówno fragmentaryczny jak i kreatywny. Tekstu w komiksie jest niedużo. Dominuje warstwa plastyczna. Dla francuskiego artysty zapiski polskiego żołnierza są pretekstem do zbudowania dzieła zupełnie autonomicznego. Niektóre wątki autor nieznacznie modyfikuje, lub dodaje nowe. Gdy Pilecki w raporcie opisuje swój sen, Nocq nie ilustruje go, lecz buduje na nowo. Warstwa oniryczna wydaje się kluczowa dla znaczeniowego odczytania komiksu. Obóz zagłady jest przedstawiony jako inny świat, za drutami toczy się „normalne życie”. Który świat jest prawdziwy: ten tutaj - absolutnie zdehumanizowany i pełen bestialstwa - czy ten na zewnątrz? Pilecki w swych zapiskach niemal obsesyjnie wracał do tego pytania. Nocq znajduje plastyczne środki dla artystycznego wyrażenia tego dylematu. Piękne poetyckie kadry nieraz wypełniają całe plansze. Widzimy obóz, zatrważające sceny upodlenia, ale także piękne obrazy przyrody, na którą ochotnik do Auschwitz był - już od swych najmłodszych lat - niezwykle uwrażliwiony. Te dwa odmienne i kontrastujące ze sobą światy są ze sobą na jakiejś nieodgadnionej zasadzie nierozerwalnie połączone.
W komiksie nie ma zbyt wielu scen drastycznych, a gdy już się pojawiają, nie są one pokazane w sposób naturalistyczny. Oglądamy je jakby przez zabrudzoną szybę, z perspektywy otępiałego katorżniczą pracą „muzułmana” (więźnia znajdującego się na wykończeniu), którego zakłócona świadomość osuwa się w majaki i sen. Technika rysunku sprzyja takiej interpretacji. Delikatny szkic pociągnięty jest akwarelą, najczęściej z dominacją jednego pigmentu (różne odcienie szarości, zgniłej zieleni oraz błękitu, kontrastują z fioletem, wyblakłym różem oraz zmąconą, ceglaną czerwienią). Całość osnuwa lekka mgiełka, dalsze plany są najczęściej nieosiągalne, niewidoczne.
W dziele Nocq mamy do czynienia, nie tylko z obrazami horroru zagłady i onirycznych wizji, pojawiają się też zwykłe scenki rodzajowe z życia obozu. Nie brakuje nawet poczucia humoru. Konspiracyjne rozmowy więźniów, posługujących się mową szyfrowaną, brzmią niemal abstrakcyjnie. Epizody te rozrysowane są najczęściej w szeregu małych kadrów, w których postacie ujęte są w tym samym, lub podobnym planie. Dla kontrastu oglądamy duże plansze scen wizyjnych. Zarówno w obrazach Auschwitz jak i przyrody, istotną rolę pełni - niekiedy zajmujący sporą część strony – detal. Te, charakterystyczne wyłącznie dla komiksu, zatrzymanie chwili, można skojarzyć z filmową fotogenią Jeana Epstaina. Rzeczy martwe - materia, za sprawą wydzielającego spojrzenia autora, który rzuca na nie swoje cudowne światło, stają się żywe i znaczące. Tajemnica tej fotogeniczności tkwi w istocie samego medium.
Akcja komiksu toczy się powoli, niektórzy recenzenci zarzucają jej nawet monotonię, jednakże taka narracja trafnie oddaje tryb życia więźnia, dla którego każdy dzień piekła Auschwitz ciągnął się jak tydzień, a tydzień jak rok. Nasuwa się kolejne skojarzenie filmowe: slow cinema - kino neomodernistyczne, w którym kamera rejestrująca główny nurt wydarzeń, nierzadko odwraca się, pokazując inną rzeczywistość istniejącą tuż obok. Tym samym akcja właściwa zostaje zawieszona i wkraczamy w nastrój kontemplacji. Spojrzenie Nocq – co charakterystyczne skoro mowa o obozie śmierci – z poziomu piekła na ziemi, często zwraca się ku milczącemu niebu, na którym bynajmniej nie bujają obłoczki. To niemal jednobarwna plansza zmieniająca swój odcień zależnie od pory roku.
Mimo iż poszczególne wątki niekiedy zdają się być od siebie oderwane i nie posuwają akcji do przodu, konstrukcja komiksu jest spójna na poziomie emocjonalnym. Sugestywność przekazu Nocq sprawia, że wsiąkamy w świat przedstawiony bez reszty, nawet jeśli nie jesteśmy specjalnymi znawcami historii, nie czytaliśmy Raportu W. rtm. Pileckiego, a niektóre elementy opowieści wydaję się nam niedopowiedziane i niejasne. Na tym jednak osadza się wyższość narracji Francuza nad patriotycznymi wypocinami polskich komiksiarzy. „Raport W.” - stroniąc od dydaktycznej presji - rzeczywiście skłania do sięgnięcia do innych publikacji o tematyce historycznej oraz rzecz jasna do pierwowzoru, czyli oryginalnych raportów Witolda Pileckiego z Auschwitz, które są jednymi z najważniejszych dokumentów opisujących zbrodnie holokaustu.
„Raport W.”, który został okrzyknięty we Francji najlepszym komiksem historycznym 2019 roku, jest dziełem, które ze względu na swój ciężar gatunkowy – mimo oczywistych różnic - można porównać jednie do słynnego komiksu „Maus” Arta Szpigelmana. Opowieść Gaetana Nocq to pozycja równie ważna i potrzebna na naszym rynku, ponieważ pokazuje nam, jak duży potencjał tkwi w tematyce, która rzekomo została już przerobiona i wyczerpana.
Komiks został pięknie wydany w formacie A4 przez wydawnictwo Marginesy i opatrzony podwójmy posłowiem: obszernym autorstwa Isabelle Davion, która wyjaśnia kontekst historyczny oraz krótkim, samego autora, będący osobistą refleksją nad przyczynami podjęcia tego właśnie tematu. Dlaczego to właśnie Francuza potrafi tak dobrze opowiadać o naszym bohaterze? Być może dlatego, że - nie skażony polską polityką/propagandą historyczną - nie widzi w nim wymachującego szabelką bufonowatego herosa, który co rusz raczy nas drętwą moralizującą gadką. Gaetan Nocq dostrzegł najistotniejsze, a mianowicie to, że Witold Pilecki bronił godności człowieka w miejscu, które było zaprzeczeniem wszystkiego co ludzkie. Zaangażował do tej walki ludzi o odmiennych poglądach, pochodzących z różnych organizacji wojskowych oraz - skłóconych przed wojną - obozów politycznych (u szczytu konspiracyjnej komórki Auschwitz znajdowali się zarówno narodowcy jak i przedstawiciele PPS). I właśnie to przesłanie, jest tak bardzo ważne obecnie, gdy obserwujemy w kraju eskalację odmiennych postaw różnych grup społecznych, które oddzielnie walczą w imię swych partykularnych interesów. A przecież jak pisał Pilecki: „(...) jest większa racja - zgoda i jeden front przeciwko wspólnemu wrogowi, którego przecież zawsze mieliśmy w nadmiarze”.
Autor: Jakub Gryzowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz