Wbrew pozorom, dzieci nudzą się nie tylko w czasie deszczu.
Szczególnie, gdy nie mają sposobności wyszaleć się w gronie rówieśników.
"Pustelnik" jest opowiastką o tym, jak skutecznie poradził sobie z nudą
pewien mały Norweg, spędzający wakacje u babci mieszkającej nad
brzegiem fiordów. Jego spektakularnymi przygodami są takie zdarzenia jak
wyprawa na strych, odkrycie kartonu zapomnianych zabawek, czy spotkanie
z krabem pustelnikiem. To opowieść o tym, jak świat zewnętrzny
przemawia do dziecka, gdy ma ono okazję baczniej mu się przyjrzeć, co w
czasach wszechobecnej (również przenośnej) elektronicznej rozrywki nie
jest przecież tak częste. Jeśli szukać tu walorów edukacyjnych, to celem
autora "Pustelnika" było prawdopodobnie pokazanie, że nawet samotna
zabawa może być fascynującą przygodą.
Katalog wydawnictwa Centrala jest niepokorny. Oficyna lubi wydawać
pozycje, które praktycznie nie posiadają potencjału komercyjnego - i
chwała im za to. Biorąc do ręki "Pustelnika" pomyślałem jednak, że tym
razem poszli za daleko. Ludziom przyzwyczajonym do książeczek w
krzykliwej, cukierkowej estetyce, projektowanych tak, by były jak
najlepiej sprzedającym się produktem, "Pustelnik" wyda się towarem
nieatrakcyjnym. Rysunki Ernstsena mogą wprawić ich w konsternację, może
nawet wydadzą się brzydkie. Jednak po lekturze patrzymy na nie już
zupełnie inaczej - bije z nich ciepło i magia bezpośrednio nawiązująca
do dziecięcych malunków - ale by się o tym przekonać, musimy
"Pustelnika" najpierw kupić i przeczytać. Wydanie tak niepozornego
komiksu dla dzieci (szczególnie, że jest to pozycja inicjująca linię
historii obrazkowych dla najmłodszych) jest pomysłem szalonym i
ryzykownym - utonie on przecież w morzu pięknie wydanych, przykuwających
wzrok od pierwszej chwili książkowych publikacji, jakie zalewają
księgarnie.
"Pustelnik" to komiks kierowany do małych dzieci (poniżej dziesiątego
roku życia). Prościutka opowieść, którą zawiera, jest czymś, z czym
będą mogły się bezpośrednio utożsamić. Wszak w ostatnie wakacje zapewne
biegały z wiaderkiem i zbierały doń ślimaki, czy inne stworzenia
znalezione w trawie. Komiks Ernstsena przypomni im fantazje, snute w
trakcie samotnej zabawy podczas pobytu u dziadków albo sprowokuje
dziecięcą wyobraźnię, gdy zorientują się, że telewizja nie działa (wszak
cyfryzacja mogła jeszcze do dziadków nie dotrzeć) - wyjrzą przez okno
na podwórko i stwierdzą, że tam też dzieje się wiele ciekawych rzeczy.
Dorosłym zaś może podpowiedzieć, że włączenie się w zabawy dzieci może
zaowocować wspaniałymi wspomnieniami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz