Trochę mi wstyd, no ale kiedy ta płyta wyszła nie słuchałem już Neurosis i nie spodziewałem się że Von Till zrobi solowo coś takiego. A krótko mówiąc zrobił coś co brzmi jak Mark Lanegan z najlepszego okresu. Mocno akustyczna, blusująca, altcountrowa, uzależniająca płyta. Są tu nawet jakieś echa neofolku. Więcej nie ma co pisac.... I nie, to nie śpiewa Lanegan to śpiewa Von Till. Wisienką na torcie są covery Townesa Van Zandt, Nicka Drake i inspiracje Johnem Fahey .
scott kelly tez nagrywa solo folk, i tez robi to dobrze.
OdpowiedzUsuń