Na 25 lecie Vertigo Egmont się
rozszalał i rozpoczyna coraz więcej serii należących do tej linii
wydawniczej. Na rynek trafiają nawet te pomniejsze, którym daleko
jeszcze do uznania za dzieła klasyczne. Jednym z nich są właśnie
„Ludzie Północy”, saga dziejąca się w czasach wikingów,
pisana przez Briana Wooda.
Całkiem możliwe, że akurat ta seria
klasyką się nigdy nie stanie, bo już teraz, na początku recenzji zaznaczę,
że jest to tylko czytadło – dobre, solidnie narysowane, ale tylko
czytadło.
Na „Sagę Anglosaską” - bo taki
nosi tytuł pierwszy tom opowieści - składa się pięć
niepowiązanych ze sobą historii. Trudno wyróżnić którąś, bo
wszystkie trzymają podobny, dobry poziom. Przyznam szczerze, że nie
znam się na historii, ale Wood sprawia wrażenie pisarza który
odrobił lekcje, bo bardzo sprawnie porusza się po datach i
regionach w których dzieje się akcja, a ukazane przez niego
plemiona tytułowych Ludzi Północy (a jest ich tu kilka) wydają
się przedstawione dość realistycznie. Dodatkowo wszystkie
zamieszczone tu historie są mroczne i brutalne, a ich bohaterowie
bardzo dobrze zarysowani. To po prostu przyzwoita rzemieślnicza
robota, która do zaoferowania ma wszystko co można by oczekiwać po
takiej serii. Co prawda urok tej opowieści polega nie tylko na
siekaniu ludzi przez wikingów, bo pojawiają się też waśnie
rodowe i dramatyczne historie żywotów wojowników, ale to jednak
tematyka – do niedawna bardzo mało było dzieł traktujących o
tytułowych ludziach północy – jest największą zaletą tej
serii, bo atmosfera panująca na kartach tego komiksu jest naprawdę
zajebista.
Każdą z zamieszczonych w tym tomie
historii zilustrował inny grafik. Na liście płac znajdują się:
Davide Gianfelice, Ryan Kelly, Dean Ormston, Marion Churchland,
Danijel Zezelj. Kreska jest realistyczna i wszyscy autorzy prezentują
dość wysoki poziom, a ich prace zunifikowały, ciemne komputerowe
barwy, które dalekie są od kiczu jaki zazwyczaj prezentują rysunki
pokolorowane w tej technice.
Jestem wielkim fanem wikingsploitation
(czytaj: niskobudżetowych filmów o wikingach), więc łatwo było
kupić sobie pozytywną reckę podstawiając mi pod nos „Ludzi
Północy”. Niemniej, zapewniam, że jest to całkiem przyzwoity
komiks, który ma szansę spodobać się przeciętnemu zjadaczowi
chleba, który konwencję zna co najwyżej z „Thorgala”, czy
serialu „Wikingowie”. Z niecierpliwością czekam na następne
tomy (premiera dwójki we wrześniu) i fajnie, że cała seria ma
zamknąć się w trzech grubasach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz