Coś nie doczytałem i byłem pewien, że ta płyta będzie przemiśkowanym materiałem z Baalstorm, Sing Omega. Byłem bardzo zdziwiony, gdy wrzuciłem ją do playera i nie usłyszałem piosenek. Tibet znowu mnie zaskoczył. Zaczyna mniej więcej tam gdzie przed chwilą skończył i eksploruje morski dron, który wieńczył jego ostatni album.
Haunted Waves, Moving Graves to ambientowa impresja muzyczna, wygrana na szumie fal, wiolonczeli i zapętlonym fortepianie. Z jednej strony wspaniała płyta, z drugiej mogąca zawieść - szczególnie, jeśli ktoś akceptuje tylko folkowo/piosenkowe oblicze Currenta. Mimo to, zalecam odsłuch nawet (a może przede wszystkim) ludziom nie słuchającym na co dzień Tibeta - z naciskiem na miłośników ambientu i awangardy muzyki poważnej. Tym bardziej, że płyta od razu przywodzi na myśl takie dźwiękowe skarby jak Basinski, najlepsze utwory rodzimego Bionulor, prace minimalistów czy szukając bliżej - Coil z Time Machines. Dla mnie to w pewnym sensie ciekawsza rzecz niż ostatni, pełnoprawny album C93. Zalecam aplikować na spokojnie, w skupieniu albo w półśnie - który i tak jest raczej nieuniknionym efektem tej wyprawy.
Haunted Waves, Moving Graves to ambientowa impresja muzyczna, wygrana na szumie fal, wiolonczeli i zapętlonym fortepianie. Z jednej strony wspaniała płyta, z drugiej mogąca zawieść - szczególnie, jeśli ktoś akceptuje tylko folkowo/piosenkowe oblicze Currenta. Mimo to, zalecam odsłuch nawet (a może przede wszystkim) ludziom nie słuchającym na co dzień Tibeta - z naciskiem na miłośników ambientu i awangardy muzyki poważnej. Tym bardziej, że płyta od razu przywodzi na myśl takie dźwiękowe skarby jak Basinski, najlepsze utwory rodzimego Bionulor, prace minimalistów czy szukając bliżej - Coil z Time Machines. Dla mnie to w pewnym sensie ciekawsza rzecz niż ostatni, pełnoprawny album C93. Zalecam aplikować na spokojnie, w skupieniu albo w półśnie - który i tak jest raczej nieuniknionym efektem tej wyprawy.
Tym razem zdążyłem z downloadem!!! Nic dziwnego, że dyskografia Current liczy sobie dziesiątki tytułów, skoro wypuszczają podobne eksperymenty. Pamiętam do dziś szok przy pierwszym (i ostatnim) odsłuchu "Eddy" - non stop acapella w niezrozumiałym języku! Tutaj jest ciekawiej, choć nie tak rewelacyjnie jak przy "I have a special plan for this world", moim ulubionym ambiencie C93.
OdpowiedzUsuń"I have a special plan for this world"
OdpowiedzUsuńto diametralnie inna rzecz, nie ma sensu porównywać... Brałeś ode mnie Ligottiego??
Chodzi o Thomasa Ligottiego, autora horrorów?!? Oj, nawet nie wiedziałem że go zamieściłeś - wnioskuję, że jakiś audiobook?
OdpowiedzUsuńNie , nagrał płytę ze spokenwordsami i muzą . Bardzo Currentowa jest zresztą.
OdpowiedzUsuńhttp://rekopisznalezionywarkham.blogspot.com/2009/09/reup-thomas-ligotti-unholy-city-2002.html
w tej chwili już mogę śmiało powiedziec że to jedna z moich ulubionych płyt ever o_- .
Jak link nie działa to z chęcią reupne poraz kolejny...
działa link.
OdpowiedzUsuń"I have a special plan for this world"
OdpowiedzUsuńto też jego tekst zresztą...
W ogóle ta płyta to jeden z przecinków takich w moim życiu duchowo/intelektualnym.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń