Szczerze powiedziawszy myślałem że będzie gorzej. Po tym jak premierowe kawałki ukazały się na myspace byłem trochę skonsternowany, ale dalej byłem dobrej myśli. Zwątpienie przyniósł moment gdy do sieci wyciekł split z Andrew Kingiem na którym Majkel kaleczył jakiś bliżej mi nie znany język (nawet na bloga nie dałem bo się wstydziłem - tu też jest ten track to "the dream"). Wtedy stwierdziłem że ta płyta może być tragiczna. Na szczęście nie jest. Jest dobrze, co nie znaczy że nie mogło byc lepiej. Moynihan , szczególnie na pierwszej połowie albumu za bardzo eksploruje folk. I to często siermiężny, szantowy - nie żadne wyszukane niuejdżowe esyfloresy. Fakt że w jego wykonaniu brzmi to słodko, w przeszłości udowodnił to już kilka razy, jednak nie tego się spodziewałem po tym wyczekiwanym latami długograju. Mimo to, bez wahania wpisuje tę płytę do mojego osobistego panteonu Blood Axis, bo mimo problemów lingwistycznych Majkela (do których powoli się przyzwyczajam) jest tu kilka ciarkogennych momentów których liczba zapewne wzrośnie wraz z liczbą odsłuchów. Swoją drogą ciekawe co powiem o tej płycie gdy już dostatecznie mocno się w nią wgryzę... Gdy już wmiesza mi się dostatecznie w krew. Tak jak wmieszało mi się w krew wszystko co Majkel nagrał wcześniej pod szyldem Blood Axis.
Hail to the lions !
For many and new years !
ps. Don’t think of us as cattle. White Man was born for battle!
To już ja bym lepiej po niemiecku zaśpiewał... To brzmi tak tragicznie jakby dla jaj zostało nagrane.
OdpowiedzUsuńTo brzmi tak że ja nawet nie jestem pewien czy to niemiecki:|.tzn nie jestem wstanie stwierdzic co to za język.
OdpowiedzUsuństarogermański kurwa, oprawca!
OdpowiedzUsuńMi się płyta bardzo podoba!
OdpowiedzUsuńŻywy, niebanalny folk powiewający mistycznymi (ezoterycznymi?) klimatami.
Jestem bardzo ciekawy jak się Blood Axis zaprezentuje koncertowo na Menuo Juadaragis...
OdpowiedzUsuńA wybierasz się?
OdpowiedzUsuń