wtorek, 15 stycznia 2019

BBPO: Plaga żab. Tom 3



B.B.P.O, czyli Biuro Badań Paranormalnych i Obrony to amerykańska organizacja zajmująca się zjawiskami nadprzyrodzonymi. Coś na wzór słynnego Archiwum X, z tą różnicą, że prócz ludzi zrzeszająca w swoich szeregach również niezwykłe stworzenia. Jej najsłynniejszym członkiem był Hellboy, o którym opowiada autorska seria Mika Mignoli. W momencie odejścia Piekielnego Chłopca od macierzystej formacji powstał osobny komiks, opowiadający o losach pozostałych jej członków. Na naszym rynku księgarskim ukazał się właśnie trzeci tom sagi zwanej „Plagą Żab”, długiej serii opowiadającej losy epickiej walki Biura z przedziwnymi płazopodobnymi istotami, które pojawiły się pierwszy raz jeszcze na kartach „Hellboya”.

Pomysł rozpisania nowej serii był znakomity. Po odejściu Hellboya w Biurze pozostało wiele fascynujących postaci, których losy interesowały czytelników. Dla uatrakcyjnienia serii dodano też do zespołu kilka nowych indywiduów. Obecnie grupę operacyjną tworzą: Roger, homunkulus, rodzaj golema stworzony z ludzkiej krwi i ziół; Benjamin Daimo, były żołnierz który zginął w niewyjaśnionych okolicznościach, ale jakimś cudem wrócił do życia; Abe Sapien, niezwykle inteligentny ryboczłowiek wiele lat temu znaleziony w kabinie hibernacyjnej i szybko przysposobiony do pracy w Biurze; Liz Sherman, kobieta posługująca się w walce potężnymi zdolnościami pirokinetycznymi; Doktor Kate Corigan, specjalistka w dziedzinie folkloru i okultyzmu; Johan Kraus, medium które straciło powłokę cielesną, i któremu Biuro zapewniło nowe ciało.

Autorzy bardzo sprawnie wykorzystują wątki rozpoczęte w „Hellboyu” proponując nam rozwinięcie ich i uzupełnienie regularnej serii, poszerzając tym samym mitologię świata stworzonego przez Mignolę. Dodatkowo, każda z postaci jest bardziej rozpisana, zapewniono im przeszłość i ciekawe, nieraz mrożące krew w żyłach przygody. Komiks ten jest więc w ostatecznym rozrachunku znakomitą mieszanką konwencji sensacyjnej z horrorem, retro-futuryzmem i fantasy. Udanie funkcjonują tu obok siebie drużynowa rozwałka z ciężkimi karabinami w rękach głównych bohaterów, jak i nastrojowe, quasigotyckie opowieści o duchach. Zagadki i tajemnice z przeszłości grają tu taką samą rolę jak zbrojna walka przeciwko tytułowym ludziom-żabom. Istotne jest tu też pogłębienie psychologii postaci, opisanie pustki jaka powstała w drużynie po odejściu Hellboya, acz z czasem postacie się już do tego przyzwyczajają, wszak mają inne wewnętrzne problemy, które zaprzątają im głowę. I jak się okaże Piekielny Chłopiec nie będzie jedynym członkiem którego stracą.

Na początku przy serii pracowali różni artyści, ale ostatecznie zespół się wyklarował i w obecnie prezentowanych nam tomach główne skrzypce grają John Arcudi, który pisał scenariusze pod okiem Mika Mignoli, znakomity rysownik Guy Davis (prócz pracy przy „B.B.P.O.” znany jest głównie ze swojej horrorowej serii „The Marquis”) i nadworny kolorysta „Hellboya” Dave Stewart. Mając na uwadze wysoki poziom tego komiksu trzeba przyznać, że panowie stanowią prawdziwą drużynę marzeń i nie chciałbym żeby cokolwiek się w „B.B.P.O.” zmieniło. Arcudi świetnie rozumie uniwersum „Hellboya”, a przy tym nie boi się wprowadzać nieco innych historii niż te które znamy z jego kart. Guy Davies nie ma zamiaru naśladować stylu Mignoli, a przy tym pokazuje jak znakomitym jest rysownikiem – nieco cartoonowym, a zarazem w estetyce trochę europejskim. Natomiast Stewart, swoimi kolorami sprawia, że od razu widać, że mamy do czynienia z komiksem związanym z uniwersum „Hellboya”.

Cykl rozrósł się już do wielu części, które prezentowane są nam dziś w opasłych, oprawionych w biel tomach, co kontrastuje z czarnymi wznowieniami „Hellboya” i pięknie wygląda na półce. Na rynku komiksowym „B.B.P.O.” to szczególna pozycja, która udowadnia, że serie poboczne mogą być udane, co nie stanowi normy, bo przecież większość nadmiernie eksploatowanych franczyz prezentuje dość mierne produkty. Sam jestem wielkim fanem tego cyklu i pisząc ten tekst zastanawiałem się, czy przypadkiem nie lubię go bardziej niż regularnej serii o Hellboyu. Cenię je na równi, ale nie zdziwiłbym się gdyby znaleźli się czytelnicy, którym może spodobać się bardziej niż seria o Piekielnym Chłopcu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz