czwartek, 4 lipca 2013

A fiordy to mi z ręki jadły!





Wbrew pozorom, dzieci nudzą się nie tylko w czasie deszczu. Szczególnie, gdy nie mają sposobności wyszaleć się w gronie rówieśników. "Pustelnik" jest opowiastką o tym, jak skutecznie poradził sobie z nudą pewien mały Norweg, spędzający wakacje u babci mieszkającej nad brzegiem fiordów. Jego spektakularnymi przygodami są takie zdarzenia jak wyprawa na strych, odkrycie kartonu zapomnianych zabawek, czy spotkanie z krabem pustelnikiem. To opowieść o tym, jak świat zewnętrzny przemawia do dziecka, gdy ma ono okazję baczniej mu się przyjrzeć, co w czasach wszechobecnej (również przenośnej) elektronicznej rozrywki nie jest przecież tak częste. Jeśli szukać tu walorów edukacyjnych, to celem autora "Pustelnika" było prawdopodobnie pokazanie, że nawet samotna zabawa może być fascynującą przygodą.

Katalog wydawnictwa Centrala jest niepokorny. Oficyna lubi wydawać pozycje, które praktycznie nie posiadają potencjału komercyjnego - i chwała im za to. Biorąc do ręki "Pustelnika" pomyślałem jednak, że tym razem poszli za daleko. Ludziom przyzwyczajonym do książeczek w krzykliwej, cukierkowej estetyce, projektowanych tak, by były jak najlepiej sprzedającym się produktem, "Pustelnik" wyda się towarem nieatrakcyjnym. Rysunki Ernstsena mogą wprawić ich w konsternację, może nawet wydadzą się brzydkie. Jednak po lekturze patrzymy na nie już zupełnie inaczej - bije z nich ciepło i magia bezpośrednio nawiązująca do dziecięcych malunków - ale by się o tym przekonać, musimy "Pustelnika" najpierw kupić i przeczytać. Wydanie tak niepozornego komiksu dla dzieci (szczególnie, że jest to pozycja inicjująca linię historii obrazkowych dla najmłodszych) jest pomysłem szalonym i ryzykownym - utonie on przecież w morzu pięknie wydanych, przykuwających wzrok od pierwszej chwili książkowych publikacji, jakie zalewają księgarnie.

"Pustelnik" to komiks kierowany do małych dzieci (poniżej dziesiątego roku życia). Prościutka opowieść, którą zawiera, jest czymś, z czym będą mogły się bezpośrednio utożsamić. Wszak w ostatnie wakacje zapewne biegały z wiaderkiem i zbierały doń ślimaki, czy inne stworzenia znalezione w trawie. Komiks Ernstsena przypomni im fantazje, snute w trakcie samotnej zabawy podczas pobytu u dziadków albo sprowokuje dziecięcą wyobraźnię, gdy zorientują się, że telewizja nie działa (wszak cyfryzacja mogła jeszcze do dziadków nie dotrzeć) - wyjrzą przez okno na podwórko i stwierdzą, że tam też dzieje się wiele ciekawych rzeczy. Dorosłym zaś może podpowiedzieć, że włączenie się w zabawy dzieci może zaowocować wspaniałymi wspomnieniami.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz