piątek, 2 grudnia 2022

Blade Runner 2029. Johnson/Guinaldo

 


 

Czekałem od dawna na ten tomik. Pierwsza komiksowa odsłona Blade Runnera, nosząca podtytuł 2019 bez problemu wbiła się do mojej topki 2021 roku. O ile dobrze pamiętam, oceniając pierwszy tom miałem jakieś problemy z zakończeniem, ale ogólnie byłem zadowolony z lektury. Wiedząc, że nad nową odsłoną (tym razem dziejącą się w roku 2029) pracuje ta sama ekipa byłem jednak spokojny o tę kontynuację. Nie zawiodłem się.


Owszem, rzecz (prócz zakończenia, ale o tym sza!) nie jest zbyt Dickowska, bo odnosi się bezpośrednio do świata znanego z filmów, który zasadniczo różnił się od tego co przedstawiono powieści skupiającej się na ekologii, ale to nie jest w tym przypadku minus. Film wszedł wszak do kanonu i znakomicie radzi sobie jako osobne dzieło, szukające i filozofujące na trochę innych terenach niż literacki oryginał. Podobnie sprawa ma się z komiksami, które stanowią osobną jakość. W tym mamy do czynienia z dość ostrą, terrorystyczną rewolucją wśród androidów, które dalej śnią o wolności i równości z rodzajem ludzkim. Po środku stoi Ash, łowczyni androidów, która przeszła długą drogę od eliminatorki do zbawczyni sztucznych ludzi. Fabuła, rozciągnięta na trzy trejdy zebrane tu w jedną powieść graficzną. Rzecz jest bardzo spójna i gwarantuję, że dostarczy każdemu miłośnikowi Łowcy Androidów nie lada frajdy. Sam wpisuję ją na listę najlepszych komiksów tego roku i możliwe, że znajdzie się znów w mojej ścisłej topce ( w tym roku jest więcej dobrych komiksiorów), bo poziom tego albumu znów jest wysoki.


Dużym plusem są również rysunki jakimi opatrzono ten komiks. Dla gęstości atmosfery robią może i więcej niż nie najgorsza wszak fabuła. Ilustratorem jest zakorzeniony swoimi pracami w europejskim komiksie Andres Guinaldo. Hiszpan znakomicie rozumie co ma robić i świetnie odnalazł się w noirowo-fantastycznym świecie Blade Runnerowej metropolii. Nawet komputerowa kolorystyka, nałożona ze smakiem broni się i nie szpeci jego realistycznych prac.


To wspaniała sprawa, że ten komiks okazał się sukcesem artystycznym. Mam cichą nadzieję, że również czytelnicy chętnie zagłosują na niego portfelem. To bowiem prawdziwa perełka wśród komiksów bazujących na znanych franczyzach i jedna z najlepszych kontynuacji filmów w historii komiksu. Nie powinniście obu tych albumów przegapić i jeśli nie sięgnęliście jeszcze po poprzednią odsłonę czym prędzej ją nadróbcie.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz