Kiedyś ktoś napisał że muzyczni blogerzy pełnią tą samą funkcje którą kiedyś pełnił Lomax wynajdując lost classiki amerykańskiego early folku. Teraz ja wcielę się właśnie w taką role. Dla takich płyt zakładałem tego bloga.
Rzecz z kosmosu tzn chyba z Nimiec, możliwe że z Austrii (a wiadomo kto był z Austrii...).
Discogs milczy na ich temat. Na laście niewiele odsłuchów.
Muzycznie trudno jednoznacznie określić z czym mamy do czynienia. Są tu apokaliptyczne wolne tempa przywodzące na myśl doom metal, jest atmosfera black metalu ale co istotne przeważa tu nieprzesterowana (miejscami nawet akustyczna) gitara. Jest tu też darkłejwowośc i są tu w końcu duże wpływy post-punka/industrialu czy może wczesnego neofolku (ryzykowne stwierdzenie). Sam mam bliskie skojarzenia zarazem ze Swans i Vaticans Children jak i z Xasthurem i Angelic Process, ale żadna z szufladek przypisywana tym projektom do Der Nebel nie pasuje... Jako że jest to band hitlerojęzyczny na pewno kolosalne znaczenie dla jego soundu musiała mieć psychodeliczna niemiecka scena (kraut).
W necie nic nie mogę znaleźć na ich temat. Mimo ze jakość jest dość dobra i jak na moje było to nagrywane w studiu to produkcji czy masteringu płyta nie uświadczyła. Nie wiadomo też kiedy to zostało nagrane* a target tej muzyki jest dla mnie dodatkową zagadką. Mogło się to podobać śakimś gothom , metalowcom czy chuj wie komu jak i równie dobrze mogło się nikomu nie podobać. I chyba niestety kapele dotknęła ta druga opcja . Na szczęście mogę ją wam teraz wepchnąć w playery - bierzecie i słuchajcie bo mimo piętna amatorszczyzny i innych oczywistych minusów to ostatecznie oryginalna rzecz, zdeptana zapewne przez ignorancje ówczesnych słuchaczy i przysłowiowy "Third Reich 'n' Roll".
Discogs milczy na ich temat. Na laście niewiele odsłuchów.
Muzycznie trudno jednoznacznie określić z czym mamy do czynienia. Są tu apokaliptyczne wolne tempa przywodzące na myśl doom metal, jest atmosfera black metalu ale co istotne przeważa tu nieprzesterowana (miejscami nawet akustyczna) gitara. Jest tu też darkłejwowośc i są tu w końcu duże wpływy post-punka/industrialu czy może wczesnego neofolku (ryzykowne stwierdzenie). Sam mam bliskie skojarzenia zarazem ze Swans i Vaticans Children jak i z Xasthurem i Angelic Process, ale żadna z szufladek przypisywana tym projektom do Der Nebel nie pasuje... Jako że jest to band hitlerojęzyczny na pewno kolosalne znaczenie dla jego soundu musiała mieć psychodeliczna niemiecka scena (kraut).
W necie nic nie mogę znaleźć na ich temat. Mimo ze jakość jest dość dobra i jak na moje było to nagrywane w studiu to produkcji czy masteringu płyta nie uświadczyła. Nie wiadomo też kiedy to zostało nagrane* a target tej muzyki jest dla mnie dodatkową zagadką. Mogło się to podobać śakimś gothom , metalowcom czy chuj wie komu jak i równie dobrze mogło się nikomu nie podobać. I chyba niestety kapele dotknęła ta druga opcja . Na szczęście mogę ją wam teraz wepchnąć w playery - bierzecie i słuchajcie bo mimo piętna amatorszczyzny i innych oczywistych minusów to ostatecznie oryginalna rzecz, zdeptana zapewne przez ignorancje ówczesnych słuchaczy i przysłowiowy "Third Reich 'n' Roll".
Polecam.
http://www.musik-sammler.de/artist/125385
OdpowiedzUsuń1993 rok pisze.
Takie perełki lubię.
już poprawiam.
OdpowiedzUsuńW ogóle , skoro to jest 93 to jest jakaś ważna a zapomniana rzecz.Pomost między krautem a mjetalem.Ale może sa jakieś inne tego typu rzeczy z niemiec. Ciekawe...
OdpowiedzUsuń