W dzieciństwie byłem wielkim fanem i
kolekcjonerem komiksów o Pajęczaku. Gdy dorosłem wszystko
sprzedałem. Po lekturze znakomitego komiksu Spider- Man: Blue
obiecałem sobie też, że nie będę psuł pięknych wspomnień i to
będzie ostatni tomik z Pająkiem jaki przeczytam. Już raz złamałem
dane sobie przyrzeczenie i sięgnąłem po „Zło, które ludzieczynią” autorstwa Kevina Smitha. To był błąd, komiks mi się
nie podobał. Jestem może naiwny, ale gdy na polskim rynku
zapowiedziano Ultimate Spider-Man postanowiłem jednak po niego
sięgnąć. Znów skusiło mnie nazwisko scenarzysty – tym razem
był to Brian Michael Bendis, odpowiedzialny między innymi za
genialny run Daredevila (pisałem o nim tu, tu i tu).
Ciąg zeszytów Bendisa zaczyna się od
restartu serii. Początek jest kanoniczny i oparty na motywach
komiksów ze Spider-manem autorstwa Stana Lee i Steave'a Ditko. Oto
poznajemy Petera Parkera, ucznia szkoły średniej, którego ugryzł
laboratoryjny pająk. Po pewnym czasie młodzieniec zaczyna odkrywać,
że ugryzienie wywołało u niego pojawienie się supermocy. Chce
pomóc finansowo rodzinie, więc wykorzystuje swoje nadnaturalne
zdolności i rozpoczyna karierę zapaśniczą. Pewnego dnia jest
świadkiem napadu. Nie ingeruje w niego i pozwala bandziorowi uciec.
Jakiś czas później jego wuj ginie zastrzelony przez bandytę.
Okazuje się, że to ten sam bandzior którego Peter widział podczas
napadu. Targany wyrzutami sumienia bohater postanawia walczyć ze
złem. Zakłada maskę i staje się Spider-Manem. Na jego drodze
wkrótce pojawią się złoczyńcy, których czytelnik może znać z
oryginalnej serii.
Komiks Ultimate Spider-Man teoretycznie nie jest dla mnie. Od pierwszych zeszytów widać, że to seria
adresowana raczej do dzieciaków. Tym razem jednak nic nie stało na
przeszkodzie bym na kilka godzin mentalnie zmienił się w dzieciaka,
schował do kieszeni wspomnienie poważnych arcydzieł komiksowych i
świetnie się bawił. Bendis wie jak pisać przekonujące komiksy
super-bohaterskie i mimo iż w jego Pająku nie znajdziemy
szczególnie rozbudowanej psychologii, to codzienne zmagania Petera
(super-bohaterstwo koliduje z jego życiem prywatnym niemal tak samo
jak Daredevilowi) nie zostawiły mnie obojętnym. Oczywiście, wątki
obyczajowe to (jak to ktoś zarzucił temu komiksowi na grupie
Komiksy bez granic) teen dramy, i fakt, że autor poświęca im dużo
czasu, ale przecież czytamy opowieść o nastolatku. Są one temu
komiksowi potrzebne by urealnić życie Parkera, a na szczęście są
napisane na tyle sprawnie, że bez problemu wsiąknąłem w świat
kreowany przez scenarzystę.
Głównym problemem tego komiksu są
rysunki autorstwa Marka Bagley'a. Tekst piszę na bloga, więc
pozwolę sobie w tej materii na więcej niż zazwyczaj – są
najzwyczajniej obrzydliwe. Komiks powstawał w początku lat 2000 i
jest znakomitym przykładem tego jak brzydko zestarzał się styl
graficzny tamtego okresu. Kreska ma charakterystyczny dla tamtych
czasów lekko mangowy sznyt, a kolory to potworne, oczojebne
komputerowe koszmarki. Jak już wspomniałem w dzieciństwie byłem
koneserem komiksów o pajęczaku, i dobrze pamiętam za co ceniłem
ilustratorów tej serii. Dynamiczne walki, i świetne oddanie
anatomii pająka ubranego w obcisły kostium, to głównie to co
lubiłem u grafików zajmujących się Spider-manem. W Ultimate walki
są przedstawione najzwyczajniej średnio atrakcyjnie, a sylwetka
pająka jest w wielu przypadkach nieproporcjonalna. Jeśli więc
szukacie ładnie narysowanego komiksu, to Ultimate Spider-Man Was
zawiedzie. Inna sprawa, że od strony narracyjnej Bagley jest bardzo
sprawnym rzemieślnikiem: komiks pozostaje czytelny i obcuje się z
nim bez zgrzytania zębami.
Pisząc o „Zło, które ludzieczynią” stwierdziłem, że komiks nie podobał mi się bo nie był
adresowany to gości po 30. Tym razem to też nie jest seria dla
mnie, a całkiem mi się podobało. Znalazłem podczas lektury to
wszystko za co kochałem w dzieciństwie komiksy o Pająku.
Dodatkowo, to znakomicie napisana seria i muszę przyznać, że
Bendis stanął na wysokości zadania i polecam ten komiks każdemu
fanowi Spidera. Gdyby nie te koszmarne rysunki uznałbym Pająka za
naprawdę znakomite dzieło. Oczywiście w swojej kategorii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz