Nie mam nic przeciwko zimie... ale to już przesada.
Trulla, trulla, trulla-la!
piątek, 12 lutego 2010
wtorek, 9 lutego 2010
Velvet Cacoon - Genevieve [2004]
Nie wiem co się dzieje... czy to ta zima za oknem, czy co.... w każdym razie szukam więcej takiego stafu jak Xasthur... Ostatnia jego płyta odchodzi już całkiem od udawania BM i zdaje sie jedną z lepszych tamtego roku. Wrzucę ją za jakiś czas .Wrzucę tez Mount Eerie - Wind's Poem inspirowane skądinąd muzą Xasthur. Ale na razie co innego z tej parafii...
Następna dawka pseudo-black metalu .Tym to się nawet ni chciało już nawet wpisywać BM w tagach na myspace, za to dojebali se Shoegaze / Ambient / Pop.Trafne tagi to to tez nie są , nie mniej płyta jest znakomita i jeśli urzekł was Xasthur to musicie sprawdzic.
sobota, 6 lutego 2010
Hala Strana | Steven R. Smith
Do tego wpisu podchodzę bóg wie który raz.Zrobiłem błąd że nie pokazałem wam Hala Strana od razu po odkryciu, na spontanie... Zacząłem googlac i jak zobaczyłem dyske spirytus movens sprawy - Stevena R. Smitha - jeno pokrzywiłem się nad ilością materiału do zbadania... Od tego czasu (trzy - cztery miesiące?) próbuję to nadgryźć z różnym skutkiem... ostatecznie przesłuchałem trzy LP pod szyldem Hala Strana i jedną nagraną jako S. R. Smith. O ile mam już jakiś obraz tego co prezentuje HS to rzeczy firmowane nazwiskiem są dla mnie dalej zagadką. Następnym problemem jest fakt że trudno mi dobrać materiał do prezentacji... to z tego względu że wszystko co wrzucam do playera jest cholernie dobre.
Zacznę od tego że mamy do czynienia z awangardową etno/folkową mieszanką... z jednej strony znajdujemy etno-trans cechujący krautowy stuff z okolic Popol Vuh z drugiej drony z parafii Theater of Eternal Music (John Cale, La Monte Young itd itp ) z trzeciej "amerykański prymitywizm" ala John Fahey. O wpływie muzyki ludowej różnych rejonów sracza(świata) nawet nie wspominam, acz zdecydowanie wszystko jest tu przefiltrowane przez wrażliwość awangardowych, ambitnych(kontrkulturowych) nurtów XX wieku. To muzyka która nigdy nie zaistniała w świadomości ogółu, więc mimo tego że Smith umieszcza swój twór na tych eksploatowanych już kiedyś "planetach", to dalej ten rodzaj ekspresji jest dla większości odbiorców przybyszem z przysłowiowego "kosmosu". Do tego nie boi się oszczędności więc nagrania, przez realizacje (lo-fi .tfu.) brzmią zdecydowanie jak rzecz z epoki(z epoki zadymionych piwnic przełomu 60s/70s). Jeśli rozumiecie wszystko co powyżej pisze to na pewno zdajecie sobie sprawę że albo jest to muzyczny grafomański bełkot (pitu, pitu) albo rzecz wybitna - w tym przypadku optuje za drugą wersją. Z pozoru ciśnie się na usta stwierdzenie że jest to dość "eklektyczna mieszanka", nic bardziej mylnego, te wszystkie kierunki, tutaj przecinają się z niesamowitą gracją, w żadnym wypadku nie funkcjonują "obok siebie" a tworzą jedną, oszczędnie i z wyczuciem zagospodarowaną przestrzeń, która u mało osłuchanego odbiorcy zapewne nie wywoła uczucia obcowania z odległymi sobie stylistkami. Ale z drugiej strony niezbyt wierzę żeby ta muzyka zainteresowała człowieka nie grzebiącego w awangardowym stuffie... W przypadku s/t mamy też dużą ilość postrocka wiec na pewno ta płyta może się spodobać fanom co mądrzejszych rzeczy z tej gupiej szufladki. Na pewno zainteresują się tym (ci mniej przychylni rockowi) krautowcy. Może kupią to osobnicy uwielbiający soundtracki Cave/Ellis (wpływy Węgier są dość duże M.Vigiem to nieraz aż ocieka --> przykład).
Zacznę od tego że mamy do czynienia z awangardową etno/folkową mieszanką... z jednej strony znajdujemy etno-trans cechujący krautowy stuff z okolic Popol Vuh z drugiej drony z parafii Theater of Eternal Music (John Cale, La Monte Young itd itp ) z trzeciej "amerykański prymitywizm" ala John Fahey. O wpływie muzyki ludowej różnych rejonów sracza(świata) nawet nie wspominam, acz zdecydowanie wszystko jest tu przefiltrowane przez wrażliwość awangardowych, ambitnych(kontrkulturowych) nurtów XX wieku. To muzyka która nigdy nie zaistniała w świadomości ogółu, więc mimo tego że Smith umieszcza swój twór na tych eksploatowanych już kiedyś "planetach", to dalej ten rodzaj ekspresji jest dla większości odbiorców przybyszem z przysłowiowego "kosmosu". Do tego nie boi się oszczędności więc nagrania, przez realizacje (lo-fi .tfu.) brzmią zdecydowanie jak rzecz z epoki(z epoki zadymionych piwnic przełomu 60s/70s). Jeśli rozumiecie wszystko co powyżej pisze to na pewno zdajecie sobie sprawę że albo jest to muzyczny grafomański bełkot (pitu, pitu) albo rzecz wybitna - w tym przypadku optuje za drugą wersją. Z pozoru ciśnie się na usta stwierdzenie że jest to dość "eklektyczna mieszanka", nic bardziej mylnego, te wszystkie kierunki, tutaj przecinają się z niesamowitą gracją, w żadnym wypadku nie funkcjonują "obok siebie" a tworzą jedną, oszczędnie i z wyczuciem zagospodarowaną przestrzeń, która u mało osłuchanego odbiorcy zapewne nie wywoła uczucia obcowania z odległymi sobie stylistkami. Ale z drugiej strony niezbyt wierzę żeby ta muzyka zainteresowała człowieka nie grzebiącego w awangardowym stuffie... W przypadku s/t mamy też dużą ilość postrocka wiec na pewno ta płyta może się spodobać fanom co mądrzejszych rzeczy z tej gupiej szufladki. Na pewno zainteresują się tym (ci mniej przychylni rockowi) krautowcy. Może kupią to osobnicy uwielbiający soundtracki Cave/Ellis (wpływy Węgier są dość duże M.Vigiem to nieraz aż ocieka --> przykład).
Czy polecam? Heh : "Paszeko! Paszeko! W imieniu Pana Naszego, nakazuję Ci, słuchaj i śnij."
Zalecam ściągac w takiej kolejności:
Hala Strana - s/t [2003]
Download
(najbardziej postrockowa z tych trzech)
próbka 1
próbka 2
próbka 3
Hala Strana - Heave The Gambrel Roof [2007]
Download
(mój faworyt z tych trzech)
próbka 1
próbka 2
próbka 3
Hala Strana - Karst [2003]
Download
próbka 1
próbka 2
masę płyt HS i R.Smitha znajdziecie na tym blogu experimentaletc.blogspot.com
Download
(najbardziej postrockowa z tych trzech)
próbka 1
próbka 2
próbka 3
Hala Strana - Heave The Gambrel Roof [2007]
Download
(mój faworyt z tych trzech)
próbka 1
próbka 2
próbka 3
Hala Strana - Karst [2003]
Download
próbka 1
próbka 2
masę płyt HS i R.Smitha znajdziecie na tym blogu experimentaletc.blogspot.com
wtorek, 2 lutego 2010
|Emil Amos|Holy sons|Grails|
Na szybkiego co by nie pozwolic tak zdychac blogowi...Muzy dużo mi wpadło ale pisac ni miałem czasu , zastanawiam się nad zmianą formy i po prostu wrzucaniem płyt.Ale czasem aż głupio by było czegoś nie szrajbnąc bo rozjeb gatunkowy tego co tu tu znajdujecie jest dośc duży i na pewno nie wszystko wszystkim się podoba a tag to często za mało.Tym razem będzie szybciutko bo i znam mało dokonan tego pana więc i kompetencji do bardziej rozległego wpisu ni mam...
Czy ktos z panstwa wpadł na tak podstępny pomysł by sprawdzic czym się zajmował nowy perkusista OM -Emil Amos- zanim dołączył do OM? Ja nie wpadłem... na Holy Sons - jego autorski projekt - nadziałem się całkiem przypadkowo jakoś pod koniec tamtego roku. Dopiero potem, googlując dowiedziałem się że ten pan nie jest mi obcy .Potem doczytałem że pykał w dośc znanej (nazwa kilka razy przemykała mi gdzieś w necie i plejlistach lastowych) psot-rockowej kapeli Grails.
Czy ktos z panstwa wpadł na tak podstępny pomysł by sprawdzic czym się zajmował nowy perkusista OM -Emil Amos- zanim dołączył do OM? Ja nie wpadłem... na Holy Sons - jego autorski projekt - nadziałem się całkiem przypadkowo jakoś pod koniec tamtego roku. Dopiero potem, googlując dowiedziałem się że ten pan nie jest mi obcy .Potem doczytałem że pykał w dośc znanej (nazwa kilka razy przemykała mi gdzieś w necie i plejlistach lastowych) psot-rockowej kapeli Grails.
Holy Sons -Criminal's Return [2009]
Holy Sons to jego własna firemka (często grywa na wszystkich instrumentach) i z tego co słuchałem(2 cd na razie) to muzycznie wędruje w różne rejony.Na pierwszy rzut proponuje bardzo klasyczne i rockowe (nawet rzekłbym flojdujące niekiedy ) "Criminal's Return" z 2009.
Grails - The Burden of Hope [2003]
Grails słuchałem dopiero jednego albumu The Burden Of Hope i też trochę tak w ciemno daje bo ni wiem co się dzieje na innych ...ale jestem tym albumem jak najbardziej usatysfakcjonowany.Kawał dobrego i - co jest rzadkością - nie nudnego, dosc oryginalnego postrocka ze skrzypcami. Trochę Ellisowato to brzmi. Jednak w dirty three(postrockowej kapeli wspomnianego Elisa) perkusja mnie irytuje, podobnie jak w godspeed you! - jest zbyt gęsta jak na mój gust i uniemożliwia mi słuchanie tych skądinąd bardzo dobrych kapel.Tutaj ta warstwa jest dużo lepsza, strawniejsza i no ciekawsza w końcu to "nasz nowy ulubiony" pałker grzmoci :)